Rok temu umieściłem zdjęcia swojego pierwszego chleba razowego. Od tego czasu nie wyobrażam sobie, by jeść inne pieczywo. Takiej jakości zwyczajnie nigdzie się nie kupi. Co ciekawe już kilka znajomych osób wzięło od nas zakwas i również pieką w domu. XXI wiek :)
Ostatni wypiek:
Zaczyn:
- 5 szklanek żytniej razowej typ 2000,
- 5 szklanek wody,
- zakwas żytni.
Ciasto:
- 1 szklanka pszennej gracham typ 1850,
- 3 szklanki ciemnego orkiszu,
- 1 szklanka otrębów i płatków owsianych,
- 5 garści ziaren słonecznika,
- łyżka zarodków pszennych,
- łyżeczka czarnuszki,
- 3 płaskie łyżki soli.
Teraz zaczynam się rozglądać za przepisami na sery. Mam dostęp do świeżego mleka i chciałbym zrobić z niego jakieś sery, które potem leżakowałyby w piwnicy, czy gdzie tam leżakują. Może znacie jakieś ciekawe przepisy?
Chciałbym narobić się przy takim serze przez kilka dni i odstawić na dłuugi czas (a kiedyś dojść do takiej wprawy, żeby robić jakieś fajne sery do wina, które dojrzewają miesiącami albo i latami).
Za komuny każdy prawie uprawiał ogródek na działce, żeby mieć warzywka do jedzenia. Teraz jedzenie kosztuje grosze, ale pachnie, smakuje i zachowuje się w żołądku jak mydło. Alternatywą dla wchłaniania tego syfu jest własna produkcja oraz dostęp do sprawdzonych produktów podstawowych.
Od sierpnia nie jem też mięsa (poza sporadycznie rybami i owocami morza), ale nabiał już mi bokiem wychodzi. Znacie może jakieś proste i szybkie do wykonania warzywne potrawy białkowe? Najlepiej żeby coś wymoczyć, a potem ugotować/udusić/upiec (bez smażenia).
Nie lubię babrać się przy jedzeniu (chyba, że mam dużo wolnego czasu), więc szukam prostych potraw. Podam przykład takich "zestawów obiadowych", jakie czasem robię:
- zalać fetę olejem rzepakowym tłoczonym na zimno (lub jak nie ma to oliwą), przysypać ziołami, dorzucić cebulę/czosnek/suszone pomidory/oliwki (co tam się nawinie), do tego pajda razowca i lampka wytrawnego wina,
- ugotować makaron graham, w miseczce wybełtać przecier pomidorowy z oliwą i ziołami, wylać na makaron, położyć plastry sera i wrzucić do mikrofali, do tego lampka wina (prawie jak spagetti :D),
- ugotować włoszczyznę z ziemniakiem, zmiksować, dolać przecier pomidorowy, wsypać natkę pietruszki i zioła, do tego pajda razowca z masłem.
Szukam coś równie prostego i szybkiego w wykonaniu na bazie gotowanej fasoli, soczewicy, cieciorki, grochu. Super byłoby coś warzywno-białkowego na kanapki, żeby nie smarować ciągle serkami.
Blog o inwestowaniu, grze na giełdzie, rozwoju osobistym, przemyślenia na temat egzystencji, poszerzanie świadomości. Czasem trochę o żarciu i bieganiu - życie :) Napisz do mnie: deedees małpa o2 kropcia pl
czwartek, 15 marca 2012
31 komentarzy:
W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.
Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.
Podtwórca
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dedek, daj proszę znać, jak to wygląda u Ciebie, ale ja na razowym swojej roboty, non-stop (pomimo, że chlebek cudo) jechać nie mogę. Kichy nie wytrzymują. Białe pieczywo musi być jednak. Może zatem jakiś przepis na biały chlebek, ew. bułeczki?
OdpowiedzUsuńŻona czasem piecze pół na pół, tj. zaczyn normalnie na żytniej razowej, a potem dosypuje drugie tyle mąki białej orkiszowej. Chlebek delikatniejszy, mocniej rośnie i lepiej smakuje od moich 'zdrowych'. Jak masz zgagę lub inne problemy z razowcem, to wydaje mi się, że powinieneś zainteresować się książkami o zdrowym życiu. Pisałem kiedyś o dużym wpływie książki Tombaka na moje odżywianie i w konsekwencji zdrowie. Kontrowersyjny autor, nie ze wszystkimi tezami się można zgodzić, ale mnie przekonują efekty, których doświadczyłem.
OdpowiedzUsuńBTW jak zjem pół bochna takiego chleba jak na zdjęciu, to na drugi dzień też przeczyszcza ;) W ogóle odkąd biegam, piekę chleb i nie jem mięsa, to niestety chudnę i nie jestem w stanie zatrzymać tego procesu. Kiedyś trenowałem mięśnie, ważyłem 85kg, teraz 68 i chyba zacznę ćwiczyć z ciężarami poza bieganiem, żeby nie wyglądać jak szkielet. Dlatego szukam jakichś białkowych alternatyw, bo nabiał mnie zaczął odrzucać, a bez tego nie będzie budulca na mięśnie.
Polecam te trzy przepisy z zieloną soczewicą:
Usuńhttp://zwegowani.pl/makaron-z-soczewica-w-sosie-pomidorowym/
http://zwegowani.pl/zupa-z-zielonej-soczewicy-z-pomidorami/
http://zwegowani.pl/ryz-z-soczewica-khitcherie/
Sprawdzone, szybko się robi, smaczne i zdrowe. Do khitcherie nie dodaje bulionu tylko wodę i jest ok. Tam gdzie jest napisane kminek chodzi o kumin, czyli kmin rzymski.
podsuwam link na sery - jak masz dostęp do mleka to jesteś "w domu " http://wedlinydomowe.pl/forum/viewtopic.php?t=1196
OdpowiedzUsuńja rok temu od nich zaczynałem i nie tylko robię sobie teraz kilka rodzajów serków łącznie z białym a teraz objadam sie sernikiem z własnoręcznie zrobionego sera białego pycha nie do porównania
sery trochę pozmieniałem w-g własnych obserwacji i potrzeb
życzę smacznego
Mar.
jeszcze jedno - jak chcesz pominąć okres eksperymentów to napisz niżej - podeślę ci gotowce
OdpowiedzUsuńMar.
Jak lubisz sam robić różne rzeczy to moze piwo zaczniesz warzyć? ;] Ja warzę już drugi sezon.
OdpowiedzUsuńMozna zaczac od brewkita:
http://www.wiki.piwo.org/Moje_pierwsze_piwo_z_brewkita
albo od razu od zacierania:
http://www.wiki.piwo.org/Warka_z_procesem_zacierania_s%C5%82odu
Polecam super sprawa!
@Mar.
OdpowiedzUsuńDzięki za link, jeśli można to poproszę o gotowce, bo nie mam niestety czasu na wertowanie tamtego źródła.
@Anonim
O piwie myślałem, ale za dużo roboty z tym. Kluczowe składniki i tak kupuje się już gotowe, no i w sklepach można dostać całkiem smaczne i niedrogie piwa lokalne, w których nie ma chemii (w przeciwieństwie do chleba czy sera). Do tematu wrócę gdy przeprowadzimy się na wieś.
po pierwsze zakup w sklepie internetowy piwodziej.pl
OdpowiedzUsuńPodpuszczka Lactoferm 50ml wiecej nie trzeba mam od roku i jeszcze 1/3 zostało ( u nich potem jak sie rozkręcisz możesz dostać inne ciekawe zbędne i niezbędne sam sie przekonasz co jeszcze ci potrzeba ale teraz tylko podpuszczka
Mar.
teraz zer ala oscypek w-g mnie- przepis na 6L bo taki mam garnek
OdpowiedzUsuńprzygotój ok 3l 10 do 15% solanki chłodnej z lodówki
mleko njlepiej zaraz po udoju jeszcze ciepłe delikatnie ogrzewaj do 38 C wyłącz ogrzewanie dodaj 18 kropli podpuszczki( wlej krople na łyżkę - może być 16 do 20 od ilości zależy szybkość i mioc skrzepu)mieszaj spokojnie przez 1 min a potem zostaw na 40 do 60 min
po tym czasie pokrój nożem na kostki 2x2 cm lub lepiej trzepaczką do jajek przejedź po skrzepie i zostaw na ok 40 do 60 min (zobaczysz sam aż oddzieli się serwatka
nastepnie wolno podgrzewaj do tem max 52 stopnie (najlepiej 48 do 51 aż skrzep zacznie sie kleić
garnek odstawiasz do zlewu rękami nabierasz skrzep i forujesz kulę ( z 6 l wychodzi ich ok 5)
spowrotem do gara i nastepną aż do końca- birzesz pierwszą i wyciskasz i wyciskasz ( aby szło łatwiej ja daje patyczek w środek serwatka łatwiej ścieka - wyciśniety serek do solanki na conajmniej 24 do 36H
po tym czasie wyjmujesz i dajesz na sitko aby odciekały - i od tego momentu można jeść
1. białepuchaczki prosto z solanki
2. po odcieknięciu też białe
3. odstawiasz do dojżewania ja w cieple blisko kaloryfera - i tu już zależy od ciebie jak długo po tygodniu sa już a skórce i można trzymać a chłodzie lub w zamarażarce(ja lubie je na wszystkich etapach w zalężności od ......)
serwatki nie wylewaj z niej RICOTTA
serwatkę po serkach na gaz iszybko ogrzewaj do tem 95 ( nie zagotuj!!!!!!) w międzyczasie przygotój sok z 1/2 cytryny ( jedni dają ocet inni kwasek ale wirz mi cytryna to jest to)przy 95 zakręć gaz wlej sok i zamieszaj oddzeli sie serek - odstaw na ok dobę w chłodne miejsce a potem przecedź na gęstym sitku lub szmatce lnianej ( odcieka ok dobę) - otrzymasz pyszny puszysty serek palce lizać
i to chyba narazie wszystko
jak coś to napisz tu ja czytam twojego bloga regularnie więc odpiszę
powodzenia
Mar.
sorry za ortografię ale jestem dys.....
OdpowiedzUsuńMar.
przepisow szukaj na kwestiasmaku lub mojewypieki
OdpowiedzUsuńhej
Dzieki Mar. za oscypka. A jak długo można go trzymać, żeby nie spleśniał itp.?
OdpowiedzUsuńw zamrażarce trzymam pół roku dłużej nie wiem bo zostały zjedzone normalnie jeżeli leży tylko broń boże nie w foli tylko na powietrzu w kuchni to spokojnie sobie zasycha i staje się coraz twardszy ale nie plesnieje ani nie jełczeje- ja te co jem nie wkładam w ogóle do lodówki jak juz bardzo sa twarde i skrzypia to swietnie sie trą na tarce - sam zobaczysz smacznego
OdpowiedzUsuńMar.
Mar mozesz przestac, bo juz mam biurko zaślinione :))
OdpowiedzUsuńFajny chlebek :) wygląda apetycznie. Muszę spróbować Twojego przepisu, bo sam robię bez przepisu. Wszystko na oko. Trochę tego trochę tamtego ale jeść go można nawet samego, bo jest przepyszny. Zresztą jak wszystkie własnej roboty. Jedyny problem jaki mam to że często jest on dosyć kruchy. Masz może taki problem lub miałeś i rozwiązałeś? Możliwe, że powodem jego kruchości jest fakt, że praktycznie zawsze robię chleby bardzo razowe. Mąki razowe, do tego otręby, ziarna słonecznika i pestki dyni. Już nawet dodawałem oliwy i jajek żeby się nie kruszył ale problem całkowicie nie zniknął. Tylko, że mnie jeszcze nigdy po nim nie popędziło więc na szczęście nie znam problemu :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o towary ze sklepu to niestety masz rację. Wszystko jest tanie ale nie ma ani smaku ani wartości odżywczych. Kiedyś czytałem na temat badań podczas których była sprawdzana zawartość składników odżywczych w różnych produktach rolnych na przestrzeni lat. Bodajże od lat 80-tych. Przez te wszystkie lata do czasów obecnych nie pamiętam o ile ale bardzo znacząco spadła zawartość witamin i minerałów powiedzmy na 1 kg przeciętnego warzywka. O ile % nie pamiętam ale naprawdę dużo. Gleby są przeciążone, przenawożone i obecnie już bez oprysków większość gleb plonów zbyt wiele by nie wydały. Z tego co pamiętam to w Korei północnej problem głodu jest właśnie tym spowodowany. Chcieli wrócić do gospodarki naturalnej (bo właściwie nie mieli wyboru) ale ziemie są już do tego stopnia zniszczone, że jest to niemożliwe. Zanim gleba się odrodzi minie trochę czasu. Kiedyś unikano sadzenia co roku w tym samym miejscu tego samego, a dzisiaj? Ktoś jeszcze to stosuje? Dajemy więcej oprysków i heja do przodu! Wiem jak są bardzo często przygotowywane warzywa i owoce na sprzedaż. Brak przestrzegania jakiejkolwiek karencji po opryskach. Są rolnicy co jednego dnia pryskają wieczorem a następnego dnia zbieranie i do sprzedaży. Jeśli ktoś tego nie robi to jest to wyjątek. Liczy się tylko kasa. I jak mamy być zdrowi. Jednym z plusów mieszkania na wsi jest to, że możesz sobie sam coś zasadzić i wówczas wiesz co jesz, a nawet jeśli sam tego nie zrobisz to wiesz kto z rolników pryska, a kto nie i od kogo można kupić. Właściwie co jest najśmieszniejsze to rolnicy, którzy czymś handlują to inne pole mają dla klientów, a inne dla siebie. Tak wiec jeśli jesteś znajomym to masz prawo kupić coś z tego lepszego pola. U mnie na szczęście zarówno ojciec jak i teść korzysta z własnej działki i szklarni więc przez wiele miesięcy można się wyżywić praktycznie tylko z tego co rośnie koło domu. A smakuje to tak wspaniale, że ślinka cieknie na samą myśl o tym :) Muszę się od nich tego nauczyć, bo chyba dopiero niedawno do tego dorosłem. Własne jabłka, wiśnie czereśnie, pomidorki, papryka, a nawet ziemniaki mają inny smak. Teść do tego stopnia kocha ogrodnictwo, że nawet założył sobie podgrzewanie w szklarni. Pomidory co roku do grudnia rosną, a ziemniaczki młode są tak wcześnie, że ciężko uwierzyć. Jajeczka też z kurek dziobiących z tyłu na ogrodzie więc normalnie jak w raju :)
Nie jestem wegetarianinem więc mięsko lubię. Wędliny i podroby też z reguły mamy od znajomego więc jakość naprawdę dobra. Czytałem Tombaka i inne lektury więc znam temat zakwaszania organizmu, odkładania się nierozpuszczalnych soli wapnia, ogólnie co się dzieje podczas trawienia mięsa ale sam na razie nie rezygnuję z mięsa. Jako ciekawostkę coś dorzucę. Tam gdzie pracuję, pracowała kiedyś kobieta, która wcześniej pracowała w firmie zajmującej się produkcją bodajże barwników i aromatów do przemysłu spożywczego. Jako że znają (bo muszą) dokładnie procesy swoich klientów to babki z laboratorium powiedziały, że większość produktów na pólkach lepiej omijać z daleka, a z mięs i wędlin nic się nie nadaje do jedzenia. Lepiej kupić sobie surowe mięso (pomijam pochodzenie samego mięsa) i samemu sobie upiec.
Co do Twojego wegetarianizmu to pamiętaj dedek, że rośliny, choć posiadają białko to nie jest ono tak wartościowe jak to zawarte w mięsie i nigdy nie będzie. Białko z mięsa ciężko jest zastąpić roślinnym. Białka pochodzenia zwierzęcego mają dziewięć niezbędnych aminokwasów. Natomiast rośliny dostarczają białka niepełnowartościowego, co znaczy, że poszczególne produkty nie zawierają wszystkich egzogennych aminokwasów. Chociaż jest pewne ale, poprzez odpowiednie skomponowanie posiłku z produktów roślinnych (połączenia produktów roślinnych), można uzyskać pożywienie zawierające wszystkie 9 egzogennych aminokwasów. Ale tutaj trochę zabawy i wiedzy jest potrzebne ;) Chociaż może Ty ją posiadasz :) A niestety zwłaszcza kiedy uprawiasz jakieś sporty to musisz na odżywanie zwracać szczególną uwagę, bo sprawa katabolizmu mięśni nie jest największą szkodą jeśli się przesadzi. Niejeden wegetarianin przesadził i zrujnował sobie organizm przez to że nie dostarczał wszystkich potrzebnych składników. Jako ciekawostkę którą kiedyś wyczytałem napiszę, że jeśli chcemy zrzucić tkanki tłuszczowej to jeśli stosujemy tylko dietę to wraz ze spadkiem wagi pozbywamy się w tej wadze ponad 60% mięśni, dołączając ćwiczenia kardio (np. biegi, aerobic lub inne) pozbywamy się 15-20% mięśni, dołączając jeszcze ćwiczenia siłowe utrata masy mięśniowej jest znikoma – chyba średnio ok. 3% z tego co pamiętam. I tutaj leży najprawdopodobniej przyczyna utraty wagi. A dla odchudzających się informacja – to mięśnie powodują, że chudniesz, że tracisz tkankę tłuszczową. Jeśli masz wysoką zawartość tkanki tłuszczowej a niską mięśni to wcześniej czy później przytyjesz więc po nierozsądnym odchudzaniu efekt jojo gwarantowany. Też kiedyś warzyłem 84 kg jak dużo ćwiczyłem a teraz 10 kg mniej. Praca, mniejsze zapotrzebowanie na energię, mniej jedzenia i się schudło ;) Pewnie zauważyłeś, że stracić wagę jest znacznie łatwiej niż zdobyć tyle samo czystego mięśnia :) Jako wegetarianin możesz tak samo budować tkankę mięśniową jak mięsożerca ale moim zdaniem droga Twoja do masy będzie trochę cięższa i dłuższa. Ja odżywki białkowe mam i na razie czekają aż znowu zacznę ćwiczyć. Trochę sobie tą chemią pomagam ;) Od ponad pół roku mam duże remonty więc czasu czasami mi brakuje nawet na sen ;) ale już przed świętami planuję zakończyć tą nierówną walkę i znowu zająć się sportem oraz spędzać więcej czasu w kuchni.
OdpowiedzUsuńNo dobra, kończę bo jutro rano pobudka, a temat rzeka :) skoro jesteś nastawiony na zdrowie to pewnie znasz dietę, a zwłaszcza pastę dr Budwig? Jeśli nie to polecam. O wyższości tego specyfiku nad standardowym omega 3 nie będę już pisał chyba, że ktoś będzie miał takie życzenie. Jak chcesz mogę Ci przesłać krótkie 2 stronicowe streszczenie na temat odżywiania. Napisałem dla znajomych, którzy chcieli się odchudzić. Nie napisałem wszystkiego co zamierzałem, bo czasu brakło ale kilka ciekawostek tam jest. Może uzupełnisz swoją wiedzą. Pozdrawiam wszystkich co lubią wiedzieć co jedzą!
Co do piwa własnej roboty to zrobiłem raz i... nigdy więcej! Kupiłem puszkę prawdziwego słodu w Anglii. Było to piwo Abbot. W Anglii w wielu sklepach stoi mnóstwo puszek ze słodem.Zrobiłem tego mnóstwo butelek (dużo z tym roboty). Niestety słód ciężko porcjować, potem okazało się że smak każdej butelki był inny, chociaż w sumie były niezłe. Ale całe to robienie, przelewanie i doglądanie było strasznie czasochłonne. Musiałbym być pasjonatem, żeby to robić.
OdpowiedzUsuńDedek podoba mi się Twoja dieta. To inspirujące że spadła Ci waga z 85 na 68 kg. Musze sam spróbować.
@dp
OdpowiedzUsuńA czy te aminokwasy są w nabiale? Jak pisałem, moje główne źródło białka to kefiry, sery, serki (głównie feta, którą mieszam z olejami tłoczonymi na zimno). Mam straszną fazę na olej (to apropo tych różnych omega-3/6), wypiłem litr rzepakowego w miesiąc, teraz kończę drugą oliwę i muszę znowu jechać do sklepu, tym razem kupię więcej butelek :) Rzepakowy jest bezkonkurencyjny, często po prostu polewam nim razowca, dorzucam pomidora i jem to jako posiłek.
No i jem ryby, choć np. po długiej przerwie jak zjadłem ryb smażonych, to mnie strasznie zemdliło i już jakiś czas nie jadłem. Acha - no jajka, zazwyczaj wiejskie nie fermowe. Nie często, ale z raz na tydzień, więc chyba tych aminokwasów dostarczam..
Ten 'wegetarianizm' sam jakoś przyszedł, czytałem w wakacje książkę "Tajemne nauczanie Jezusa Chrystusa" i po fragmencie o 'braciach najmniejszych' coś mnie tknęło, że już od dawna nie chcę jeść mięsa (miałem problemy z dziąsłami, ciągle krwawiły, jak jadłem mięso) i tak się zaczęło. Dolegliwości dziąseł już dawno zapomniałem, chrupię owoce, razowca z ziarnami, otrębami i czuję, że mam dużo więcej energii.
Nie była to żadna decyzja w stylu "będe kimś lepszym, przestaję jeść mięso", po prostu zmęczyłem się tym. Nie ruszają mnie nawet aromaty pieczonego kurczaka, tylko jeden mocno kusi - gotowana parówka :D
Co do diety to prześlij, chętnie się zapoznam. Choć jak pisałem, zależy mi właśnie, żeby się mięśnie nie spalały. Kiedy trenowałem jako nastolatek, to nawet miałem lekką fobię na tym punkcie, ciągle jakieś białko jadłem, żeby nie stracić masy. Czytałem muscle&fitness, a tam jacyś fanatycy specjalne pastylki jedli na noc, bo w nocy organizm spala mięśnie i one im dozowały energię :D Teraz na to wszystko leję, ale już chudnąć nie chcę, niech chociaż te 68 się utrzyma.
@Wojtek
Niejasno dość napisałem, 85 ważyłem w swoich najlepszych czasach, kiedy dużo ćwiczyłem, potem jak przestałem w ciągu kilku lat waga mi spadła do ok. 75, a dopiero odkąd biegam i nie jem mięsa zjechało do 68 w 8 miesięcy - a to już za szybko i za dużo.
Nabiał jest ok! A co do oleju to moim zdaniem the best jest olej lniany tłoczony na zimno. 50-60% zawartości kwasu alfa linolenowego (typowe NNKT omega 3). Do kupna przez internet wiem że u dwóch producentów w Polsce lub od pewnego czasu w aptekach. Kupować tylko z lodówki!!! Szczegółów nie będę teraz pisał bo zaraz wychodzę. Wolne wziąłem żeby trochę chatkę wykańczać. Ewentualnie odpiszę wieczorem. Jeśli chodzi o wegetarianizm to przyznam, że nawet dla typowego mięsożercy dobre byłoby przynajmniej przez 1-3 miesiące w roku w ten sposób się odżywiać. Tak więc nie jestem przeciwny takiemu odżywianiu :)Odezwę się wieczorem. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzesc Mozesz podac namiar na tych z netu w sprawie oleju z siemia tloczonego na zimno. Od siebie dodam ze koniecznie w ciemnej butelce i przechowywac w loduwce Waznosc gora 2 m- ce. Pozdr. Maciej
UsuńW kwestii białka zwierzęcego i roślinnego Moja Babcia zawsze dawała tego typu argument: wrzuć mięso i ziarna fasoli do dołka w ziemi, po pół roku wykop i sam się przekonaj co lepsze.
OdpowiedzUsuńWiedza od starszych i mądrzejszych nie przeszkadza mi jednak w pałaszowaniu mięsa. Dedek wie, że otyły nie jestem, może złoty środek tkwi w umiarze? Zmienności?
Co do wegetarianizmu to wszyscy Jogini których spotkałem żyli roślinami, jeden ( największy hardkorowiec) samym słońcem ( ciekawe co z nim dziś). Sam wytrzymałem ok 3 mies i znalazłem się na rozdrożu. Wróciłem do naszego zachodniego świata.
Dlatego dobra rada: jak najwięcej strączkowych! Bób, fasola,a młoda szparagówka ( bez łyka) na maśle podsmażana to najsmaczniejszy posiłek!
Chleb wygląda pysznie:) Kiedyś się do Ciebie na niego wproszę:)
Pozdrowienia!
No to może jakieś wakacyjne spotkanie w Trójmieście urządzimy? Plaża, chleb razowy, własne sery i piwo ;) To Wawy pewnie też niedługo zawitam, kwestia miesiąca-dwóch.
OdpowiedzUsuń2 wątki w sprawie odżywiania:
@dp
Również czytałem dużo o ubożeniu warzyw i owoców, które mają czasami 10-20% witamin w porównaniu z odmianami sprzed dekad. Zwłaszcza uprawy z Holandii czy Danii, które odbywają się w basenach z azotanami i gleby nigdy nie widziały. Zamiast zdrowych warzyw otrzymujemy jakieś pulpy zapychające.
Ja jestem skazany na małe dyskonty spożywcze, bo w okolicy nie ma żadnego targowiska i niestety muszę kupować takie plastikowe warzywa.
@Njusacz
Temat 'odżywiania słońcem' to niezwykle ciekawe zjawisko. Polecam obejrzeć ten film:
http://www.planeteplus.pl/dokument-na-poczatku-byla-swiatlosc_37276
Fajnie byłoby pogadać o tych joginach i innych zjawiskach :)
Pamiętam jak ponad 20 lat temu mój ojciec pojechał do Szwecji do pracy przy ogórkach (takie fajne długie). Po powrocie mówi, że właściciel zaprowadził ich do wielkiej szklarni, a tam beton. Jako ktoś wychowany na roli pomyślał sobie, że teraz to pewnie będą ten beton zrywać żeby coś zasadzić, a tu niespodzianka. Rozwinęli jakąś włókninę i z głowy. Tak wygląda nowoczesne rolnictwo. Warzywka na włókninie podlewane komputerowo wodą z zawartością całej tablicy Mendelejewa ;) I to od wielu wielu lat.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o tabletki na noc żeby mięśni nie spalać to myślę że po prostu chodzi o białko o długim czasie wchłaniania. Sam miałem takie koktaile z kazeiną micelarną, której czas wchłaniania sięga prawie 6 godzin. I muszę przyznać, że rano znacznie lepsze samopoczucie i więcej siły niż bez suplementacji. Oczywiście dzień wcześniej wieczorem trening.
Skoro już piszemy o wadze to moim zdaniem ani ja ani Ty nie potrzebujemy dużej masy ciała. No bo po co? Jest 21 wiek, nie walczymy w zbrojach, nie pracujemy bardzo ciężko tylko z reguły przy komputerach i jedyne czego potrzebujemy to bycie sprawnym i zdrowym. Siły troszkę się przyda ale do tego nie potrzeba nie wiadomo jak wielkiej masy. Trzeba pamiętać, że czym większa masa mięśniowa tym więcej pracy potrzebujesz żeby ją utrzymać, a do tego potrzeba czasu, którego z reguły nie mamy. Mi z moimi kilogramami chociaż jest ich niewiele jest dobrze :) I tak pochłaniam takie ilości jedzenia, że ważąc dużo więcej pracowałbym tylko na jedzenie :D hehe. Wiele lat temu zacząłem biegać codziennie i w ciągu 2-3 tygodni zwiększając cały czas dystans ze sprintem na sam koniec schudłem 4-5 kg. I tutaj stwierdziłem, że koniec biegania bo zniknę :D. A prawda jest też taka, że organizm się adoptuje. Nie ćwiczysz siłowo tylko biegasz to nawet jeśli będziesz dostarczał organizmowi tyle jedzenia co potrzeba to będziesz chudnął, bo organizm do biegania i do tego co robisz więcej kg nie potrzebuje. Spójrz na biegaczy długodystansowych i porównaj ich do sprinterów. Organizm się zaadoptował do funkcji, którą ma spełniać.
Skoro wspomniałeś o targowiskach to też na targowiskach się rolnicy wycwanili. Często sprzedawcy z rolnikami mają tylko tyle wspólnego, że słoma im z butów wystaje a cały towar kupiony mają od hurtownika. Ale w końcu coś trzeba jeść i za bardzo nie można wybrzydzać.
Za chwilę maila Ci wyślę. Mogę to ewentualnie wrzucić na swojego nieużywanego bloga jeśli stwierdzisz, że moje przemyślenia nie są głupie ;)
Mozesz podac adresy internetowe tych sprzedawcow oleju z sienia lnianego
Usuń@ anonimowy
Usuńhttp://zlotopolskie.pl/sklep/Olej-Lniany,1000.html
http://oleofarm.eu/dieta-dr-budwig/11-olej-lniany-budwigowy.html
Ze względu na cenę proponuję opcję 1. Tylko niestety do ceny dochodzi zawsze koszt dostawy dlatego najlepiej rozejrzeć się po okolicznych aptekach i kupić z lodówki. W aptece może będzie trochę droższy ale dla jednej czy 2 butelek koszty przez internet i tak będą wyższe. Chociaż z drugiej strony nawet przez internet z dostawą 1 butelki i tak wychodzi taniej niż jakiekolwiek inne omega 3 w kapsułkach lub płynie z apteki. Poza tym tu jest kwas alfalinolenowy czyli typowe NNKT, natomiast w aptece wszystkie produkty zawierają tylko pochodne, czyli EPA oraz DHA, a czasami kiepskiej jakości produkty tylko jedną z tych pochodnych. Proszę pamiętać o sposobie przechowywania takiego oleju i o krótkim okresie przydatności takiego oleju (bodajże 2-3 miesiące) tak więc lepiej nie zamawiać od razu dużej ilości. Po czasie przydatności olej nadal nadaje się do spożycia ale nie posiada już takich właściwości - kwasy omega 3 się utleniają. Skoro już jesteś zainteresowany olejem to zainteresuj się też dietą dr Budwig, a na pewno pastą dr Budwig. Jakby co dr Budwig nie była szarlatanem i za swoje badania była wielokrotnie nominowana do nagrody Nobla więc bez obaw ;) Tak w skrócie to omega 3 w cieczy oleistej jest tylko w kilku procentach przyswajana przez organizm natomiast pasta według jej przepisu pozwala na znaczne lepsze przyswajanie omega 3. No dobra, nie rozpisuję się bo temat długi :)Info w sieci jest mnóstwo.
Dla zainteresowanych poniżej link z wiedzą o olejach w pigułce. Możliwe, ze artykuł sponsorowany, bo jest wymieniony producent oleju ale tekst nie jest zły.
http://www.zyciekalisza.pl/?str=61,89&id=9848
Ciekawa jest jeszcze książka "Oleje kluczem do zdrowia". Ebooki w sieci na pewno są
I jeszcze jedna ważna rzecz. Taki olej nadaje się tylko do spożycia na zimno. W żadnym wypadku nie podgrzewać ani nie smażyć na nim potraw!!!!
UsuńTu jeszcze coś ciekawego znalazłem.
http://www.olejedlaciebie.pl/index.php?nazwamenu=glowne&pageheader=Jakich%20t%B3uszcz%F3w%20u%BFywa%E6%20do%20sma%BFenia?&art=naczymsmazyc.txt&kat=artykuly/olej/
Dziekuje ci zs odp. a o pascie czytalem wiec moze sie do tego przyloze i ja zrobie. Pozdr.
UsuńCieciorka? Ciecierzyca? Tylko hummus! :)
OdpowiedzUsuńZ obowiązkowych lektur dotyczących zdrowego trybu życia oprócz M.Tombaka polecam jeszcze systemy oczyszczania Małachowa oraz przede wszystkim książkę "Życie bez chorób" Makarego Sieradzkiego. Tę ostatnią można pobrać z wielu źródeł w internecie jako PDF.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Greg
PS: Może ktoś się tu orientuje, co z ziół i innych jadalnych roślin będzie u nas najprędzej do zbierania. Np. od kiedy można pozyskiwać sok z brzozy? Dzięki za wszelkie informacje.
no cakiem calkiem chlebek u mnei tez wypiekany jest
OdpowiedzUsuńhmmm dlugie inwestowanie i czekania ,zadne spekulacje dlugiii okres trzymania akcji to jest to
http://biznes.onet.pl/kto-pyta-nie-placi-jak-wygrac-milion-na-gieldzie,18493,5060554,4174085,314,1,news-detal
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Goldman-Sachs-wrozy-wieloletnia-hosse-2506626.html
OdpowiedzUsuń