W tym tygodniu niewiele się działo w portfelu. Spółki z NC stoją w miejscu. Przerzucałem trochę certyfikaty RCSCRAOPEN, które ostatecznie wyleciały w czwartek. Wczoraj kupiłem LCC pod wybicie i dziś je oddałem z niewielkim zyskiem.
Na więcej działań nie miałem czasu, poza tym ryzyko kupowania akcji jest dla mnie obecnie za wysokie. Doświadczeni gracze nie takie wzrosty widzieli, ale wolałbym kupować plotki przy większym optymizmie w gospodarce. Tymczasem echa problemów z USA docierają do nas z opóźnieniem i kto wie czy w przyszłym roku nie zobaczymy polskiej wersji kryzysu na nieruchomościach.
Do zakopanych spółek z NC dołączyłem wczoraj 70 certyfikatów na pszenicę RCWHTAOPEN. Na wykresie pszenicy i kukurydzy wyrysował się dopiero wielki RGR, który sugerowałby wodospad do poziomów z 2006 roku, ale skoro niektórzy rolnicy palą już ziarnem w piecach a belgijscy farmerzy wylewają mleko na pola, przekornie kupiłem "towaru" za pare stówek.
Cała moja para idzie teraz w biznes, bo jedna z firm nie zapłaciła faktury i wpadliśmy z tego powodu w tarapaty. Nie chodzi tu tylko o nadpłacony podatek, to jednorazowa strata (nie mówiąc już o braku zysku) ale zamknięcie kanału sprzedaży, który dawał dobre perspektywy na przyszłość.
Rynkiem giełdowym zajmuję się w wolnych chwilach i w weekend przysiedzę nad strategią na najbliższe dni. Na razie najważniejszy cel, to odpocząć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.
Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.
Podtwórca