czwartek, 13 lutego 2025

Bankructwo Rosji 2025

Na wieść o przymiarkach do rozmów pokojowych wystrzelił rubel, akcje rosyjskie, ukraińskie i polskie. Czy rynki dyskontują koniec wojny i powrót do starych interesów? Nowy pokój na lata? A może zawieszenie broni przed kolejnym starciem?

I

Na początku krótkie podsumowanie mojego światopoglądu, które rzutuje na emocjonalny stosunek:

Nie może istnieć w długim terminie równolegle niepodległa Polska i Imperium Rosyjskie. Imperium musi zniszczyć lub podporządkować Polskę. Tak samo jak nie może istnieć jednocześnie niepodległa Ukraina i Imperium Rosyjskie. Niepodległe państwa słowiańskie oraz bałtyckie do granicy z Niemcami muszą być rozsadzane od środka aż do pełnego podporządkowania. A jeśli historia da okazję, ich elity wycięte w pień i ludy w pełni zrusyfikowane.

Istnienie państw, w których żyje się lepiej i w dodatku ciągle zwiększających dobrobyt obywateli, nie jest możliwe w ramach wspólnego miru. I tym się różni bycie zadupiem Rosji od bycia zadupiem Zachodu. Zarówno Kongresówka jak i PRL gospodarczo były trzecim światem. A teraz jesteśmy państwem rozwiniętym i tylko do siebie możemy mieć pretensje, że przedkładamy pełen brzuch nad cywilizacyjne wyzwania.

Dlatego jako Polak zawsze staję po stronie tych, którzy przeciwstawiają się Imperium. Nie Rosjanom czy ich kulturze, bo lubię rosyjskie książki i zdarza mi się słuchać rosyjskie zespoły. Lubię surowe i minimalistyczne podejście świadomych Rosjan. Niestety takich jest niewielu. Jako całość poddani Imperium są rozpitą, nie ceniącą życia masą, bezwzględną zarówno dla podbijanych jak i własnych ziomków.

Uzasadnienie:

Zły i niesprawiedliwy system nie może przetrwać w sąsiedztwie systemu bardziej szanującego życie i wolność ludzi. Taki system musi albo się zmienić, albo odgrodzić murem, albo rozpaść. Zmiana jest niemożliwa, ponieważ to by oznaczało podważenie fundamentu, na którym zbudowana jest Rosja: do władzy dochodzą najbardziej bezwzględni i lojalni. Po obraniu z prawnej otoczki Imperium to mafijna struktura, w której nie liczą się kompetencje, tylko siła. Podskakujesz - przez okno wylatujesz.

Pozostaje zatem prosty wybór: albo się odgradzasz, albo rozpadasz. Dlatego Rosja odkąd istnieje, podbija sąsiednie ziemie. Musi podbić wszystko co leży pomiędzy strategicznymi obszarami, żeby oprzeć granicę o góry, wielkie rzeki, duże cywilizacje, a potem się odgrodzić. Tylko w ten sposób można zbudować autarkię i utrzymywać ludność w ryzach: może u nas biednie, ale przynajmniej spokojnie, bo tam na granicach zawsze jakaś wojna.


II

Termin bankructwo nie oznacza rozpadu państwa. Rosja zbankrutowała w 1998, a już 10 lat później z sukcesem najechała Gruzję. Bankructwo może mieć różne formy:

- uzależnienie od zewnętrznych źródeł finansowania i usadowienie polityków sterowanych przez obce mocarstwa

- hiperinflacja, reset oszczędności i budowanie struktur społecznych od nowa

dlatego nie łapcie mnie za słowa, kiedy np. okaże się, że rubel zostanie przyspawany do 1 centa, ale zostanie walutą wirtualną, bo handel będzie się odbywał barterowo za złoto czy ropę albo Rosja przerzuci armię na granicę z Chinami i nagle stanie się sojusznikiem Trumpa. W obu przypadkach będzie to oznaczało czasowe utracenie sprawczości w Europie Centralnej i bankructwo dotychczasowego reżimu.

Zwycięstwem Rosji, zaprzeczeniem bankructwa będzie każdy scenariusz, w którym Rosja podpisuje jakikolwiek traktat, w ramach którego obecny reżim zostaje przy władzy i dostaje ziemie Ukrainy. Ile znaczą traktaty, prawo międzynarodowe czy inne "deale", Rosja pokazuje każdego dnia. Zgodnie z logiką systemu, musi taki traktat prędzej czy później złamać, żeby osiągnąć strategiczny obszar i się odgrodzić.


III

Tyle teorii. Jak w praktyce wygląda odgradzanie. Tutaj nie wierzcie mi na słowo, tylko posłuchajcie specjalistów z konkretnych branż:

1. Rosja koleją stoi. Sieć kolejowa spaja Imperium. I ta sieć się degraduje. 400 tys. wagonów stoi na bocznicach, bo zachodnie systemy informatyczne pozwalające zarządzać ponad milionem składów przestały być wspomagane. W efekcie musieli przejść na starszy system obsługujący do 700 tys. składów.

Ekspert Ryszard Piech - kilkanaście godzin wykładów (jeśli nie macie czasu, sprawdźcie dwa ostatnie)

https://www.youtube.com/watch?v=bI3ucIXH_Y4&list=PLV2xtBKIK2xE9FLAo6WP6eeLFipXLOpcK


2. Ropa i surowce. Odcięcie od zachodnich technologii wydobywczych i rafinacji ropy oraz niszczenie przez Ukraińców kluczowych elementów rafinerii, których Rosja nie jest w stanie sama odtworzyć.

Ekspert Tomasz Małachowski

https://www.youtube.com/watch?v=CACexAXfWwE

W innych wykładach tłumaczy w jaki sposób nieumiejętne i przeciążone wydobycie niszczy bezpowrotnie złoża naturalne.


3. Informatyka. Rosja buduje swój własny internet i technologicznie cofa się do lat 90-tych. To wpływa na sposób zarządzania państwem i przedsiębiorstwami:

 - odcięcie od bibliotek zależnych od globalnych serwisów Google/Amazon, SAPów, 

- brak specjalistów, którzy byliby w stanie stworzyć alternatywne systemy, zdanie się na lokalne instalacje, które można łatwo shakować i bardzo ciężko to wykryć (zazwyczaj dopiero po dokonaniu ataku, a nie podczas, kiedy można jeszcze się obronić).

Ekspert Marcin Marciniak

https://www.youtube.com/watch?v=MrllaeDvYXI


4. Finansowa tykająca bomba. Galopująca inflacja, zbyt wysokie stopy procentowe na jakąkolwiek działalność inną niż produkcja zbrojeniowa. Państwo drukuje walutę kredytując banki komercyjne, które muszą udzielać preferencyjne pożyczki zbrojeniówce. W efekcie spada produkcja innych dóbr, rośnie podaż pieniądza, co napędza spiralę inflacji. 

Tutaj polecam filmy Konstantina Samoilowa, który prowadzi kanał Inside Russia. To jest rosyjski ekonomista, który:

- wie jak czytać dane przygotowane przez rosyjskie instytucje pod interpretację przez zachodnie instytucje

- objaśnia terminy znane tylko w rosyjskim systemie z analogiami do czasów historycznych

https://www.youtube.com/@INSIDERUSSIA


5. Degeneracja armii. Wojna pochłonęła większość nadającego się do walki sprzętu. Wbrew propagandzie inwazja opiera się głównie o posowiecki sprzęt z magazynów. To co nadawało się do walki i naprawy zostało już użyte. Coraz częściej żołnierze dojeżdżają na linię frontu autami cywilnymi, w tym wiekowymi buchankami. Hitem tego roku okazały się przysłane przez Ministerstwo Obrony osiołki do rozwożenia zaopatrzenia.


IV

Imperium Rosyjskie imploduje. To nie oznacza upadku Rosji. Rosja chciała grać na równi z Ameryką, UE, Chinami, ale okazała się za słaba. Chciała zbudować Imperium - niezależny Russkij mir - i z jego granic ustanawiać zasady rządzenia światem. Uważam, że to mało prawdopodobne, ponieważ wszystkie 3 drogi dla Rosji wskazują jeden kierunek:

1. Zmienić się - nie można, bo to oznacza koniec Imperium i powstanie nowych tworów państwowych na jego gruzach. Opcja najlepsza dla ludzi, którzy zamieszkują tereny Imperium, które mogłyby wejść w skład Zachodu i dość kiepska dla pozostałych, bo wszyscy rzuciliby się sobie do gardeł w walce o schedę.

2. Odgrodzić się - realizowane, ale z bardzo słabymi rezultatami: państwo cofa się cywilizacyjnie, narasta bieda, która przerodzi się w niezadowolenie i groźbę rewolucji. Jeśli władzy centralnej uda się zdusić wszelki opór, powstałby twór nieco lepszy od Korei Północnej. W przeciwnym wypadku poszczególne prowincje uniezależnią się do udzielnych, rządzonych twardą ręką księstw. Realny wynik: bankructwo obecnego systemu.

3. Rozpaść się - albo rozpad/rozbiór państwa (mało prawdopodobne), albo zmiana władzy i pivot na zachód bądź podporządkowanie Chinom. Wynik: bankructwo poprzez podległość względem zewnętrznego imperium.


Scenariusz alternatywny: Trump wygrywa pokój poprzez poddanie się: oddaje Ukrainę i znosi sankcje w zamian za obietnice. To by znaczyło, że:

- Ameryka jest o wiele słabsza niż nam się wydaje,

- lub Ameryką rządzą skończeni frajerzy bądź fantaści (casus Roosevelta), którzy myślą, że z Imperium Rosyjskim można się dogadać.

Obserwujemy i wyciągamy wnioski, ten rok zapewne da nam odpowiedź.


sobota, 8 lutego 2025

Zmierzch starego cyklu

 Moje grudniowe projekcje nie radzą sobie obecnie, ponieważ przewidywały wcześniejsze spadki. Ba - w ogóle nie zakładają kontynuacji hossy. Najlepiej póki co radzi sobie projekcja walutowa. Koszyk walut w PLN na ten rok:



najwyższa korelacja jest dla EURPLN:


W poprzednim roku bardzo dobrze spracowała metoda oparta o wzorce sezonowe. Założyłem, że w tym roku się nie sprawdzi, bo raczej nie spotykam się na rynku z sytuacją, w której wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Ale skoro złoty idzie według ścieżki, przyłożyłem ją do indeksów i otrzymałem taki wzorzec dla scenariusza bessy na SWIG80:


Pierwotnie odrzuciłem ten scenariusz, ponieważ spadki są w nim zbyt głębokie. Główne założenie pozostaje, że bessa będzie miała charakter konsolidacji z fałszywym wybijaniem szczytów i dołków. 

Ten grudniowy scenariusz wygląda obecnie tak:




A co jeśli hossa?

Trzeba mieć otwartą głowę. WIG technicznie wygląda obiecująco w długim terminie:


Dotychczas najkrótsza i najpłytsza bessa cykliczna (kitchinowska) wystąpiła na GPW ok. 20 lat temu - przesunięcie w lokalnym szczycie wynosi zaledwie miesiąc (kwiecień 2004 vs maj 2024):



Wniosek

Trafiłem niedawno na ciekawy artykuł o tym, dlaczego zarządzający w USA radzą sobie gorzej od rynku. Otóż stock pickerzy (łowcy okazji) wygrywają z rynkiem w okresie bessy, szczególnie w czasach sekularnych rynków niedźwiedzia, trwających ok. 10 lat i następującej po nich wczesnej fazie hossy. Wtedy ich metody oparte o margines bezpieczeństwa i wyszukiwanie wartości pokonują indeksy, ponieważ na rynku roi się od okazji.

Natomiast w późniejszych etapach sekularnego rynku byka ich metody selekcji tracą przewagę. Rynki uzależniają się od płynności i nastroju uczestników. Margines bezpieczeństwa zawęża się i trzeba  włożyć wysiłek w analizę przyszłości, oczekiwań inwestorów, narracje. Albo kupić indeks, iść na grzyby i wygrywać z 90% profesjonalnych zarządzających.

Kiedy patrzymy na WIG 2008-2025 widzimy właśnie takie środowisko dobre dla łowców okazji. Rynek przyzwyczaił nas do regularnych wyprzedaży. Nawet dzisiaj roi się od spółek ze zbyt dużymi poziomami gotówki, ceną do zysku poniżej 10 i dywidendami na poziomie lokat. Przez lata grałem na ten cykl, który powtarzał się jak w zegarku:


Ale wszystko ma swój kres i gdzieś podskórnie czuję, że trzeba się nauczyć innej gry - bardziej opartej o analizy przyszłego wzrostu, napływów do funduszy, zainteresowania zagranicy, technikę. Kupowanie spółek w silnych trendach wzrostowych i skupianie się na formacjach kontynuacji, a nie że współczynniki są wygrzane.

A jak się to ma do "depresji 2025"? Gospodarka to jedno, giełda to drugie. Od 2008 Polska należała do najszybciej rosnących gospodarek świata i wcale nie przełożyło się to na GPW. Od kilku lat Niemcy są chorym człowiekiem Europy, tracą rynek na rzecz Chin, tymczasem DAX na przekór wszystkiemu bije szczyty jak w latach 90-tych:




niedziela, 2 lutego 2025

Podsumowanie sezonu ultra + zdrowie 2024 cz. 1

 Jak to dumnie brzmi: "sezon ultra". W szczytowym 2016 zmieściło się w nim 9 ultramaratonów i 3 maratony, w tym 3 setki. W 2015 co prawda tylko 5 ultra + 5 maratonów, za to aż dwa rekordowe: 145 km z Nieba na Hel i 150 km Łemkowyna Ultra Trail. Po 10 latach kończę sezon z jednym ultra i 3 maratonami + maratonem mentalnym, czyli niepełne 40, chyba że doliczymy 7 km powrotu w najlepszym biegowym towarzystwie...

Rok 2023 kończyłem w niezbyt dobrej formie. Napisałem na tym blogu sporo o kształtowaniu nawyków, bieganiu, diecie roślinnej, postach, ćwiczeniach krio, odchodzeniu od cukru i alkoholu. 2023 wyznaczył apogeum codziennych praktyk. Od miesięcy przebywałem na poście przerywanym 20 + 4. Jadłem tylko w okienku 11-15. Od maja 2017 codziennie wychodziłem na balkon w gatkach posiedzieć na śniegu, morsowałem i ani razy nie założyłem kurtki. Miałem nadzieję, że ten styl życia wywoła głęboką autofagię i organizm przeżre wszystkie wewnętrzne stany zapalne, chore tkanki, wirusy i w ogóle stanę się odporny na głód, chłód i wysiłek.

Tylko coś nie do końca grało. Zjazdy energetyczne, problemy ze snem, brak motywacji. Zima była szczególnie ciężka, bo unikałem ogrzewanych pomieszczeń, biegałem ubrany jak latem w krótkie spodenki i rękawek. W nocy nie mogłem zasnąć, bo bolały mnie lodowate stopy. Szukałem przyczyn: za dużo kawy? Mykotoksyny? Traumy z dzieciństwa? Wszedłem mocniej w psychologię, dużo czytałem. Wymagające biegi zamieniłem na długie spacery.


Buk umarł :(

Odpowiedź dał styczeń 2024 i była tak banalna, że kiedy do mnie dotarła, nie mogłem powstrzymać śmiechu. Zaczęło się od postanowienia, żeby przebiec w kwietniu trasę ok. 80 km TriCity Ultra z okazji 10-tej rocznicy pierwszego biegu. W tym celu musiałem się wzmocnić i więcej biegać. Dlatego odwiesiłem na kołek restrykcyjne okienko żywieniowe i regularne mrożenie tyłka, i przede wszystkim zacząłem więcej jeść. Włączyłem też do diety więcej nabiału a nawet sporadycznie ryby (głównie tłuste części dla kwasów omega 3).

Pierwszy maraton wyznaczyłem na pobyt w Barcelonie na przełomie stycznia i lutego. Miałem ponad 4 tygodnie na przygotowania. Po dwóch zauważyłem poprawę samopoczucia. Wcześniej wyznawałem zasadę, że regularnie dozowane niewygody i wyrzeczenia odpłacają się trwałym stanem satysfakcji. Nie zauważyłem jednak, że gdzieś w międzyczasie przegiąłem. Codzienne listy nawyków i ćwiczeń do wypełnienia nie dawały organizmowi czasu na regenerację. Ja tymczasem wciąż dokładałem mu kolejne drobne nawyki "tak łatwe, że nie możesz odmówić". I zwyczajnie się przegłodziłem. Apatia, zmęczenie, marznięcie mimo tylu lat ćwiczenia odporności na zimno. To były typowe objawy niedożywienia.

Wystarczyły dwa tygodnie bardziej kalorycznej diety i odpuszczenie części krio, żeby mój nastrój zdecydowanie się poprawił. Jak mogłem tego nie widzieć? To było i śmieszne, i straszne. Gdyby mi ktoś powiedział miesiąc wcześniej, że jestem niedożywiony, nie uwierzyłbym. Normalna sylwetka, codzienne ćwiczenia, silny organizm. Tylko system nerwowy pokazywał, że coś zaczyna szwankować.

Czy żałuję? Nie. Może potrzebowałem tych "umartwień", żeby nawiązać kontakt ze swoim cieniem, uleczyć niezabliźnione rany i pogodzić nieuświadomione konflikty wewnętrzne. Dotarło do mnie (pewnie na jakiś czas he, he), że w życiu - jak na giełdzie - są cykle. Codzienne nawyki są spoko: pozwalają w sposób niezauważony zbudować formę, sylwetkę, nabyć umiejętności, ale potrafią też wydrenować z sił i motywacji. Nawet autopilota trzeba stosować świadomie.

Ten proces opisałem tutaj:

https://podtworca.blogspot.com/2024/03/odrodzenie.html


31 styczeń: Barca Maraton

Pierwszy maraton 2024, sądząc z muzyki dołączonej do teledysku, przyniósł mi sporo radości z życia :)

https://podtworca.blogspot.com/2024/02/barca-maraton.html


30 marzec: Maraton Marycha-Wigry

Jedność ze światem podmiotu lirycznego utrzymywało się do wiosny:

https://podtworca.blogspot.com/2024/12/wiosenny-maraton-marycha-wigry.html


27 kwiecień: TriCity Ultra 80

Nim wrócę do lektury relacji z pierwszego ultra od lat, pamiętam jedno: odkrycie, że jak solidnie się przygotowałem, to nawet trudne wyzwanie okazało się proste. Podobnie jak z odkryciem niedożywienia lekcja płynie taka: możesz mieć wiedzę i doświadczenie, ale świadomość jest tam, gdzie ta wiedza jest zbieżna z bieżącymi emocjami. W odmiennym stanie emocjonalnym człowiek może głosić jedno, a wewnętrznie czuć, że to kłamstwo, choć wiedzę tę zdobył wieloletnią pracą i nauką.

https://podtworca.blogspot.com/2024/04/10-lat-z-ultra.html


Rozpisałem się tyle, że pozostałe dwa biegi zamieszczę w drugiej części. Bo raczej Tomka nie zadowolą krótkie wzmianki i linki do jego epickich relacji :)

C.D.N.