W związku ze zbliżającą się rocznicą działania bloga, zastanawiam się nad motywami, które doprowadziły do jego obecnej zawartości.
Najpierw pisałem o swoich doświadczeniach związanych z prowadzeniem firmy. Przy okazji wylałem przemyślenia filozoficzne, którymi chciałem podzielić się z ludźmi. Na samym początku liczyłem, że w jakiś sposób wykorzystam bloga komercyjnie, więc szukałem tematów pożytecznych.
Potem pomysł zarabiania odrzuciłem i korzystając z internetowej anonimowości pozwoliłem sobie na uzewnętrznianie rozterek i złości. Blog przybrał formę pamiętnika, co przyda się do rozliczeń i autoanalizy :)
Na początku 2009 roku sytuacja firmy pogorszyła się, większość firm w związku z kryzysem wstrzymało współpracę. Popełniłem duży błąd odmawiając zlecenia na produkcję narzędzi internetowych. Wtedy wydawało mi się, że dalej będę w stanie utrzymać się z produkcji przygodówek, w których chciałem się specjalizować.
Fiasko sprzedaży licencji w pierwszej połowie roku (zaledwie 2 licencje z planowanych 5) zachwiało moją wiarą w to co robię. Świat poszedł do przodu, rozrywka przechodzi do sieci a ja się upierałem w produkcji niskobudżetowych programów na CD.
W tym samym czasie coraz większą uwagę poświęcałem giełdzie. Zachowanie rynków, cykle koniunkturalne, walka z emocjami, to wszystko wciągało jak narkotyk. Mój pierwszy entuzjazm już przygasł (całe szczęście), ale taki był cel od początku: nauczyć się inwestowania i traktować giełdę jako kolejne źródło zarobku. Dowiedziałem się jeszcze kilku ważnych rzeczy.
Wejście na giełdę unaoczniło mi skłonność do fantazjowania, lęk przed porażką i uwolniło od skrajnych emocji związanych z poczuciem straty oraz zaprzepaszczonej okazji. Uogólniając, giełdę można odnieść do realnego biznesu. Np. kiedyś składając ofertę bardzo wiązałem się z nią emocjonalnie. Potrafiłem całymi godzinami pisać mail do firmy i blokować inne działania w oczekiwaniu na odpowiedź. Poszukiwałem zleceń bezpiecznych, tj. zapewniających długie miesiące pracy bez potrzeby poszukiwania innych kontaktów biznesowych.
Na giełdzie ilość ofert i okazji jest nieograniczona, mamy zatem szansę, żeby zawieranie transakcji i wystawianie ofert sało się rutyną. Podejmowałem decyzje tak często, że wkońcu udało mi się pozbyć emocji towarzyszących transakcjom. Przede mną jeszcze długa droga w przyswajaniu umiejętności traderskich, ale wiem, że już procentują.
Kolejne cenne doświadczenie to zauważenie, jak wiele okazji tracimy z powodu uprzedzeń. Kiedy pokazałem bloga jednemu z przyjaciół, zaskoczyło go, że zająłem się giełdą, przecież gracz giełdowy nic nie wytwarza. No i co z tego? Jakby patrzeć na życie w ten sposób, to poza rolnikiem, budowlańcem, szambonurkiem i browarnikiem wszyscy inni są niepotrzebni ;)
W akademiku spędziłem tysiące godzin na rozgrywkach sieciowych w Starcrafa czy Counter-Strike'a. Byłem uczestnikiem sporej społeczności, która potrafiła przegadać o graniu całą noc w klubie. Spędzaliśmy zupełnie niepożytecznie czas i byliśmy szczęśliwi. Nie potrzebuję już tłumaczyć sobie zasadności tego co robię, ani czy ktoś tego potrzebuje, czy nie. Konsekwencją mojego grania na giełdzie jest np. kilkadziesiąt wpisów, które przeczytało kilka tysięcy osób - zagospodarowałem komuś trochę czasu i może coś dzięki temu zbudowałem?
Różne postawy skłaniają nas do założenia firmy. U podstaw mojej decyzji leżała chęć uniezależnienia się, robienia rzeczy, które chciałbym mieć jako dziecko/uczeń a czasem zwyczajnie wyrzucenia z siebie kotłowaniny pomysłów. Motywy były artystyczne, a nie biznesowe. Niestety smykałki do handlu nie mam, póki co nie zanosi się na zmianę, ale nie jest to powód do poddania się. W każdej sytuacji można znaleźć swoją niszę.
Biorąc pod uwagę moje możliwości i nastawienie, opracowałem prosty plan. Obecnie negocjuję kilka długich projektów, od których zależy przyszłość. Jeśli nie wypali żaden, trudno, zadekuję się na jakiś czas w pierwszej lepszej firmie i popracuję jako inżynier. Brakuje mi dużego programistycznego projektu, przy którym mógłbym całkowicie zagłębić się w wymyślanie rozwiązań i algorytmów. Z całej historii prowadzenia działalności najmilej wspominam właśnie te momenty, kiedy budowałem narzędzia programistyczne, wymyślałem fabuły gier i jednocześnie nie musiałem zajmować się całą resztą spraw firmowych. Jednocześnie będę pracował nad bazą aktywów.
Jeśli wypali więcej projektów, będę musiał nauczyć się zatrudniać ludzi, czego się trochę boję. Już teraz jedną trzecią czasu zajmują mi korespondencje i negocjacje. Przestawienie się z rzemieślnika na menadżera obnaży kolejne wady, ale zmusi do dalszej nauki i pozwoli lepiej postrzegać rzeczywistość. Pewnie zawartość bloga też stałaby się ciekawsza.
Optymalnie byłoby dostać jedno zlecenie, które sfinansuje wszystkie koszty, ale nie zje całego czasu. Wtedy mógłbym skupić się na budowaniu bazy aktywów, które w przyszłości zapewnią finansowanie i będę mógł zająć się wyłącznie produkcją "artystyczną".
Jak zauważyliście dziś pojawiły się reklamy na blogu. Motywy chciałem podać w tym wpisie, ale wstęp tak się rozwlókł, że dokończę w kolejnym :) Ogólnie: w związku z ciągłymi problemami organizowania czasu, wypróbowywałem różne metody, czytałem psychologów etc. i opracowałem zestaw technik, które pozwoliły mi zrzucić bagaż stresu i jednocześnie pchnąć wiele spraw do przodu. O tym i aktywach będzie w kolejnym wpisie.
Dedek,
OdpowiedzUsuńtraderstwo zajmuje bardzo dużo czasu. W kontekście tego, że jednak pracujesz zawodowo i zajmuje to prawdopodobnie większość dnia (?), może lepiej nastawić się na inwestowanie długoterminowe?
Można np. 80% portfela dać na inwestycje długoterminowe a 20% na traderstwo. W ten sposób będziesz mógł poświęcać nadwyzki czasu na to ostatnie, a jak będziesz miał wiecej pracy w firmie, to nie wpłynie to znacząco na Twój wynik inwestycyjny.
Pozdrawiam
@Zdzichu
OdpowiedzUsuńZgadzam się, zauważ, że wszystko co teraz posiadam (TPS, spółki z NC i certy na pszenicę) jest na długi termin. Większość portfela czeka na korektę, po której chciałbym potrzymać akcje na średni termin i operować stop-lossami.
BTW o nieskuteczności mojego tradingu niech świadczy fakt, że dziś LCC i RCSCRAOPEN ładnie rosły :)