Poprzednie części:
2018 - https://podtworca.blogspot.com/2018/08/polska-depresja-2025.html
2021 - https://podtworca.blogspot.com/2021/03/polska-depresja-2025-cz-2.html
Jak się uchronić:
https://podtworca.blogspot.com/2022/03/ucieczka-do-przodu.html
Wracam do prognozy (a raczej wróżby) wielkiego kryzysu w naszym kraju w 2025 roku. 6 lat temu data wydawała się bardzo odległa. W 2024, ledwie rok przed terminem, nie widać na horyzoncie przesłanek do recesji, a co dopiero depresji.
Lata temu łatwo było szafować argumentami uzasadniającymi tezę (klasyczny błąd konfirmacji - widzimy tylko to, co nam pasuje, jesteśmy ślepi na argumenty przeciwne).
Na dzień dzisiejszy po jasnej stronie postawiłbym argumenty:
1. Bardzo dobrze zintegrowaliśmy się ze światową gospodarką. W dużych miastach powstały oddziały międzynarodowych korporacji, w których setki tysięcy Polaków zakumulowały kapitał i know-how. W razie problemów złoty powinien się osłabić i praca wykwalifikowanych pracowników znowu będzie tania.
2. Organizacyjnie nigdy nie byliśmy mocni, za to potrafimy świetnie kombinować. To nas blokuje przed cywilizacyjnymi wyzwaniami, ale daje umiejętności niezbędne do przetrwania kryzysów, zaborów czy okupacji.
Na minus:
1. Rosyjska inwazja. Konflikty światowe trwają dłużej i niosą większe zniszczenia, niż się na początku wszystkim wydaje. Wojna we Wschodniej Europie eskaluje od 10 lat. W tym czasie Chiny stały się globalnym dominatorem produkcji. Niedawno czytałem, że w 2 lata budują tyle okrętów wojennych, ile posiada cała Royal Navy. Europa stacza się w skansen. Zobaczcie jak wygląda produkcja stali w milionach ton:
Na 1.8 mld ton wyprodukowanych na świecie w 2023 aż ponad 1 mld przypada na Chiny, 140 mln na Indie, 87 mln Japonia, 80 mln US, 75 mln Rosja. Jedyne państwo z UE to Niemcy z produkcją całych 35 mln ton, ale zieloni wytrwale pracują, żeby trend dalej spadał. Wyobraźcie sobie, że za rok wojna rozszerza się na cały świat i nagle trzeba wyprodukować miliony dronów, tysiące czołgów, samolotów, setki okrętów. Przy odcięciu od produkcji metali Europa może co najwyżej produkować modele cyfrowe do gier komputerowych.
Rosja bez chińskiej kroplówki jest bankrutem, jednak w przypadku globalnego konfliktu, gdyby Chiny rzuciły wyzwanie USA, każda ze stron będzie chciała mieć ją po swojej stronie. Załóżmy, że wybucha wojna między US i Chinami (niekoniecznie bezpośrednia, może to być starcie na morzach, o Tajwan czy jakieś szlaki handlowe). A wtedy Rosja mówi: możemy zaatakować od strony Mongolii, jeżeli oddacie nam Układ Warszawski. Myślicie, że ktoś by się w Pentagonie szczypał czy poświęcić kilka pionków, żeby zaszachować króla?
2. Nieruchomości. Bańka w Chinach pękła w 2021, ceny w Europie Zachodniej generalnie zaczęły spadać w 2022. Także w Polsce, dopóki rząd nie przejął na siebie pompowania cen. W celu zatrzymania recesji na rynku nieruchomości, polscy podatnicy płacą bankom rekordowe odsetki za dług zaciągany przez kupujących. W efekcie deweloperzy mogli podwyższyć ceny o 30%.
Przejaskrawiam? Niestety to jest ekstrakcja prawdy. Niedostępne mieszkania dla młodych, rekordowo niska dzietność. Wzrost cen mieszkań jest w interesie tak szerokich grup interesu, na czele z politykami i elitami, które wpakowały w nie swoje oszczędności, że prędzej doprowadzą państwo do depresji, niż pozwolą rynkowi uregulować ceny. Usuwając ryzyko z inwestycji doprowadzili do kruchości całego systemu.
Jeśli usłyszymy w mediach, że rząd planuje interwencyjny skup mieszkań za rezerwy walutowe w celu udostępnienia ubogim Polakom własnego kąta, możecie być pewni, że szczury uciekają z tonącego okrętu.
Technika:
1. Aktualizacja wykresów Wojciecha Białka (przesunięcie WIG o 17 lat, co odpowiada okresowi pół pokolenia od przejęcia władzy przez juntę wojskową, późniejszym jej upadku i przystąpieniu państwa do UE lub NATO):
2. Ryzyko światowej recesji wspomaga scenariusz polskich turbulencji. Nie jesteśmy samotną wyspą, każdy ma mniejsze lub większe problemy i Polska na tej mapie nie wygląda jakoś źle. Ba, na ten moment wydaje się, że mamy bardziej odporną gospodarkę od średniej światowej. Tymczasem zegar tyka: kiedy odwrócona krzywa rentowności zawraca na dodatnie poziomy, Amerykę dotyka recesja.
To tylko jeden z całej gamy wykresów ukazujących ekstrema widziane w 1929 czy 2000 roku (nierówności majątkowe, koncentracja kapitału w korporacjach-behemotach).
Podsumowanie
W 2018 łatwo było mi stawiać prognozę o depresji za 7 lat, mając do dyspozycji kilka wykresów i cykle demograficzne. Z czasem karty zaczęły się odsłaniać i w połączeniu z naturalną tendencją do nadziei na lepsze, zakładam póki co cykliczną bessę na rynku połączoną z globalną recesją, do której raczej nie powinno dojść przed wyborami w Ameryce.
Największym ryzykiem jest wojna. Przyzwyczailiśmy się do niej i traktujemy jak lokalny problem Ukrainy. To poważny błąd. Póki co wyludniające się stare imperium zaatakowało wyludniającą się byłą kolonię. Rosja pokazała jednak, że w systemie autorytarnym można odciąć ludzi od zdobyczy cywilizacji i kontrolować za pomocą propagandy i przemocy, podobnie jak w XX wieku. Łudziliśmy się, że wysokie straty wywołają bunt w społeczeństwie i kacapia upadnie jak po nieudanej inwazji na Afganistan. Zamiast tego obserwujemy nieustępliwe mięsne szturmy i straty na poziomie I Wojny Światowej. Jeżeli władze chińskie są w stanie zasiać podobną determinację w milionach swoich żołnierzy, to słabo widzę zachodni porządek.
Pytacie mnie często, jak się przygotować.
Od 20 lat obowiązuje w Polsce zasada: kto się nie kredytuje pod zakup nieruchomości, ten frajer. Komu dawałem kiedyś rady, żeby uczył się inwestowania i oszczędzał, może mieć teraz do mnie pretensje, że lepiej było kupić kawalerki na wynajem, inkasować czynsze i zarobić na wzroście cen. I prawdopodobnie dalej tak będzie: ryzyka rozejdą się po kościach, a ten kto za dużo analizuje, sam sobie krzywdę robi.
Przeciętny człowiek obstawia najbardziej prawdopodobny scenariusz i zazwyczaj ma rację. Jak się dobrze trafi z timingiem, można tak przejść przez całe życie. Gracz jednak musi przygotować się także na scenariusze możliwe, choć mało prawdopodobne. To są podstawy przetrwania na rynku, które obowiązują także w życiu. Ale o tym napiszę już innym razem...