środa, 10 czerwca 2020

Reminiscencje Twórcy Systemów cz. 8: Liniowość i chaos


By default postrzegamy życie w sposób liniowy, dlatego nie tylko nie potrafimy przewidywać przyszłości - nie jesteśmy w stanie nawet poprawnie interpretować przeszłości. To co bierzemy za historię jest sumą przypadkowych zdarzeń, prawdziwych lub wymyślonych, które połączyliśmy spójną narracją. Im bardziej abstrakcyjny problem np. polityka, gospodarka, naród, tym bardziej odjechane opowieści. Z kolekcji tych samych faktów i anegdot jeden stworzy kopię aktualnego medialnego przekazu, inny opartą o XIX-wieczne bajki teorię spiskową. Nassim Taleb pięknie ujął problem historii: nie odtworzysz formy lodu z kałuży.

Oczywiście im bardziej ograniczone zagadnienie i im więcej zebranych faktów, tym nasza narracja staje się bliższa prawdy. Dotyczy to jednak wąskich wycinków czasu, w których obowiązują liniowe zależności (przyczyna-skutek). Weźmy np. ten wpis: od 2 tygodni piszę cykl o tworzeniu systemów. Jaki jest jego realny zasięg? Patrząc liniowo: czyta go kilka osób i powiedzmy, że do końca reminiscencji liczba czytelników nie przekroczy kilkunastu ludzi. Nasz mózg dokonuje szybkiej kalkulacji: wysiłek nie warty świeczki.

Ale tu pojawia się czynnik jakościowo-czasowy. To nie jest wpis o koronawirusie, którego wykopuje kilka tys. ludzi i natychmiast zapomina, przeskakując na kolejny palący wątek. Ten wpis zaszczepia ideę trafnie określającą zasady rzeczywistości. Otwiera oczy. Te kilkanaście osób, które go przeczyta, zacznie patrzeć inaczej na życie. Może ktoś dzięki niemu podejmie decyzję, która zmieni diametralnie życie jego i bliskich. Może nawet całej ludzkości. Może pisanie tego cyklu nie da mi nic, a może dzięki niemu dostanę szansę stworzenia nowego systemu.

Znacie to przysłowie: kropla drąży skałę. Oznacza ono, że jeśli będziecie cierpliwie trenować osiągniecie upragniony wynik. To jest przykład liniowego postrzegania - lokalnie bardzo przydatny, ale należy pamiętać również o tym, że “mały kamyczek może poruszyć lawinę”. Im bardziej świadomym kamyczkiem się stajesz, tym większy staje się twój wpływ na sąsiednie głazy.

Zderzenie ze świadomością jak bardzo przypadkowa jest rzeczywistość powoduje u większości ludzi przyjęcie postawy opcyjnej. Zakładają, że nie mają bezpośredniego wpływu na swoje życie, los zsyła na nich zdarzenia, które się przydarzają. To co mogą, to zwiększyć szanse na pozytywne rezultaty, dlatego robią dodatkowe kursy, studia podyplomowe w nadziei, że zwiększą szanse na lepszą pracę czy awans.

Jest też druga grupa ludzi: ci, którym los zesłał wysoką pozycję. Np. znali język obcy w latach 90-tych i zostali szybko awansowani na stanowiska kierownicze lub byli pracownikami IT w ostatnich kilkunastu latach i skorzystali na migracji stanowisk pracy z krajów rozwiniętych. Albo nauczyciele religii i wykładowcy filozofii, którzy zapisali się do partii, która wygrała wybory i mogli błyskawicznie przeskoczyć do kierowania korporacjami państwowymi. Tacy ludzie są szczególnie przekonani o swojej wyjątkowości i niezbędności. W ich mózgach następuje opisany wcześniej proces tworzenia jedynej słusznej narracji, jak to pokierowali swoim życiem od pierwszych chwil w przedszkolu, by stanąć na szczycie.

Nie oznacza to oczywiście, że każdy informatyk czy CEO Taurona jest tam przypadkiem. Chodzi o świadomość, że możesz być genialnym programistą, ale jeśli zastąpią ciebie maszyny, będziesz warty na rynku tyle, co genialny farmaceuta, który ma do wyboru wciskanie babciom homeopatii w aptece, kasę w biedronce albo produkcję dragów.

Przypadek steruje naszym życiem. Naukowcy, filozofowie, socjolodzy uznają zatem, że możemy opisać je za pomocą metod ilościowych. Uśredniają, klasyfikują, budują modele z których wyciągają wnioski. I w długim terminie zawsze się mylą. Ponieważ życie pokazuje, że jednostki regularnie zmieniają rzeczywistość. W układzie chaotycznym mówi się o bifurkacji - punkt rozszczepienia; system zachowuje się liniowo do pewnego momentu, a potem drobna zmiana wprowadza nowe reguły gry. Ktoś się spóźnił na głosowanie, przeszła decyzja, żeby obalić rząd i kraj podążył w nowym kierunku. Grypa zabiła króla, który planował podbicie połowy kontynentu. Zatonął okręt z manuskryptem, jak stworzyć ogień grecki.

Wniosek z dzisiejszego wpisu: im bardziej jesteś świadomy, tym większy masz wpływ na swoje życie. Dlaczego zostałem programistą? Bo nie dostałem się na architekturę. Moje życie potoczyłoby się kompletnie inaczej, gdybym nie wyszedł pewnego dnia do klubu i nie spotkał drugiej połowy. W ogóle zresztą nie postrzegam siebie jako programisty - przyjmuję taką rolę, kiedy mi pasuje. Na potrzeby chwili mogę być blogerem, twórcą systemów, biznesmenem, twórcą, producentem gier, ultramaratończykiem, wegetarianinem, inwestorem, graczem giełdowym.

Kiedy zaczynałem “karierę” byłem silnie kierowany celami. Wiedziałem co chcę robić, tworzyłem gry, programy, wpisy, które w jakiś sposób wpływały na tysiące innych ludzi. Potem, pod wpływem giełdy, skręciłem w kierunku opcyjności - nie było już nic pewnego, mogłem przygotowywać tylko scenariusze zachowań rynku, dopasować strategie postępowania i określić ryzyko. Po latach pojąłem jednak, że takie nastawienie wynika z lokalnego pojmowania rzeczywistości. Mam X kapitału, co zrobić żeby mieć +20% X. W tym czasie ktoś stworzył coś z niczego i miał już 1000 * X. I nie chodzi tu o kasę, na niej po prostu łatwo pokazać różnicę między liniowością, a nieliniowością.

Dzisiaj mam cel, bardzo społeczny i świadomie dążę do lepszego jutra ludzkości. Powoli drążę skałę i wiem, że to co robię ma sens. Macham skrzydełkami, które kiedyś spowodują huragan. I nie chodzi tu o własne ego - jestem jak mnich, chcę zrobić dobrą robotę, jak najlepiej opisać dobrą nowinę, by inni Prometeusze ponieśli światło.

6 komentarzy:

  1. Pewnie wpłyniesz na więcej niż kilkanaście osób. Ostatni raz komentowałem tutaj z 5 lat temu, ta seria wywołała mnie napisania.

    Jasna artykulacja ma moc, kto wie jak wielką. Może właśnie dzięki niej rzeczywistość, która się wydarzy będzie lepiej nadawała się do zasiedlenia z tych wszystkich, potencjalnych?

    Czuję, że robię podobnie. Przebudowuję bazę swoich wytworów, na które straciłem popyt. Drobne wydarzenie lub zmiana, nieliniowy efekt, praca, dużo pracy, a potem kolejny wysiłek (o innej naturze) w celu artykulacji zgromadzonego doświadczenia.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tą architekturą to może i dobrze się stało? W Polsce nie ma parcia na piękną architekturę moim zdaniem. Te ładne i interesujące obiekty to raczej wyjątki...Ludzie którzy mają pieniądze, nie chcą moim zdaniem się otworzyć i dać pokierować architektom. A generalnie jest zasada, że ma być jak najtaniej. Więc twoje bycie programistom pozwala ci się i realizować i w miarę sensownie zarabiać jak na Polskę (jako architekt byś tyle nie zarobił moim zdaniem). Przemek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, programistom łatwiej na rynku pracy. Bardzo się cieszę, że skręciłem w kierunku programowania, to jedna z moich największych pasji. Mój były wspólnik jest architektem a pracował jako grafik komputerowy.

      Usuń
  3. Dedek energetyki już 100% up od dołka czyli pierwsza fala wkupu poszła do później korekta i CDN? A może Faktycznie NBP kupuje państwowe molochy za wydrukowaną kasę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Największy i najszybszy wzrost raczej za nami, ale obstawiam że energetyki dziś są jak Lotos w 2009. W 10 lat usrosl od dołka 6 zł do 100 zł.

      Usuń

W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.

Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.

Podtwórca