Dzisiejsze (6.02.2018) spadki na giełdzie były do przewidzenia. Nie wymądrzam się po fakcie, pisałem od tygodni, że większość moich analogii premiuje spadki:
Jak widać moja czysto subiektywna analiza techniczna najsłabszych spółek dzisiejszej sesji, zakłada kontynuację spadków większości z nich, lub przynajmniej konsolidację przez kolejne tygodnie. Dlaczego skupiam się na najsłabszych? Ponieważ jestem wierny swoim analizom cykli oraz małych spółek, które pokazują bessę na szerokim rynku. W bessie patrzy się na słabeuszy, bo oni pierwsi dają sygnał do spadków, analogicznie w hossie najsilniejsze spółki rosną pierwsze.
Ważą się losy mojego planu na 2018, ponieważ dalsze wzrosty mogą oznaczać, że zostanę głównie z gotówką i będę musiał się zdrowo nagłówkować, jak optymalnie odbudować pozycję akcyjną.
http://podtworca.blogspot.de/2018/01/swig80-przez-pryzmat-dzisiejszych.html
Hossy dają zazwyczaj dobrze zarobić technikom fundamentalnym, dlatego często zdarza im się pisać, że analiza techniczna nie działa. Na dowód pokazują jakiś niezrealizowany RGR czy wykupione RSI po którym indeks urósł 200% i wyśmiewają koncept analizy rynku w oparciu o cenę i czas. Jest to jednak fałszywe podejście - równie dobrze gracz techniczny mógłby powiedzieć, że analiza fundamentalna nie działa, bo kupował niski C/Wk i wtopił na Fonie, Atlantisie i IDMie.
Jestem na giełdzie 10-ty rok. Przez ten czas obserwowałem wzrost i upadek wielu ciekawych blogów pisanych przez inwestorów wyznających jedną prostą zasadę. Były portfele skoncentrowane, kupowanie małych, dobrze rokujących spółek, kupowanie wybić hossy, polowanie na początek krachu, kupowanie kruszców pod analizy giełd towarowych i wiele, wiele innych. Niestety ich autorzy mimo ciekawych analiz, celnych spostrzeżeń i bardzo wnikliwej pracy, nie potrafili wyjść poza metody i scenariusze, do których się przywiązali.
Okazywało się, że koncentracja działa w USA, a w Polsce co najwyżej w latach 2005-2007 i 2009-2010, a w innym okresie masakruje portfel. Poszukiwacz pereł z NC angażował się tym mocniej, im bardziej portfel tracił, nim spółka poległa jeździł nawet na walne i pisał o procesach sądowych. Technik brylował na wysokiej zmienności lat 2007-2011, dopóki nie zjadła go kilkuletnia konsolidacja na WIG20, a inwestor w kruszce pisał coraz rzadziej wraz z każdym kolejnym rokiem bessy na metalach, aż w końcu skasował bloga.
Niestety rynki nie pasują do jednego modelu, w dodatku nieustannie się zmieniają, więc poza swoją bazową metodą gry należy nieustannie przyswajać kolejne techniki pozwalające się w niej utrzymać.
Nie piszę tego wszystkiego, żeby się wymądrzać. Jestem przeciętnym graczem, lata temu marzyłem, by móc utrzymywać się z aktywnej gry na giełdzie, ale nie byłem w stanie wypracować skutecznych metod na osiąganie wysokich zysków oraz pokonać barier psychicznych. Inwestowanie/granie jest dla mnie formą oszczędzania i powiększania kapitału. Nie porównuję swoich wyników z jakimś indeksem giełdowym, np. WIG, tylko z lokatami. Wystarczy mi do szczęścia zarobić tyle co na lokacie gdy na rynku akcyjnym jest bessa, a w hossie wyciągnąć choć 2/3 z tego, co daje indeks.
Mało? Dla tych, którzy potrafią zrobić miliony z tysięcy z pewnością, ale nie oszukujmy się - ilu takich krąży na Ziemi? Większość w długim terminie traci i rezygnuje z oszczędzania poprzez rynki kapitałowe. Na blogach Bossy lata temu był opublikowany artykuł (niestety nie mogę znaleźć linka, może komuś się powiedzie) o zarządzającym jednego z najlepszych funduszy, który przez lata bił rynek. Pewnego dnia postanowił policzyć, ile średnio zarobili jego klienci - okazało się, że średnio klienci stracili. Kupowali fundusz, kiedy bił rekordy, sprzedawali kiedy tracił.
Wracając do głównej myśli wpisu: zdecydowaną większość zysków zawdzięczam analizom fundamentalnym. Kilka lat temu pogrupowałem wszystkie wcześniejsze zagrania, od tych trwających sekundy, do pozycji trzymanych ponad rok na kategorie:
-->
Kolory jak łatwo się domyśleć oznaczają sumaryczny wynik dla klasy zagrań - od mocno ujemnego (czerwień), przez lekko dodatni (mdła zieleń) po zauważalne zyski (zieleń). W 2018 "long term AF" musiałoby zmienić kolor na ultra-zielony, albo wszystkie inne zielenie wyblaknąć. Sama tabelka jest jednak informacją niepełną: zyski na akcjach fundamentalnych zawdzięczam analizom technicznym indeksów, spółek, cykli, sentymentu i wielu innym czynnikom, które wpływają nie tylko na to co kupuję, ale też kiedy oraz w jakiej ilości.
To analizie technicznej zawdzięczam utrzymanie wypracowanych zysków. Dzięki niej udało mi się uniknąć zauważalnych strat podczas wszystkich bess od 2008 roku (jedyny rok zamknięty na minusie to 2012 i to głównie przez nieudolną grę na FW20). Dzięki analizom technicznym skutecznie wytypowałem odpowiedni czas na budowanie pozycji długiej na akcjach dobieranych ze względu na fundamenty. Nawet jeśli tym razem nie trafię z analizami, to było warto.
Analiza techniczna to nie zbiór kilku technik, tylko złożony proces wyszukiwania zależności cenowo-czasowych, które w danym okresie działają. Śmieszy mnie badanie skuteczności jakiegoś wskaźnika na przestrzeni X lat, jeśli ten wskaźnik działa raz na jakiś czas, gdy spełnionych jest mnóstwo warunków (również nie-technicznych).
Stosowanie analizy technicznej nie oznacza, że musimy stosować się do jakichś sygnałów kupna czy sprzedaży. Czasami analizy mogą służyć nie zrobieniu czegoś. Np. interesuje mnie spółka Y, fundamenty wskazują na lekkie niedowartościowanie, ale technika pokazuje trend spadkowy na spółce oraz indeksie, do którego należy. Najbliższe wsparcia są odległe, a cykle wskazują na etap bessy. Statystyka pokazuje, że rozsądniej jest wrzucić spółkę do obserwacji lub zbudować pozycję niewielkimi pakietami, niż wejść od razu za całość.
No dobra, tyle pisania to dajmy na koniec jakiś wykres:
Jesteśmy rok od szczytu hossy na szerokim rynku. Zgodnie z dotychczasowym zachowaniem (wyjątkiem są lata 2004-2005, do których dość często porównuję obecny okres) indeks wykonał korektę wzrostową i zmierza w kierunku dna. W 4/5 przypadków dno zostało wybite i w ciągu 2-14 miesięcy indeks dalej spadał. Jeśli zatem zobaczymy dalsze spadki na małych spółkach (na co liczę), na przełomie marca i kwietnia rozpocznę budowanie pozycji akcyjnej pod nową hossę.
Bardzo trafny wpis. Bliżej mi do AF, ale ona nie ma sensu bez wzięcia pod uwagę bardzo miękkich aspektów, które w jakimś sensie są odzwierciedlone w AT -- nastroje, ogólna sytuacja, trendy, mody, "zwroty akcji" w postrzeganiu spółki, małe paniki i euforie. Rzeczywistość nie daje się zamknąć w jednej szufladzie:)
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńCo to dokładnie za wykres?
Stooq szeroki nieważony indeks ^_pl
UsuńŚwietny wpis! Dedek do jakiego poziomu wg Twoich obliczeń, przeczuć powinny miśki z swigu podupaść ?
OdpowiedzUsuńDla swig wyznaczam czasowe wykresy, wstepnie na przełomie marca i kwietnia wychodzi mi czas na początek budowania pozycji. A cenowo to mozna uznać, że scenariusz z listopada się zrealizowal, indeks przetestował okolice dołka z listopada. Trzeba juz analizować jakie spolki siedza na kasie i wyplaca dywidendy.
UsuńFajnie że skutecznie realizujesz swój plan oczywiście kibicuję ,choć już od 1995 działam na GPW to zawsze jest coś co może każdego zaskoczyć...warto mieć zawsze z tyłu głowy różne scenariusze i strategię.
OdpowiedzUsuńObserwujesz może rynek ropy?wydaje mi się że korekta sciągnie cenę do 50$ a co za tym idzie indeksy giełdowe.
OdpowiedzUsuńNa razie nie patrze na ropę. Surowce powinny w tym roku poszaleć, ale nie mam planu gry.
Usuńu mnie stratny 2011 i 2014 pozostałe lepiej niż lokata.
OdpowiedzUsuńpirx
Da ktoś linka do tego wykresu?
OdpowiedzUsuńhttps://stooq.pl/q/?s=^_pl&c=10y&t=c&a=lg&b=0
UsuńJa mam z AT niejaki problem. No bo właściwie co to jest AT? Zbiór czasem skrajnie różnych, niezależnych od siebie metod i wskaźników, które mogą działać albo i nie. Mnie badanie skuteczności wskaźników na podstawie backtestów nie śmieszy, całkowicie rozumiem chęć poznania czy dana metoda działa (albo raczej: działała w przeszłości). Jak inaczej stwierdzić czy jest wartościowa czy nie? Na podstawie arbitralnego osądu? Intuicji? Właśnych ograniczonych doświadczeń? Być może.
OdpowiedzUsuńW dyskusjach na temat AT (jak również i AF) brak jest często merytorycznych argumentów. Głównie padają ogólniki, albo tak jak napisałeś dedek - anegdoty na temat tego że RGR się nie spełnił (tylko że dodam że działa to też w drugą stronę). A skoro panują anegdoty, to i ja jedną dodam - na podstawie swoich doświadczeń (też staż 10 lat :)) skłaniam się do stwierdzenia, że większość AT to jest jednak BS, przynajmniej w wersji "książkowej". "Książkowa" AT w pierwszym momencie obiecuje prostą "solucję" na skuteczne inwestowanie, ale jak większość nowych inwestorów się szybko przekonuje na rynkach nie ma drogi na skróty.
Jak odróżnić metody AT które działają od tych które nie działają? Moje ogólne wrażenie jest takie, że panuje chaos, jakby wziąć AT jako całość to jest tu analityczny śmietnik. Co można na przykład powiedzieć o popularnej metodzie fibonacciego? Sama koncepcja metody nie jest oparta na logicznych przesłankach, tylko na przekonaniu o "magiczności" pewnych numerów, bo podobno pojawiają się one wszędzie w przyrodzie. To nie jest analityka, to jest mistycyzm. Ale ok może działa to na zasadzie samospełniającej się przepowiedni (jak wszyscy stosują fibo to działa). Tylko szukając w necie nie można za bardzo znaleźć potwierdzenia - jest masa subiektywnych opinii, anegdot, jakaś praca naukowa która nie potrafiła definitywnie potwierdzić skuteczności prognostycznej, jeden czy dwa wpisy na jakichś blogach badające price action wokół poziomów fibo, które stwierdzają, że tak w sumie to nic szczególnego się w tych punktach nie dzieje...
Nie piszę tego po to, żeby AT dyskredytować (co do fibo to nie mogłem się powstrzymać, bo metoda ta jest wg mnie absurdalna), chodzi mi o to, że pisząc o AT trzeba pisać o konkretnych metodach (i dlaczego akurat tych). Zresztą tak samo w przypadku AF.
Fajnie dedek, że podałeś co ci się sprawdzało w przeszłości, to daje jakąś wartość. Wg mnie, ślepe patrzenie na jakieś tam wskaźniki do niczego dobrego nie prowadzi, AT ma sens wtedy kiedy "tłumaczy" rzeczywistość, mówi coś o rynku. Ja np. zakładam, że dopływy i odpływy kapitału powodują trendy, a więc elementy AT wskazujące na te przepływy mogą być wartościowe. Nie przywiązuję natomiast dużej wagi do wyszukanych formacji czy nawet linii trendów, bo to stara się wyprzedzić zdarzenia w przyszłości.
Ciekaw jestem jak ty do tego podchodzisz - jak wybierasz metody które stosujesz?
Jarek
Moje metody zazwyczaj są na blogu, czyli przede wszystkim analizy czasowe (timing is everything). Każdy wykres: indeks, spółka, towar, waluta ma swoje unikalne zachowanie i do niego dobieram narzędzia. Lubię np. Orange, które od początku bytności na giełdzie jest w trendzie spadkowym, a mimo to na nim regularnie zarabiam. Mam swoje ulubione wejścia i wskaźniki wyprzedania, pod które buduję pozycję i zawsze zarabiam min. kilka procent. Podobnie jest z PGE. Jeśli przejrzysz analizy z ostatnich miesięcy, to najważniejsze w moich analizach są zwykłe średnie kroczące do określania trendów, wsparć i oporów, zniesienia (regularne i fibo) do określania zasięgów spadków, RSI, MACD, linie trendów, kanały i linie poziome. Do tego analiza świec japońskich, luk i zmienności do wyznaczenia ekstremów, zliczanie świec na miesiącach, trochę tego jest :D
UsuńDo backtestów mam zastrzeżenie, gdy są rozciągane na całą historię, ponieważ wykres potrafi kompletnie zmienić swój kształt, ponieważ zachowuje się NIELINIOWO.
Wyobraźmy sobie np. papier, który przez 2 lata jest w hossie i działa zasada "kupuj gdy kurs spada na średnią 50-dniową". Potem przychodzi nagłe załamanie i wykres przez rok posuwa się wyraźnie w kanale bessy albo widłach Andrewsa. W kanale widzimy korekcyjne trójki A-B-C, czy trójkąty, odbicia od wsparć fibo/regularnych, które są dobrą okazją do krótkoterminowych zagrań. Kiedy pojawia się panika, a na wykresie widać luki spadkowe, które mieszają się z białymi świecami na wysokim wolumenie spadki się wyczerpują. Potem przez kolejny rok akcje są akumulowane - nie mogą już spadać, ale nie chcą jeszcze rosnąć. Wtedy wystarczy kupić, gdy RSI spada na 30, a sprzedać, gdy uderza w 70. Zauważasz, że kolejne wystrzały i zbicia są coraz mniejsze, a na wykresie widać trójkąt. Wreszcie któregoś dnia trójkąt zostaje wybity na wysokim wolumenie i widzisz długą białą świecę kończącą tydzień. A że na szerokim rynku jest hossa kupujesz papier i trzymasz..
Jak widzisz, trzeba być jak zawodnik MMA, znać 100 różnych technik walki, ale kiedy prawy prosty leci na twój nos, albo trzymasz gardę, albo próbujesz go zbić lub zrobić unik. Cały pozostały arsenał będzie potrzebny na inne fragmenty walki.
Be like water, my friend ;)
Usuń