Blog o inwestowaniu, grze na giełdzie, rozwoju osobistym, przemyślenia na temat egzystencji, poszerzanie świadomości. Czasem trochę o żarciu i bieganiu - życie :) Napisz do mnie: deedees małpa o2 kropcia pl
Strony
sobota, 25 grudnia 2021
Zdrowie w czasie pandemii
sobota, 11 grudnia 2021
Giełda: podsumowanie 2021 i plan 2022
Fiku-miku i kolejne podsumowanie roczne w dzienniku.
Plan na 2021 zakładał:
1. Początek cyklicznej bessy na małych spółkach:
Uważam, że to co obserwujemy na wykresie szerokiego rynku jest właśnie taką bessą. Konsolidacja rozpoczęta w marcu, we wrześniu wybicie dołem i postępująca słabość.
Zakładałem też (i póki co podtrzymuję), że nie będzie to silna bessa, raczej rotacja aktywów, w której jedne sektory będą spadać (widzieliśmy to na Mercatorze, covidówkach, NC, OZE, gamingu), a inne zyskiwać. Zatem po kilku miesiącach słabości nie powinny zdziwić korekty znoszące spadki, jednak nie powodujące szerokiego impulsu na nowe szczyty.
2. Wyprzedawanie pozycji od pierwszych miesięcy 2021.
Zacząłem w połowie lutego i szybko doszedłem do 50% w gotówce. Potem koncentrowałem kapitał na wybranych spółkach. Za bardzo napaliłem się na XTB, które w lipcu pokazało fatalne wyniki i wszyscy pamiętamy co się stało: luka 25% zjadła gros zysków. W kolejnych miesiącach przesuwałem środki, żeby odrobić straty i obronić wynik, ale portfel jest jeszcze pod szczytem z lipca.
3. Trzymanie depressed value.
Tutaj wprowadziłem pewną nowość: zacząłem koncentrować pozycję na wybranej spółce z branży. Wcześniej np. w branży chemicznej środki rozdzieliłem między Azoty, Puławy, PCC Rokita, Ciech i Polwax. Jedne spółki zarobiły lepiej, inne słabiej, jak to w hossie. Obecnie 90% pozycji to Azoty, 10% Ciech (skusiłem się na powrót gdy spadł z 50 na 36 zł).
Prognoza i plan 2022
Pamiętacie popularny kiedyś temat rynki wschodzące vs rynki rozwinięte? Próbowałem ustrzelić dołek i optymalne wejście już w 2016. Minęło 6 lat, a wykres dalej pogłębia dołki:
Po każdej cyklicznej bessie wydawało się, że nadchodzi czas Emerging Markets. I za każdym razem lepiej wychodzili gracze obstawiający Wall Street.
Myślę, że 2022 ma konkretne powody, żeby jednak zatrzymać i być może odwrócić cykl. Amerykańskie spółki quality są bardzo drogie względem przychodów i zysków, a spółki growth bez przychodów od lutego spadają. Widać to szczególnie na indeksie wszystkich spółek z NASDAQ nie ważonych kapitalizacją:
Niedawno na TT przewinął się wykres NASDAQ bez 5 największych spółek: zamiast blisko 20% zysku jest strata 20%:
Co to oznacza?
Rynek nie jest w bańce! Gdybyśmy mieli bańkę, wydmuszki szybowałyby w stratosferze. Tymczasem wydmuszki straciły często 50-80% od szczytów. Rynek się oczyszcza i szykuje kolejnych zawodników do przejęcia sztafety.
Zajrzyjmy jeszcze na roczną stopę zwrotu z przeciętnej polskiej spółki:
Biorąc pod uwagę, że szeroki rynek rósł silnie do kwietnia 2021, wkrótce roczna stopa zwrotu będzie w okolicach zera.
Stąd moje założenie, że od wiosny będę podbierał najciekawsze spółki.
Przy założeniu, że we wrześniu zaczęła się bessa na SWIG80, indeks uśrednionych rynków niedźwiedzia "przewiduje" dołek gdzieś w okolicach lipca 2022:
Stąd moje założenie, że największe zyski będą w szczycie hossy 2023.
I to tyle. Na koniec mogę pokusić się o hasło: 2023 WIG 100000!
I jak co roku jako bonus wykres ATT:
Jest tam wyjątkowo dużo kresek jak na moje ostatnie analizy, w dodatku doszliśmy do silnego oporu. To co powinno nas interesować w kontekście 2023, to kreski poziome, wstawione co 100%:
15, 30, 60, 120.
30 to moja pozycja. 60 to pierwszy poziom TP. 120 to cel 2023.
Kopiowanie wyłącznie na własną odpowiedzialność, jeśli będziecie cięli stratę przy 20 zł, nie miejcie do mnie pretensji :)
sobota, 4 grudnia 2021
System
Jeśli ktoś dłużej śledził moje ruchy na portfelu, zauważył zapewne, że brakowało w nim wzrostowych gwiazd. Skupiony na wyszukiwaniu wartości na GPW, przegapiłem wielką hossę za oceanem. Moje spojrzenie na rynek zostało silnie ukształtowane na samym początku, czyli w czasie krachu 2008 i późniejszej hossy 2009-2011 - ostatniego akordu wzrostowego cyklu na rynkach wschodzących. Nowi gracze kupowali CD Projekt, 11 Bit, amerykańskie blue chipy, a ja liczyłem dywidendy z PZU, PKO czy niedowartościowanie Coliana.
Wierzyłem, że moje zasady: szeroka dywersyfikacja (czasem ponad 200 różnych otwartych pozycji), wyszukiwanie optymalnego momentu wejścia (zdrowe fundamenty, sprzyjająca technika i zaawansowany cykl bessy) oraz wyjścia (sprzedaż gdy cykle i technika wskazują na możliwy koniec hossy) są graalem spekulacji. Niewątpliwie te zasady pozwoliły pokonać polski rynek w latach 2008-2021. Jednak co z tego, skoro był to jeden z najgorszych rynków świata? Patrząc czysto finansowo: zamiast całej tej roboty można było przez te lata dobierać jednostki ETF na S&P500 w PLN i wynik byłby lepszy.
Wypracowany sposób gry pozwalał pomnażać oszczędności, jednak z założenia pozbawiłem się szansy na złote strzały, które mogą radykalnie poprawić wyniki. Kupowanie kryptowalut rozważałem od 2017, jednak wciąż wydawało mi się, że już za późno na wejście. Podobnie jak w Apple, Google czy Microsoft, nie mówiąc już o Tesli. Z niedowierzaniem obserwowałem wyceny tych spółek ale dalej trzymałem się swojego ciepłego kurwidołka.
System był prosty: opierał się o statystykę. Każde zagranie to zakład z dodatnią wartością oczekiwaną. Rezultat pojedynczej transakcji jest nieistotny, masa zrobi swoje. Im więcej zawartych zakładów, tym większa pewność zysku. Byłem z niego zadowolony, jednak gdy po likwidacji większości pozycji wiosną tego roku porównałem wyniki ze zwrotami z amerykańskich meme stocks coś we mnie pękło. Zlikwidowałem portfel amerykańskich akcji złożony oczywiście z jakichś nudziarskich dywidendziaków (w rok przyniosły 50% zysk), wszedłem na grupę WallStreetBets i za całość kupiłem najbardziej wtedy popularną grzankę Clover health, która miała wycisnąć krótkie pozycje i powtórzyć sukces GME i AMC.
Spółka była świeżo po 50% przecenie (30->15$), więc zastanawiałem się tylko czy usiedzę do zysku x10. Nie wrzuciłem jakiejś dużej kwoty, dopiero zaczynałem migrację za granicę i miałem tam ok. 5% kapitału. Tymczasem yolo inwestorzy grali na niej all in. Wrzucali w spółkę oszczędności życia, żeby szybko zostać milionerami.
Traktowałem zagranie jak opcję i jak przystało na opcję, straciłem na niej połowę. Sprzedałem po 7.7$ a kurs dalej leci w dół:
Dla mnie była to zabawa, jednak ludzie na grupie przeżywają dramat. Podobnie jak na prawie wszystkich spółkach, które przewijały się w wątkach. Od lutego trwa bessa na spółkach przedstawianych jako disruptive technology, mających zrewolucjonizować świat, nim zarobią pierwszego dolara. Spółki spadają 50%, potem znowu 50% i znowu. Nieważony kapitalizacją indeks spółek z NASDAQ wskazuje, że przeciętna spółka traci od lutego:
Przedstawicielem sektora niewątpliwie jest fundusz Ark Innovation ETF, o którym zrobiło się wyjątkowo głośno tuż przy szczycie:
W ostatnich miesiącach wprowadziłem zmiany do systemu. Postawiłem na koncentrację. Wybrałem 10 razy mniej spółek niż wcześniej i na nich rozbudowuję pozycję. Przyszłość pokaże jak na tym wyjdę. Na razie jest w porządku - portfel trzyma się mocno, mimo że na szerokim rynku są spadki, a moje analizy wskazują na dołek najwcześniej wiosną 2022.
Ścisła selekcja w doborze spółek, wciąż solidna dywersyfikacja, istotna pozycja gotówkowa i S-ki na spadających spółkach działają. Zauważyłem też pozytywne zmiany w sposobie gry. Jest odarta ze złudzeń, nadziei i zawodu. Przez ostatnie tygodnie całkiem nieźle czułem rynek - chyba przypomina mi ten z pierwszych lat gry. Nie zrozumcie mnie źle: daleki jestem od przekonania, że rozumiem co się dzieje. Nie mam pojęcia. Mogę mieć podejrzenia, ale nie pokładam w nich wiary. Obserwuję zachowanie światowych aktywów, kalkuluję ryzyko i otwieram kolejne zakłady. Mam zaufanie do tego co robię.
Mój system był daleki od doskonałości, ale przez 13 lat regularnie powiększał portfel i zapewnił najważniejsze: przetrwanie. Teraz jednak mierzę wyżej: potrzebuję spektakularnego zagrania i wierzę, że przeprowadzę grubszą akcję do 2023.