Gdańsk. Każdego dnia roboczego ludzie dojeżdżający z największego skupiska osiedli Gdańsk Południe stoją w wielkich korkach. Zgodnie z wykładnią sprzed 50 lat miasto ładuje gigantyczne pieniądze w rozbudowę dróg, dokłada nowe pasy pod skrzyżowania bezkolizyjne, a mimo to sytuacja tylko się pogarsza. Spójrzmy na to dzieło polskiej myśli urbanistycznej:
3-pasmowa autostrada do centrum i szybki tramwaj. Co może pójść nie tak?
Cóż - po ok. 3.5 kilometrowym kawałku od głównych osiedli droga wpada w sieć skrzyżowań i świateł. Co z tego, że pojedziesz sobie 120 km/h (ograniczenie do 80, ale na lewym pasie wiadomo..), skoro i tak będziesz potem stał w korku?
Kiedyś to była główna trasa przelotowa W-Z, ale odkąd Gdańsk dorobił się obwodnicy południowej ruch tranzytowy przez miasto stracił sens. Obecnie jest głównie używana przez mieszkańców blokowisk i domków do dojazdów do pracy.
A teraz najlepsze: trasa ta wyklucza ruch pieszo-rowerowy. Aby dostać się do centrum rowerem należy nadrobić ok. kilometr i zjechać z bardzo stromej moreny, na którą starsze osoby i posiadacze rowerów miejskich nie są w stanie podjechać w drodze powrotnej. W efekcie rodziny mają po 2 samochody, żeby każdy mógł dojechać do pracy i zakorkować miasto.
Wraz z rozwojem tras rowerowych zwiększa się liczba dojeżdżających do pracy na rowerach. Jednakże trasy projektowane są kosztem chodników dla pieszych co nakręca niechęć do "pedalarzy". Na każdą próbę ograniczenia ruchu samochodowego podnosi się skowyt mieszkańców, którzy nie wyobrażają sobie innej formy poruszania w mieście. Tramwaje i autobusy są dla uczniów i emerytów, rowery dla @#$@%! a samochody dla normalnych ludzi. Taka jest mentalność. Ludzie nie rozumieją, że im więcej bezpiecznych, odseparowanych od ruchu samochodowego tras rowerowych, tym więcej ludzi przesiada się na rowery i w efekcie jest mniej korków. Ponadto przepustowość tras jest warunkowana przez wąskie gardła - nie ważne jak szybko dojedziesz do świateł, i tak będziesz stać na skrzyżowaniu.
A teraz spójrzmy jak mogłaby wyglądać ul. Armii Krajowej:
Odseparowana murkiem i pasem zieleni trasa rowerowa oraz szeroki chodnik umożliwiłyby tysiącom ludzi bezpieczne dotarcie do centrum. Koronny argument kierowców przeciwko takiej koncepcji to "przecież tam wszyscy pędzą ponad 100 na godzinę, to śmiertelne zagrożenie dla niezmotoryzowanych". Argument łatwy do obalenia: wystarczy murek i przestrzeganie ograniczenia prędkości (ile sekund zaoszczędzą na odcinku 3-4 km jadąc 30km/h szybciej, skoro i tak później stoją na światłach?).
Ta ulica to jeden jaskrawy przykład jak prostym środkiem można radykalnie polepszyć jakość życia w mieście. Tysiące litrów zaoszczędzonego paliwa każdego dnia, ruch na powietrzu, szybszy dojazd do pracy, mniej smogu dla mieszkańców. Serio: przez rok pracowałem w centrum i pokonywałem ten dystans rowerem, a zimą truchtałem. Moja trasa piesza miała 7.5 km i w godzinach szczytu docierałem do/z pracy szybciej, niż ludzie w samochodach. Jak wracałem rowerem trasą na około, zaliczając przy okazji park oruński, mijałem (szczególnie w piątki) totalnie zawalone samochodami ulice. Kiedy wchodziłem do domu, kierowcy pokonywali dopiero drugi-trzeci kilometr.
Kiedyś odkryłem to samo. Dojazd z Dąbrówki do Chyloni autobusem a przejazd lasami rowerem. Kilka razy eksperymentalnie pobiegłem. Największe zaskoczenie. Ponad połowa czasu zaoszczędzona. W czasie remontu obwodnicy 75% czasu. Oglądanie wschodów lub zachodów słońca w pakiecie. Spacer który inni mieli lub nie zdążyli mieć po powrocie z pracy w pakiecie. Oczywiście patrzyli na mnie jak na debila. Ale to było 15 lat temu. Sporo się zmieniło.
OdpowiedzUsuńMarzy mi się trasa rowerowa przez TPK. Obecna wzdłuż alei Grunwaldzkiej jest tak niepraktyczna (co chwila skrzyżowania, przerzucanie ruchu rowerowego raz w jedną, raz w drugą stronę jezdni, smród spalin), że jadąc do Gdyni wybieram dłuższą trasę nad morzem. Ale potem w Sopocie trzeba mocno zwolnić i łączny czas jest zbyt długi. Przez TPK byłby bezkolizyjny ruch na świeżym powietrzu i piękna trasa rekreacyjna (możliwość zjazdu z "obwodnicy" na szlaki turystyczne).
UsuńAleż pomiędzy dzielnicami spokojnie można poruszać się przez TPK. Jest szybciej bo skomunikowanie konwencjonalne biegnie dookoła. Gdynia centrum-Karwiny, Rumia-Gdynia itd. Po przeprowadzce jeździłem z Rumii do Chyloni tylko przez TPK. Także już teraz jak ktoś chce może spokojnie przez TPK szybciej (przyjemniej) poruszać się pomiędzy niektórymi dzielnicami.
OdpowiedzUsuńW sumie muszę przetestować, bo dotychczas z Gdańska Południe był słaby dojazd do TPK. Ale teraz jest aleja Adamowicza z bardzo fajną, odseparowaną od ulicy drogą dla rowerów.
UsuńNo przydało by się, przydało. Trzeba przyznać że władze w Trójmieście mają problem ze zrozumieniem, że to infrastruktura zachęca do przesiadki i same akcje promocyjne nie wystarczą. Na "Kręć kilometry dla Gdańska" na Fb zgodzili by się z Tobą :)
OdpowiedzUsuńJeździłem rowerem do pracy, było zdecydowanie szybciej niż autem, ale dojeżdżałem na miejsce cały spocony a w nie każdej pracy taki stan jest akceptowalny. Oczywiście można jechać powoli ale wtedy podróż się znacząco wydłuża. Następnie latem testowałem hulajnogę elektryczną i szczerze mówiąc walka była przeokrunta, bo te małe kółeczka kontra nierówne chodniki i krawężniki to ryzykowna gra i często prędkości niewielkie się osiąga. W efekcie hulajnoga wychodziła wolniej niż rowerem a i tak byłem spocony, bo jednak walka z nierównościami (no i o życie) była intensywna. Teraz doszło wożenie dziecka do przedszkola. Fakt jak mam jechać samochodem to czuję się źle, więc aby nie marnować czasu słucham podcastów czy e-booków. Pozostaje jeszcze praca zdalna i przeprowadzka w jakieś urokliwe miejsce, może to jest rozwiązanie.
OdpowiedzUsuń