Większość mediów sprowadza problemy przedsiębiorców do trudności z rejestracją firmy i braku jednego okienka. Są to przeszkody podobne do utknięcia w korku w czasie dojazdu do pracy. Uciążliwe jednego dnia, w dłuższej perspektywie nikt o nich nie pamięta. Prawdziwa szkoła to pierwsze pół roku działalności, kiedy budujemy mechanizmy naszej firmy oraz pierwsze pół roku po dwóch latach, kiedy ZUS skacze nam do 800 zł/miesiąc. Dla tych, którym się udało, zmiana "składki" nie ma znaczenia, dla wciąż raczkujących (a tych jak pokazują moje doświadczenia jest więcej) to koszmar.
Jeśli wyciągałeś 2000 zł miesięcznie, po opłaceniu ubezpieczenia społecznego (ok. 100 zł) i składki zdrowotnej (ok. 200 zł), podatku (ok. 100-200 zł po odliczeniu różnych kosztów i ok. 160 zł zdrowotnej), zostało ci na rękę jakieś 1500 zł. Kwota pozwalająca przeżyć i planować dalsze ruchy. Po 2 latach z ok. 300 zł ZUS rośnie do 800 zł i jeśli co miesiąc wystawiasz fakturę na 2000 zł, zostanie ci w kieszeni ok. 1000 zł.
Jeśli zarabiałeś 1500 zł miesięcznie, po opłaceniu ZUS i rozliczeniu rocznym miałeś średnią ok. 1350 zł, kiedy zaczynasz płacić 800 zł, albo zaciskasz zęby i zarabiasz 750 zł z wiarą, że jeszcze będzie lepiej, albo zamykasz interes, albo przepisujesz go na kogoś z rodziny i dalej płacisz 300 zł. Ostatni przypadek szczególnie boli ludzi praworządnych, ciężko pracujących by poprawić swój los, ponieważ co jakiś czas muszą wysłuchiwać wszelakiej maści socjologów z ciepłych budżetowych posadek, którzy pouczają jak pięknie by w Polsce było, gdyby ludzie nie kombinowali.
Skok składek musisz przewidzieć, jeśli wystawiasz faktury rzadko. Np. tworzysz produkt, za który wystawisz fakturę za pół roku na 20000 zł. Nim zobaczysz pieniądze, wpłacisz 4800 zł. Przykłady które podaję, dotyczą działalności o niskich kosztach, inaczej wygląda to kiedy zakładasz sklep, jednak problemy z ZUS dla małych pozostają zawsze.
Dlaczego tyle piszę o składkach. Otóż bardzo ważnym problemem ludzi startujących w biznesie, jest nie zwracanie uwagi na koszty stałe. Startujący przedsiębiorca liczy, że szybko zacznie zarabiać, często posiada wypracowany lub pożyczony kapitał. Tymczasem rezerwy szybko się kurczą, bo zakładane plany sprzedaży zazwyczaj drastycznie odbiegają od rzeczywistości. Ludzie przyzwyczajeni do wysokich dochodów na etacie, czują stres, kiedy miesięczny przychód jest niższy a już w ogóle wielu załamuje się, kiedy nie zarabiają nic i dokładają do interesu.
Żeby uniknąć fallstartu, musisz się odpowiednio przygotować:
1. Zbierz kapitał, który pozwoli ci przetrwać najbliższe pół roku przy założeniu, że nic nie zarobisz. Jeśli zakładasz firmę, ponieważ to jedyny sposób byś zaczął zarabiać, poszukaj możliwości wsparcia w rodzinie, urzędzie pracy. Im więcej dowiesz się przed założeniem firmy, tym mniej potem stracisz. Jeśli decydujesz się na kredyt, zrób biznesplan, nawet gdy nie jest wymagany.
2. Staraj się znaleźć zleceniodawcę przed założeniem firmy. Stałe zlecenia od początku to wielki komfort, uważaj jednak, żeby nie uśpił cię brak zagrożeń. Sytuacja może się w każdej chwili zmienić, trzeba przeżyć trochę goryczy porażki i "biedy", żeby nauczyć się je pokonywać.
3. Naucz się jak prowadzić księgowość, nawet jeśli będziesz ją podzlecać firmie księgowej. Umiejętność kalkulowania kosztów i przychodów jest niezbędna do stabilnej pracy. Produkty, które kupujesz jako zwykły klient, zaliczone w koszt firmy są ok. 40% tańsze (odzyskujesz 22% VAT i odpisujesz 19% ceny netto od podatku). Żyj oszczędnie, na konsumowanie owoców przyjdzie czas. Wielu znanych bogaczy, którzy doszli do majątku swoją pracą (a nie odziedziczyli), żyje skromnie i oszczędnie. Podkreślają, że większą wartością jest kształtowanie charakteru i poczucie własnej wartości, niż rozrywka. Człowiek spełniony się nie nudzi, nie potrzebuje kupować przyjemności, żeby zasypać pustkę życia.
4. Oszacuj dokładnie co naprawdę będzie ci potrzebne. Załóżmy, że masz trochę kapitału i chcesz poczynić pewne inwestycje. Jako przyszły biznesmen potrzebujesz laptopa, komórkę z abonamentem i drukarkę laserową. Tylko czy na pewno musisz mieć to wszystko od razu? Jeśli nie masz jeszcze stałych zarobków, używaj stary komputer. Jeśli nie potrzebujesz ciągle dzwonić do klientów, wystarczy ci na początek komórka na kartę. Jak drukujesz niewielkie ilości na swoje potrzeby, kup tanią drukarkę atramentową lub używaną laserową. Zachowaj pieniądze na czarną godzinę albo zainwestuj w towary.
Jeśli chcesz otworzyć firmę za rok czy w bliższej przyszłości, zacznij odkładać pieniądze na inwestycje. Choć rozsądnym wydawałoby się kupować je wcześniej, byłaby to duża strata, ponieważ np. laptop kosztowałby cię jako osobę prywatną ok. 40% więcej.
Pamiętaj, że choć sprzęt się bardzo szybko rozwija, to nie oznacza to, że stary jest słaby. Ja kupiłem skaner za 200 zł, który parę lat wcześniej kosztował kilkukrotnie więcej i miał wysoką pozycję w rankingu jakość/cena. Sprawuje się bardzo dobrze. Komputery do pracowni nabyłem w firmie sprzedającej zachodni sprzęt poleasingowy renomowanych marek i zaoszczędziłem ponad 60%. Jeśli potrzebujesz specyficzną maszynę czy narzędzia, śledź licytacje - firmy wciąż bankrutują i ich majątek wyprzedawany jest często za bezcen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.
Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.
Podtwórca