Strony

niedziela, 28 czerwca 2020

5 przygód na 5 lat

Gdybym miał CD PROJEKT od 1 zł,
a przygód bym nie miał,
to nic bym nie miał.
W. Buffet 1975

Kiedy człowiek jest młody myśli głównie o tym co zrobi, co chciałby osiągnąć. Wraz z wiekiem coraz częściej patrzy wstecz. Czasem by powspominać, czasem by poanalizować, czy mógł dokonać lepszego wyboru. Gdzieś przeczytałem ciekawą anegdotkę:

Siedzi sobie dwóch facetów przy piwku na działce. Jeden mówi do drugiego:
- Gdybym był miliarderem jak Jobs, to bym więcej czasu cieszył się życiem, a nie tylko pracował.
- Dlatego nie jesteś miliarderem - odpowiada mu drugi.

Życie daje nam nieograniczone możliwości, ale ograniczony czas. Gdybym poświęcił życie na zostanie człowiekiem bardzo majętnym, to najprawdopodobniej już bym nim był. Okazje były. Jednak chciałem też założyć rodzinę, tworzyć niezależne produkcje, pobiec maraton, potem 100 km, potem 150, chciałem podróżować po innych krajach, smakować życie, dużo czytać itd. Punkt, w którym się znajduję, jest konsekwencją podjętych wyborów.

W dzieciństwie zaczytywałem się Szklarskim, Vernem, Mayem. Uwielbiałem filmy historyczne i marynistyczne. Nie byłem jednak typem podróżnika - wolałem odbywać przygody w wyobraźni, niż wyjść na dwór. Sytuacja zmieniła się dopiero, gdy zacząłem biegać w 2011 roku. Początkowo kręciłem kółka po nieużytkach w okolicach osiedla. Po roku wybrałem się na pierwszy bieg zorganizowany (10 km Bieg Niepodległości w Gdyni). Wkręciłem się. 2013 - pierwszy maraton, wyprawy z kolegami do okolicznych lasów, wyjazdy na inne biegi. W 2014 pierwszy ultramaraton, pierwsze TriCity Ultra 80 km, wyprawa na Hel 100 km, wspólny wyjazd na pierwszy zorganizowany bieg w górach (Łemkowyna Ultra Trail 70 km).

Wtedy bardziej skupiałem się na wynikach: jaki czas na 5, 10 czy 42 km, jaki rekord odległości. Gdyby jednak chodziło o wyniki, już dawno porzuciłbym bieganie. Tym co liczyło się najbardziej, co zrozumiałem dopiero później, były przygody. W pewnym sensie przeżywałem zdarzenia, o których mogłem kiedyś tylko czytać: wyprawa w nieznany teren, towarzysze, ekstremalne zmęczenie, piękno przyrody.

Od jakiegoś czasu czuję potrzebę, by z dziesiątek wypraw wybrać te, które najbardziej zapadły w pamięć. Oto 5 przygód z ostatnich 5 lat.


2015 - Fiesta Łemkowyna (150 km)

Choć od czwartku do niedzieli rano przespałem łącznie ok. 5 godzin, pokonałem w górach 150 km i przez kilka godzin miałem halucynacje, nie był to najtrudniejszy bieg w życiu. Dobrze się przygotowałem. Był to natomiast bieg, w którym wyjątkowo długo przebywałem w stanie "tu i teraz". Odległość kilometrowo-godzinowa do mety była nierealna, że myślenie o celu nie miało sensu. Liczyła się tylko droga. Wielokrotnie czułem się, jakbym wyszedł poza racjonalny świat i stapiałem się ze światem. Zmęczone ciało nie traciło energii na jałowe interpretacje tworzone przez mózg. Powstawały niezwykle silne obrazy, jak np. ten:

Suniesz sam przez noc w sąsiedztwie mając tylko majestatyczne czarne szczyty i gdzieniegdzie wątłe światełka z okien domków, by w finale wejść w gwarny rozświetlony punkcik na ziemi. Małe kolorowe mrowisko w wielkiej ciemnej pustce. Stacja Puławy Górne...

Potem autobus odwiózł nas na start, ale przygoda trwała jeszcze dwa dni :)




http://podtworca.blogspot.com/2015/10/fiesta-emkowyna.html


2016 - Orkan Tor (100 km)

Kwiecień 2014, wracam Polskim Busem z Orlen Warsaw Marathon. Przysiada się pozytywnie zakręcona dziewczyna, z tych co w 3 godziny opowiedzą ci całe swoje życie. Sporo mówi o swoim hobby: wyszukiwaniu promocyjnych połączeń lotniczych po Europie, noclegach u poznanych przez internet znajomych. Mnie bardziej interesuje, gdy opisuje jak jej chłopak zarabia na grach komputerowych w Google Play, ale ta rozmowa uzmysławia mi, jak łatwo w obecnych czasach wyskoczyć za grosze do innego kraju.

Po Łemkowynie 2015 jestem w fazie "setkę (km) wciągam na śniadanie".  Chciałbym przeżyć coś więcej niż zorganizowany bieg; zaczynam myśleć o krainie marzeń z czasów, gdy zaczytywałem się Thorgalem. Kilkanaście miesięcy dojrzewania do decyzji, godzina planowania i organizowania wyprawy. To że akurat jest zima wydaje się nieistotnym szczegółem...


http://podtworca.blogspot.com/2016/02/humory-thora-cz-1.html
http://podtworca.blogspot.com/2016/02/humory-tora-cz-2.html
http://podtworca.blogspot.com/2016/02/humory-tora-cz-3.html


2016 - Lambrusco i d'Iseo (70 km)

Planowałem umieścić po jednym biegu z każdego roku, ale rok 2016 to była kumulacja wypraw i przyćmił 2017.

Po Bergen posypały się kolejne imprezy biegowe i wyjazdy. Ciężko wybrać z nich jeden najlepszy. Na pewno jednym z fajniejszych wspomnień była Sudecka 100 i uczta po biegu pod zabitym deskami budynkiem dworca. Krótkie podsumowanie wypraw umieściłem tu:

http://podtworca.blogspot.com/2016/12/podsumowanie-sezonu-ultra.html

Ale specjalne miejsce w pamięci zajmuje wyprawa z Tomkiem do Włoch, by obiec jezioro lago d'Iseo. Po raz pierwszy nie polecieliśmy, by się tylko zmagać z dystansem, a na koniec imprezować. Mieliśmy całe 3 dni, które wykorzystaliśmy na zwiedzanie i pochłanianie galonów lambrusco. To było idealnie wyważone połączenie rozrywki z wysiłkiem.



I napiszę to po raz setny - jak to dobrze, że był Tomek i napisał relację:

http://runaroundthelake.blogspot.com/2016/11/giro-del-lago-diseo-dzien-1-idea-i.html
http://runaroundthelake.blogspot.com/2016/11/giro-del-lago-diseo-dzien-2-bieg.html
http://runaroundthelake.blogspot.com/2016/11/giro-del-lago-diseo-dzien-3-powrot-i.html


2018 - Powrót na fiordy (77 km)

Mijają lata, coraz trudniej zebrać się, by gdzieś wspólnie pojechać. Trzeba oddawać czas pożyczony wcześniej od rodziny, pracy i innych aktywności. Ale przynajmniej wybór jest prosty - największa przygoda 2018 to wylot do Stavanger:



http://runaroundthelake.blogspot.com/2018/04/wyprawa-nad-fiordy-stavanger.html



2019 - Malbork Ironman (226 km = 3.8 + 180 + 42.2)

2019 również nie obfitował we wspólne wyjazdy. Pojechaliśmy z Tomkiem na Rzeźnika w Bieszczady. Było super; jak dawniej. Ale przygodą 2019 został pierwszy start w triathlonie.



http://podtworca.blogspot.com/2019/09/plan-ironman.html
http://podtworca.blogspot.com/2019/09/jestes-ironman.html


2020?

Ostatnie lata przyniosły uspokojenie. Nadal biegam ok. raz w miesiącu maraton, żeby podtrzymać gotowość na wypadek czegoś większego. Ale na razie nie planuję większych wypraw. Biznes i giełda mocniej mnie angażują. Jednak księga przygód nie jest kompletna. Od dłuższego czasu rodzi się w głowie plan na bardziej duchową podróż.

11 komentarzy:

  1. https://en.m.wikipedia.org/wiki/Ladakh_Marathon

    OdpowiedzUsuń
  2. Dedek z gory sorry za może zbyt prywatne pytania, ale zaintrygowała mnie Twoja historia. Pytania motywuje tym, że znajduje w Twoim życiu wiele podobieństw do mojego. Wydaje mi się, że mogę być na podobnym etapie co Ty kilka lat temu. Może mi się tylko wydaje. Jestem wegetarianinem od 4 lat a weganinem od 2. Od niedawna zacząłem się ruszać. W sensie ćwiczyć. Bardzo podstawowe rzeczy. Codziennie wstaje o 5 i po prostu robię szybki marsz przez godzinę. Po południu ćwiczę w domu przed telewizorem program t25. Ciągle walczę z nadwaga. Jest tego jeszcze 13 kg do zrzucenia. Chciałbym do rannych spacerów dodać trochę biegania ale strasznie się boję kontuzji. Jak chodzę dużo to sztywnieje mi dolny odcinek kręgosłupa i boli zanim to rozciagne. Niestety lata siedzenia na dupie za nastolatka przed grami A w dorosłym życiu przed tabletkami zrobiły że mnie flaka.

    No i tu moje głupie pytania 😁 Ile miałeś lat jak zaczynales? Cwiczyles wcześniej przed bieganiem? Robiles na początku jakiś program treningowy? Konsultowales się z lekarzem lub farmaceutą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj. Generalnie całe życie coś ćwiczyłem, w dzieciństwie wiadomo - gra w piłkę, kosza, wakacje na działce nad jeziorem, gdzie dużo pływałem. Pod koniec podstawówki zacząłem ćwiczyć mięśnie, ale tylko miesiąc na siłowni - przez rok trenowałem w domu. I tak mam do teraz; jak mi się nie chce biegać, ale czuję, że przydałby się trening, to robię pompki, przysiady. Wzmacnianie mięśni dużo daje w bieganiu.

      Biegać zacząłem w wieku 30 lat (2011) i wtedy też przeszedłem na dietę wegetariańską. Z czasem przesuwałem akcent diety w kierunku diety roślinnej (wbrew pozorom to jest duża różnica, bo np. wegetariańska jest pieczeń makaronowa z serem, ale nie jest to zdrowy posiłek; z czasem przeszedłem na potrawy typu kasza+warzywa, spis tutaj:
      http://podtworca.blogspot.com/2020/03/wodospad-kolorowych-potraw.html

      Z lekarzami się nie konsultowałem, ale byłem 2 razy obiektem badań nad biegaczami ultra i wszystkie wyniki miałem bardzo dobre. Jeden eksperyment np. wykazał, że po przebiegnięciu 100 km na Kaszubach polepszyły się nam zdolności poznawcze - lepiej pamiętaliśmy długie ciągi cyfr na mecie, niż na starcie :)

      Jeśli chodzi o rozpoczęcie biegania, to kontuzje nie powinny się zdarzyć przy zachowaniu zasad:
      1. dużo czytaj i oglądaj materiałów edukacyjnych, od groma tego na YT - jak biegać bez kontuzji. Są techniki wolnego biegania na śródstopiu, ćwiczenia wzmacniające

      2. nie nastawiaj się na bicie rekordów - kondycja rośnie szybciej niż wzmacnia się powięź i mięśnie głębokie, więc ludzie zbyt szybko przesuwają granice. Jeśli myślisz o bieganiu w skali lat, to naprawdę nie ma znaczenia czy 5 km przebiegniesz po tygodniu czy po kilku miesiącach. Warto przeplatać trucht ze spacerami

      3. bóle przy chodzeniu mogą wynikać z uderzania piętą w twarde podłoże; to rozprowadza po kościach i stawach falę uderzeniową, która leci aż do czubka głowy i zawraca (to też główna przyczyna kontuzji gdy się biega tzw. z pięty). Staraj się spacerować po miękkim podłożu (ścieżki leśne, gruntowe) w miękkim obuwiu.

      Usuń
    2. Dodałbym jeszcze słowo o regeneracji i fizjo. Na zapalenie okostnej, bóle ścięgien, zakwasy i zapobieganie zakwasom najlepsze floss bandy + rolowanie.

      Ból pleców wskazuje, że trzeba core wzmocnić. Dla mnie szokiem była książką Becoming Supple Leopard, zdałem sobie sprawę z tego jak wiele nie wiem (jest polskie tłumaczenie i pdf z pierwszym wydaniem nas sieci).

      Na plecy może warto iść do fizjoterapeuty na tydzień szkolenia i terapii manualnej. Mnie wyleczył z rwy kulszowej i nauczył jak zrobić, żeby nie wróciła. Siedzieć też trzeba "umić".

      Usuń
  3. @LazyBastard -> a rozwazales na poczatku rower zamiast biegania? Mniej obciazasz stawy i w sumie latwiej na poczatku przejezdzic 2h na rowerze niz tyle przebiec. No i jest ciekawiej bo sie szybciej widoki zmieniaja.

    @Dedek -> a co jadasz na sniadania ? Bo przez covida wrocilem do kanapek z serem ale mi to nie sluzy (albo sluzy zbyt dobrze, zalezy jak spojrzec). I szukam jakiejs alternatywy. Najlepiej szybkiej do zrobienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na co dzień rano jem owoce i orzechy, nie chce mi się nic większego przyrządzać. Jak kanapki to razowy + hummus + tyle warzyw (papryka, pomidory, szczypior, cebula, sałata, kiełki, oliwki itd.), że muszę to jeść nożem i widelcem :)

      Usuń
  4. Dedek, zaciekawił mnie wątek tych badań prowadzonych przy okazji ultramaratonów (zapamiętywanie liczb). Czy można gdzieś zapoznać się z wynikami takich testów? Kto je wykonuje? Bardzo mnie ciekawi temat rozwoju maksymalnych możliwości człowieka, stąd pytanie. Z góry dziękuję i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Badania prowadzili doktorzy z gdańskiego AWF pod kierownictwem prof Ratkowskiego. W 2016 biegliśmy 100 km na bieżni (250 okrążeń z pomiarem elektronicznym :D . Głównie badano krew, mocz, nacisk śródstopia na różnych etapach przed, w trakcie i po biegu (od piątku wieczorem do niedzieli rano).

      Kolejny eksperyment był w 2018 i był bardziej rozbudowany. To była seria biegów i badań, w których dodano testy psychologiczne. Niestety nie mam wyników, tylko słownie się dowiedziałem, że po 100 km kaszubskiej poniewierki były lepsze wyniki na testach, niż przed startem. aczkolwiek to mogło mieć związek z godziną startu (1 w nocy).

      Usuń
    2. @Dedek -> a tak zupelnie z innej beczki bo wspomniales Kaszuby: polecisz jakies miejsce tam lub w okolicy na wakacje ? Fajnie jakby bylo jezioro z piaszczysta plaza zeby male dzieci mogly bezpiecznie poplywac i trasy na rower (w miare mozliwosci nie po dorgach z ruchem samochodowym). ?

      Usuń
    3. Szczerze przyznam, że niedostatecznie znam Kaszuby. Na wakacje jeździmy akurat w inne regiony Polski :) Wyskakujemy nad okoliczne jeziora, np. fajne jest w Przywidzu, tylko to są małe lokalne jeziorka. Najbardziej znane są duże jeziora na terenach parków: Wdzydzkiego i Kaszubskiego.

      Usuń
    4. Jeżeli nie znasz Kaszub to na pierwszy raz Wdzydze Kiszewskie i wszystko dookoła dostarczą wrażeń do do wyczerpania w tydzień

      Usuń

W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.

Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.

Podtwórca