Zapraszam do wysłuchania rozszerzonej wersji poprzedniego wpisu.
Audiodeskrypcja
Model systemu według cytatu Warrena Buffetta
Witam Ciebie w nowej odsłonie podcastu Podtwórca. Nazywam się Dominik Dagiel. Możesz kojarzyć mnie z bloga podtworca.blogspot.com, Twittera lub kanału Youtube gdzie nagrałem kilka audiobooków i z czasem przeczytam kolejne.
Jestem również autorem książki Tożsamość Gracza - Jak przetrwać na rynku, w której przybliżyłem uniwersalne prawdy związane z operowaniem na rynkach kapitałowych oraz wykuwaniem indywidualnej drogi inwestora.
Książka miała być podsumowaniem mojej 15-letniej kariery na rynku, esencją najistotniejszych czynników wpływających w pierwszym rzędzie na przetrwanie, a następnie przemodelowanie sposobu myślenia, reagowania i słuchania emocji, aby dołączyć do 5% zarabiających na rynku w długim terminie. Jednakże z każdym kolejnym miesiącem po wydaniu Tożsamości rosła sterta materiałów i zagadnień, które chciałbym jeszcze rozwinąć i zgłębić. Zaczął klarować mi się pomysł na kontynuację książki, która będzie nosić tytuł Tożsamość Gracza - Jak zbudować system inwestycyjny. Tym razem jednak nie będę tworzył całości w formie książki, która ujrzy światło dzienne w momencie publikacji. Treść kolejnej części Tożsamości powstanie na blogu i Youtubie, i będzie dostępna za darmo. W kolejnych odcinkach będę przybliżał ponadczasowe lekcje oraz definiował elementy, z których buduję systemy inwestycyjne. Dopiero na koniec skompiluję całość i nadam książce finalną formę. Często będę też odwoływał się do pierwszej książki, bo przetrwanie na rynku jest fundamentem na którym dopiero możemy budować zarabiające systemy. Bez tego operowanie na rynku to czysty hazard.
Zapewne wielu z was słysząc słowo system, wyobraża sobie jakiś program komputerowy, bądź zestaw zasad kupowania, sprzedawania i zarządzania pozycją. Dla mnie to jednak coś znacznie głębszego. Podobnie jak termin “gracz” odnosił się do każdego uczestnika rynku: inwestora, spekulanta czy tradera, który musi zaakceptować niepewność, żeby przetrwać, tak i “system” jest zagadnieniem daleko szerszym. Kryteria zawierania transakcji są tylko jednym z jego elementów, obok szukania własnych przewag, zrozumienia i mierzenia indywidualnych reakcji, modyfikowania nawyków oraz adaptacji do zmieniającego się otoczenia rynkowego.
Ale przede wszystkim system musi respektować uniwersalne zasady zmagania z niepewnością, której poświęciłem tyle miejsca w pierwszej książce. Te zasady są znane ludzkości już od niepamiętnych czasów, ba, nawet niejednokrotnie zetknęliśmy się z nimi w przypowieściach biblijnych, bazujących na wiedzy starożytnych ludów Mezopotamii. System zbudowany wyłącznie w oparciu o zarządzanie ryzykiem, czyli z góry narzuconym szacowaniem prawdopodobieństw, nie wytrzyma próby czasu, jeśli nie uwzględni heurystyk wypracowanych przez ewolucję do adaptacji w chaotycznym świecie. Heurystyki to bardzo uproszczone modele rzeczywistości, z założenia niedokładne. Jednakże prawidłowo zastosowane potrafią radykalnie zwiększyć nasze szanse w grze. System jest zatem zanurzony w czasie i dojrzewa wraz z jego twórcą i użytkownikiem. Z czasem dochodzą do niego uniwersalne prawa, które spełniają rolę przykazań: bywają uciążliwe, pozbawiają pozornych okazji, ale w długim terminie pozwalają unikać pułapek i dramatycznych konsekwencji.
Zaraz, zaraz. Czy przypadkiem w książce nie dowodziłem, że heurystyki stosowane przez umysł są główną przyczyną strat? Że wszystko do czego wyewoluowały nasze ciała (mózg, układ nerwowy w jelitach, sercu i wszystkich innych organach o których jeszcze nie wiemy) aby przetrwać, działa przeciwko nam na giełdzie? Czyżbym teraz zamierzał dowodzić czegoś zupełnie odwrotnego? No cóż, to nie takie proste… Ale, żeby nie było zbyt abstrakcyjnie, wyjaśnię myśl posiłkując się cytatem najsłynniejszego inwestora świata: Warrena Buffetta.
Cytaty są jak wiersze: każdy może interpretować je na swój sposób. Lubię je, ale zazwyczaj nie przywiązuję do nich wagi. Zazwyczaj mój odbiór złotych myśli sprowadza się do konstatacji: to zależy. Podobnie traktowałem słynny cytat Warrena Buffetta:
Pierwsza zasada inwestowania brzmi: nie trać pieniędzy.
Druga zasada inwestowania brzmi: nie zapomnij o zasadzie numer jeden.
I to wszystko, co od lat docierało do mnie z przeróżnych blogów i artykułów inwestycyjnych. Zasada tyleż fajnie brzmiąca, co mało praktyczna. Nikt przecież nie rozpoczyna transakcji z założeniem, że straci pieniądze. Po co miałby otwierać taką transakcję?
Spotykałem się z różnymi interpretacjami cytatu w stylu "zawsze pamiętaj o stop lossach", "rozsądnie zarządzaj kapitałem" i innymi równie mało praktycznymi poradami, odwołującymi się do powszechnych truizmów wyznawanych przez tracącą większość.
I być może dalej wiódłbym swój poczciwy, ślepy na mądrości Buffetta żywot, gdybym pewnego dnia nie obejrzał wywiadu, z którego tenże cytat pochodzi.
Oto obie sławetne zasady Buffetta w oryginale:
The first rule on investment is don't lose.
The second rule on investment is don't forget the first rule.
Pierwszy raz jednak spotkałem się z dalszą częścią cytatu:
And that's all the rules there are. I mean that if you buy things for far below they're worth and you buy a group of them you basically don't lose money.
Czyli po polsku:
I to właściwie wszystkie zasady. Chodzi mi o to, że jeżeli kupisz coś znacząco poniżej tego, ile to jest warte, i kupisz grupę podobnych rzeczy, to właściwie nie stracisz pieniędzy.
Piękne! Podoba mi się, bo od zawsze inwestuję w ten sposób, a jak wiemy najbardziej lubimy gdy ktoś mówi to, w co wierzymy. Jeżeli śledziliście mojego bloga, zapewne nie raz czytaliście, że kupuję spółki nadpłynne, z niskim zadłużeniem, wysokimi przychodami do kapitalizacji, radykalnie przecenione przez rynek w późnej fazie bessy. Wystarczy drobna zmiana na lepsze w gospodarce, jakiś minimalny zysk i już kurs zaczyna gonić wskaźniki fundamentalne. A jeżeli sytuacja makro się nie poprawia, gotówka na koncie, dywidendy i inne fundamenty bronią od pewnego momentu kurs. Zadaniem gracza jest cierpliwe czekanie aż rynek przełoży wajchę w drugą stronę.
Jest to typowa reguła wywodząca się z zasad gry przegrywającego. Nie skupiasz się na tym, ile możesz zarobić, nie wizualizujesz jak bardzo cena spółki może urosnąć. Skupiasz się na tym, jakie ryzyka mogą ją jeszcze dotknąć i wpłynąć na jej słabsze zachowanie w przyszłości. Skupiasz się na poszerzaniu marginesu bezpieczeństwa. Nie twierdzę, że nie powinieneś prognozować potencjału wzrostu - wręcz przeciwnie, im większy potencjalny wzrost, im bardziej niedoszacowana wartość, którą nabywasz, tym niższe ryzyko inwestycji. Nawet droga spółka wzrostowa może posiadać wysoki margines bezpieczeństwa, jeśli dynamicznie skaluje biznes. Punktem wyjścia jest jednak obrona: inicjujesz i rozbudowujesz pozycję w taki sposób, żebyś nie stracił kapitału. Buffet nie twierdzi wprost, żebyś kupował "kiedy krew się leje", ale skoro dodaje, żebyś kupił grupę takich spółek, to raczej nie znajdziesz na to lepszego okresu, niż ubijanie dna po wielomiesięcznych spadkach na giełdach.
Zarówno na blogu jak i w Tożsamości Gracza opisywałem, że zmieniłem podejście do selekcji spółek i bardziej skupiam się teraz na wzrostach przychodów, zysków i skali biznesu. I tutaj również bessa jest kluczowym okresem do zbudowania pozycji, bo w żadnym innym momencie wykresy nie pokazują dobitniej, gdzie buduje się długoterminowa wartość. Siła fundamentalnych papierów, które nie chcą spadać w depresyjnym otoczeniu i pierwsze rwą się do wzrostów jest zaproszeniem do koncentracji pozycji.
Kiedy już taką pozycję zbuduję, to nigdy nie tracę pieniędzy. Owszem, mogę długo czekać na satysfakcjonujący zwrot. Najgorszy pod tym względem był rok 2019, bo portfel budowałem od miesięcy, ale rynek długo nie mógł się poderwać. A kiedy już ruszyła hossa z początkiem 2020, to wkrótce przeżyłem najgłębszy spadek w trakcie covidowego krachu. Jednak wewnętrzna sytuacja spółek z mojego portfela nie pogorszyła się, więc po kilku miesiącach bił już rekordy. Mogłem wtedy rozegrać lepiej niektóre spółki, niektórych mogłem nie kupować, a na innych skoncentrować większą pozycję. To już wymaga umiejętności w ataku, które szlifujemy całe inwestorskie życie. Niemniej zasadnicza obietnica Buffetta: nie stracisz pieniędzy, jeśli kupisz grupę spółek wycenianych znacząco poniżej wewnętrznej wartości, jak zwykle zadziałała.
Cytat Buffetta uzupełniony o drugą część jest w istocie najprostszym podstawowym modelem systemu inwestycyjnego, na który składa się:
- Kupno grupy niedowartościowanych aktywów,
- Czerpanie korzyści w czasie z posiadania tych aktywów.
Oczywiście system jest prosty i łatwy wyłącznie dla tych, którzy wiedzą o giełdzie wszystko… albo nic. Każdy, kto zmaga się na rynku od lat, potrafi znaleźć trzy podstawowe luki w modelu:
1. Nie mamy pewności, że poprawnie oszacowaliśmy wartość wewnętrzną aktywa.
2. Rynek na którym operujemy może nie stwarzać w danym momencie okazji - i najgorsze jest to, że możemy nie mieć o tym pojęcia, nawet jeżeli jesteśmy biegli w inwestowaniu, bo dopiero przyszłość odkryje prawdę o atrakcyjności rynku.
3. Nie mamy 100% pewności, że w długim terminie prawidłowo poprowadzimy pozycję.
Rynek jest chaotyczny, gospodarki skaczą od koniunktury do spowolnienia i z powrotem, a czasem wpadają w depresję lub euforię. Za każdym razem, gdy pomyślimy o naszej pozycji, spojrzymy na notowanie czy wykres, będziemy musieli podjąć decyzję: trzymam się planu czy go zmieniam? Większość ludzi nie jest w stanie poprawnie poprowadzić pozycji, ponieważ nasz umysł nie cierpi podejmowania decyzji w sytuacji niepewności. A jeśli musi to robić dziesiątki razy w ciągu dnia, setki razy w ciągu tygodnia i tysiące razy w ciągu miesiąca, większość graczy łamie się i wyciąga ułamek z tego, co oferuje rynek. Z drugiej strony nawet najwytrwalsi, mający pełne zaufanie do swojej woli i twardo trzymający się planu, mogą wyjść gorzej od tych, którzy w kluczowym momencie zostaną tknięci szóstym zmysłem, zachowają się niestandardowo i porzucą plan, który nie był w stanie przewidzieć nowego scenariusza.
Dlatego ten prosty model jest tak trudny w realizacji dla większości graczy. Zbyt wiele niewiadomych, niezależnych od naszej wiedzy i kontroli leży poza nim. Dlatego tak wielu traci. Jednakże pogłębiając wiedzę o spółkach, rynkach i przede wszystkim o psychice ludzkiej oraz nas samych, którzy posiadamy indywidualne cechy charakteru, jesteśmy w stanie zwiększać nasze szanse na przetrwanie i w konsekwencji wygrywać z rynkiem. Wiedza i autorefleksja są kluczem. Ucząc się rzemiosła i poznając siebie, przesuwamy elementy z dziedziny ryzyka (to o czym wiemy, że nie wiemy) do dziedziny wiedzy (wiemy, że wiemy). Możesz nauczyć się czytać raporty i bilanse spółek, żeby je skutecznie wyceniać. Nauczysz się swoich reakcji. Wtedy będziesz w stanie stworzyć plan i wybrać aktywa dające przewagę. Dalej: w procesie nauki wiele elementów z dziedziny niepewności (to czego nie wiemy, że nie wiemy) przesunie się do dziedziny ryzyka (wiemy, że nie wiemy). Będziesz już świadom, jakie problemy mogą dotknąć spółkę, w jakim cyklu znajduje się gospodarka i adekwatnie selekcjonować spółki oraz dobierać wielkość pozycji. Będziesz wiedział w jakich ramach jesteś w stanie toczyć własną grę.
Każdy z nas toczy grę z rynkiem. Ewolucja i psychologia dają przewagę cierpliwym łowcom i strategom, ale tym zajmę się w innym rozdziale. Na dzisiaj chcę, żebyś zobaczył, jak zawężanie trzech wymienionych wcześniej luk prowadzi do skutecznej realizacji systemu według Buffetta.
1. Uczysz się analizy, żeby jak najlepiej szacować wartość.
2. Uczysz się rynków, żeby jak najskuteczniej budować kontekst rynkowy. Historia nie powtarza się, ale rymuje.
3. Pogłębiasz autorefleksję, żeby prawidłowo prowadzić pozycję w czasie i ufać własnemu osądowi.
I to właściwie wszystkie zasady. Jeżeli kupisz coś znacząco poniżej tego, ile to jest warte (ponieważ będziesz umiał szacować co i na jakim rynku kupić), i kupisz grupę podobnych rzeczy (bo rynek stworzy taką okazję a ty ją rozpoznasz dzięki wiedzy i doświadczeniu), to właściwie nie stracisz pieniędzy (ponieważ dzięki samoświadomości utrzymasz pozycję w długim terminie, aż zrealizuje się jej potencjał).
Tu cicho komentarzowo więc zostawię. W Twojej książce w zasadach gry przegrywającego skupiasz się na ryzykach i poszerzeniu marginesu bezpieczeństwa. Tom Hougaard natomiast pisze, że żeby wygrywać trzeba nauczyć się przegrywać (przyjmować małe straty, żeby uwolnić umysł od bólu). Zastanawiam się czy to jest to samo.
OdpowiedzUsuńSceptyk.
Wg mojej oceny podejście Toma Hougaarda jest szczególnym przypadkiem zasad, które sformułował Phantom of the Pits (jest tu na blogu jako Gracz Duch). Zasady Phantoma obejmują każdy rodzaj gry: inwestowania długoterminowego, jak i daytradingu. Tom jest daytraderem, więc opracował zasady do tradingu intraday i to nawet częściowo zmienione w stosunku do Phantoma, który pisał, że w daytradingu inicjalnie gracz może chcieć mieć maksymalną pozycję, bo gdy tylko zostanie potwierdzona, to on wtedy wychodzi z rynku - i to też jest poprawne. Tymczasem Tom w takim wypadku skaluje w górę.
UsuńJa od razu przyznam: w tradingu jestem słaby i mogę tylko teoretyzować na bazie swoich błędów i obserwacji jak tradują zawodowcy. Właśnie ta nieumiejętność trzymania się planu skalowania pozycji w górę i przedwczesnego ścinania zysku skłoniła mnie do porzucenia pochodnych w krótkim terminie. Natomiast zasady bardzo dobrze pracują mi w kupowaniu akcji long/mid term. Po prostu mój plan gry nie wymaga stosowania stop lossów. Otwieram wiele inicjalnych pozycji na obiecujących papierach, ale skaluję tylko te, które są potwierdzone przez rynek. Jeśli rynek nie potwierdza pozycji, to ją redukuję lub usuwam ręcznie. Czasem muszę po prostu dłużej czekać na potwierdzenie. Koncentracja następuje w sposób naturalny, na skutek dobierania akcji i wzrostu ich wartości.
Dziękuję za odpowiedź. Też nie jestem praktykiem w tradingu (na razie) ale po przeczytaniu książki Toma zaczynam go obserwować na telegramie. Podobnie sądzę że pewne zasady można adoptować lub zawsze uczyć się czegoś innego. Książka Toma idealnie pasuje mi z Twoją książką. U Toma najbardziej podoba mi się to, że ściśle wiąże sukcesy na rynku z rozwojem jako człowiek (korygowaniem ludzkich ograniczeń ewolucyjnych). Nie dziwię się, że pewni ludzie spowodowali, że spisałeś to po przetrawieniu, we własnej książce. Istotnie to mogą być "zakręty".
OdpowiedzUsuńSceptyk
Co mnie uderza ostatnio, to to, że wracam po kilkunastu latach do pewnych książek i odkrywam w nich rzeczy, których nie mogłem dostrzec wtedy. Można dostać całą wiedzę na talerzu, ale bez odpowiedniego zestawu doświadczeń, to nic nie da. Banał, ale prawda. Dlatego szukam wyrazu poprzez przykłady z życia, które mogą dać przebłysk emocji, odwołanie do zbliżonych doświadczeń, dzięki którym możliwe będzie wyobrażenie zjawiska.
UsuńNapisałem kilka linii słów i uznałem że skoro wiesz i ja wiem a jednocześnie nic nie wiemy to po co. Dzięki.
OdpowiedzUsuńPięknie to opisałeś Dedek. Szczególnie te fragmenty są mi bliskie :
OdpowiedzUsuńI tutaj również bessa jest kluczowym okresem do zbudowania pozycji, bo w żadnym innym momencie wykresy nie pokazują dobitniej, gdzie buduje się długoterminowa wartość.
oraz :
I to właściwie wszystkie zasady. Chodzi mi o to, że jeżeli kupisz coś znacząco poniżej tego, ile to jest warte, i kupisz grupę podobnych rzeczy, to właściwie nie stracisz pieniędzy.
Gdzieś w sieci mignęło mi jeszcze zdanie Buffeta w sensie, że inwestowanie to jest gra psychologiczna , a nie intelektualna. Myślę, że coś w tym jest .
Dzięki