Strony

czwartek, 13 kwietnia 2023

Ewolucja gracza

Wkrótce na rynek trafi moja książka Tożsamość Gracza - Jak przetrwać na rynku. To najlepszy tekst, jaki napisałem w życiu. Wnioski z książki wykraczają daleko poza dziedzinę inwestowania, ale są z nią nierozerwalnie związane, ponieważ umiejętność gry w niepewnym środowisku jest immanentną cechą rynków - tak jak i rzeczywistości.



Sam proces powstawania książki jest zaskakująco zbieżny z opisywanymi w niej zagadnieniami i wnioskami. Zacząłem ją pisać w 2019 roku i szło gładko, dopóki nie uderzył we mnie w marcu 2020 krach covidowy. Tamto zdarzenie zachwiało moim ego gracza. Czułem się zniszczony przez rynek, choć intuicyjnie wiedziałem, że za chwilę wszystkie straty odrobię. I faktycznie - tamten rok okazał się najlepszym w dotychczasowej karierze na giełdzie, a potem każdy kolejny dokładał dowodów, że potrafię pływać w rynkowej sadzawce wśród rekinów, piranii i parzących meduz. 

Ale coś we mnie wtedy pękło: poczułem, że jeszcze nie czas na pisanie książki. Z perspektywy czasu widzę, że zbyt głęboko tkwiłem jeszcze wtedy w fazie 3 Ewolucji gracza, którą prezentuję w tym wpisie. Odstawiłem pisanie i przerzuciłem moce twórcze na biznes i bloga.

Dwa lata później, w czerwcu 2022, nagrałem audiobooka Historie z Wall Street. Nie miałem co do niego oczekiwań. Wcześniej skończyliśmy gamebooka Portret Owalny Edgara Allana Poe, w którym odegrałem postać głównego bohatera. Ludziom się spodobało, więc kilka miesięcy później, kiedy Fundacja Trading Jam udostępniła za darmo Boy Plungera, przeczytałem i jego. Kiedy w lutym 2023 skończyłem nagrywanie, zacząłem rozglądać się za kolejnymi książkami.

Wtedy postanowiłem przetłumaczyć książkę Livermore'a How To Trade in Stocks. To byłoby doskonałe uzupełnienie obu wcześniejszych audiobooków. Zamknięcie cyklu Wall Street z początków XX wieku. Mój research nie był zbyt profesjonalny, bo zaufałem informacji z ChatGPT, że książka jest w publicznej domenie, co potem okazało się błędne. Książka początkowo mnie trochę zawiodła, nie było tam nic nowego. Była też krótka, więc postanowiłem dopisać do niej esej Jak przetrwać Grę, w którym wytłumaczyłbym podstawy tez Livermore'a i wzbogacił o przykłady, i wydać obie pozycje razem. Ale kiedy zacząłem zestawiać treść książki Livermore'a z odkryciami psychologii z późniejszych okresów, dotarło do mnie, że Livermore opisuje własnymi słowami uniwersalne prawdy.

Ponieważ byłem zblokowany nierozstrzygniętymi prawami autorskimi do książki Livermore'a i miałem gotowy tekst do mojego eseju, przypomniałem sobie o rozgrzebanej książce sprzed 3 lat. Zajrzałem do niej i odkryłem, że wiele rozdziałów jest całkiem ciekawych. Niektóre koncepcje już zapomniałem (weszły w krew i nie zastanawiałem się dlaczego je stosuję). Przeredagowałem i połączyłem zatem oba teksty (Jak przetrwać Grę i Tożsamość Gracza) w jedną pozycję, i zacząłem dopisywać brakujące fragmenty. Nagle wszystko zaczęło się łączyć w spójną teorię procesu rozwoju Gracza.

Zapraszam do lektury.


6. Ewolucja gracza

Pojęcie ewolucji jako mechanizmu przystosowującego organizm do realiów rzeczywistości nieustannie przewija się w tej książce. Pisałem o heurystykach stosowanych przez nasz umysł, o przetrwaniu jako nadrzędnym celu gatunków. Tym razem terminu ewolucja użyję w kontekście rozwoju gracza. Na przykładzie prostego modelu uczenia zobaczycie, że nawet na rynku obowiązują podobne zasady adaptacji, co w środowisku dzikiej natury.

Faza 1: Nieświadoma niekompetencja (nie wiem, że nie wiem).

Graczowi w tej fazie wydaje się, że gra jest prosta, a rynki zrozumiałe. Przeciętny człowiek posiada zdanie na każdy temat. Nawet jeśli nigdy nie słyszał o Bangladeszu, wystarczy że przeczyta artykuł o problemach z farbowaniem kurkumy i nagle staje się specjalistą od Bengalu. Wie jak zreformować podatki, jak wygrać mundial i przeorganizować ruch uliczny. Po kilku losowych transakcjach na rynku, lekturze forum giełdowego, poradnika motywacyjnego i książki Buffeta ma również gotowy zestaw przekonań czym jest rynek i jak się na nim zarabia.

W tej fazie większość graczy wypada z rynku. Czasami w skarpetkach, jeśli chcieli zarobić szybko i dużo. Czasami wychodzą na zero, jeśli przeżycie niewielkiej straty było tak traumatyczne, że gdy tylko rynek pozwolił ją odrobić, natychmiast przenieśli wszystkie środki z konta maklerskiego na bezpieczne lokaty.

Czasami spotykam ludzi, którzy potrafią przebywać w tej fazie latami. Nieustannie wyszukują nowych guru, systemy, wskaźniki, i natychmiast wpadają w zachwyt. Stosują nową technikę, czasem stają się w niej ekspertami, ale kompletnie nie przekłada się to na ich portfel, który fluktuuje jak sinusoida. Mogą jednak pisać całe książki o rynku, blogi i serwisy finansowe, a przeciętny laik uzna ich za geniuszy spekulacji.

Inni uczciwie przyznają, że nie chce im się uczyć i podejmować wysiłku, nie mają głowy do giełdy. Chcą tylko bezpiecznie zarobić więcej niż na lokatach, więc idą do banku i kupują “produkty”, na które namówił ich sprzedawca w okienku. A później mają do niego pretensje i chcą odszkodowanie. Sprzedawca w banku musi wcisnąć im skomplikowane instrumenty finansowe, za które dostaje najwyższą prowizję, inaczej straci robotę.

Fazę 1 przepełnia nadzieja na zmianę losu, wielką fortunę. Nieszczęśnicy, którzy zaczęli grę w trendzie wzrostowym, doszli do wniosku, że są w tym nieźli. Stosowali podstawową heurystykę homo sapiens: jeśli inwestycja spada, poczekaj aż odbije i zgarnij niewielki zysk. Trend wzrostowy wybaczał błędy. Jednak pewnego słonecznego dnia trend się zmienił.


Faza 2: Świadoma niekompetencja (wiem, że nie wiem).

Rynek nie był już taki jak wcześniej i błyskawicznie odebrał z trudem zgromadzone zyski. A potem dołożył jeszcze dwa razy tyle strat. Ewolucja dokonuje brutalnej selekcji przekonań rynkowych. Aż gracz zostaje z mętlikiem w głowie i dociera do niego przerażająca prawda, że nie ma pojęcia co tu się wyrabia.

W tej fazie ginie kolejna duża część populacji graczy. Mieli szczęście początkującego, ale potem rynkowe grubasy ich oszukały. Szczęście początkującego jest wypadkową dwóch zjawisk. Pierwsze: jeśli zaprosisz do gry w rzut monetą grupę ludzi i połowa z nich obstawi orła, a druga połowa reszkę, to zawsze połowa będzie miała szczęście. Na rynku w trendzie wzrostowym grupa “szczęściarzy” będzie jeszcze liczniejsza. Ci, którzy stracą na starcie i stwierdzą, że to nie dla nich, szybko zapomną o grze. Ci, którzy przetrwają dłużej, będą opowiadać jak to dobrze szło na początku.

Drugie zjawisko: gracze, którzy przychodzą na giełdę ze świeżymi głowami, chłoną aktualny stan rynku. W ich mózgach utrwalają się “zasady giełdy”, które przez lata ciężko będzie wyplenić. Dopóki jednak trend trwa, zasady dają im przewagę nad tymi, którzy wyuczyli swoje mózgi zasad z poprzedniego cyklu. Jak w powiedzeniu: “generałowie zawsze są gotowi na poprzednią wojnę”, gracze z dłuższym stażem stają do walki z nieaktualnymi przekonaniami co do nowego rozdania rynkowego. Gracz nowicjusz z kolei całkiem nieźle odnajduje się na rynku, dopóki nie zmieni się trend i go nie poturbuje. A kiedy przychodzi kolejna hossa, przeżywa frustrację, ponieważ trzyma liderów z poprzedniego cyklu, którzy jak na złość odstają na minus względem rynku.

Fazę 2 charakteryzuje strach. Umysł gracza poddaje się kolejnej heurystyce, polegającej na wyolbrzymianiu wyobrażonych zdarzeń: za każdym rogiem czai się wielki krach, spółka z portfela może zbankrutować, zaraz uciekną okazje rynkowe. Ludowa mądrość ma i na to powiedzenie: “strach ma wielkie oczy”. Umysł skanuje media w poszukiwaniu sygnałów i buduje kasandryczne scenariusze. Ten mechanizm pozwala nam uczyć się na cudzych błędach. Gdybyśmy sami mieli wyciągać lekcję z katastrof, zwyczajnie byśmy nie przetrwali jako gatunek. Niestety jego ciemną stroną jest lęk i przewlekły stres. Człowiek może utknąć w pętli zamartwiania, nieustannie przeżywać wyobrażone czarne scenariusze.

Najczęstszą formą unikania strachu na rynku jest kopiowanie tych, którzy publicznie głoszą, że im się udaje. Ludzie chcą przebywać w stadzie. Tam czują się raźniej, mimo że w efekcie wraz ze stadem idą na rzeź. Wtedy wylewają frustracje na niedawnych guru, naganiaczy i antywskaźniki. Nie chcą zmierzyć się z własną niewiedzą, nie wierzą, że to w nich leży klucz do zarabiania na giełdzie, więc przerzucają się na kolejnego guru i cykl startuje od nowa.

Jeśli gracz się nie podda, wyrwie z objęć strachu, zacznie porzucać błędne przekonania i trzeźwo oceniać to, co go spotkało, rozpocznie się właściwy etap nauki gry.


Faza 3: Świadoma kompetencja (wiem, że wiem).

Gracz świadomie tworzy już systemy. Konfrontuje treści edukacyjne z własnymi doświadczeniami, eksperymentuje. Rynek wynagradza poprawne zachowania, pojawiają się satysfakcjonujące pieniądze. To wszystko może jednak szybko prysnąć, gdy warunki rynkowe się zmieniają. Gracz zaadaptował się do wcześniejszego rynku – jeśli nie dostrzeże w porę zmiany, doświadcza bolesnej porażki. Wtedy dochodzi do wniosku, że musi być bardziej elastyczny i dodaje nowe zasady. System staje się coraz bardziej skomplikowany. Gracz próbuje zabezpieczyć się przed każdą ewentualnością. Miesza istotne przyczyny zachowań rynku z chwilowymi aberracjami, innych w ogóle nie dostrzega, a jeszcze innych w ogóle nie zdążył poznać.

Fazę 3 charakteryzuje potrzeba poczucia kontroli. Gracz nadal chce przynależeć do grupy, ale nie kopiuje ślepo innych. Bezpieczeństwa szuka w skomplikowanych modelach, wierzy, że może przewidzieć przyszłość i uchronić się przed stratami. I właśnie wtedy, gdy jest zbyt pewny siebie, popada w samozadowolenie, nie dostrzega niebezpieczeństwa i ponosi najbardziej dotkliwe porażki.

Wielu z tych, którzy dotarli do etapu świadomego zarabiania, nigdy nie wychodzi z tej fazy. Akceptują realistyczne wyniki, czasem przyjmują twarde ciosy na szczękę.


Faza 4: Nieświadoma kompetencja (nie pamiętam, że wiem).

Poturbowany licznymi lekcjami, przyzwyczajony do permanentnego przebywania w zmiennym środowisku, gracz zaczyna upraszczać modele. Nauczył się pływać w oceanie niepewności. Nieświadomie stosuje ewolucyjnie wypracowane heurystyki. Intuicyjnie wie, gdzie nie wtykać nosa, wyczuwa szwindel na kilometr. W analityczną pracę angażuje się tam, gdzie detektory nie zapaliły czerwonych lampek. Wtedy w pełni wykorzystuje ogromną wiedzę, jaką przez lata zdobył na rynku.

Fazę 4 charakteryzuje pokora i cierpliwość. Gracz wie, że na rynku nie ma komfortu. Najlepsza pozycja nigdy nie jest komfortowa, ponieważ stoi w opozycji do tłumu. Nie jako ślepy kontrarianizm charakterystyczny dla fazy 1 czy 2, ale wynik pogłębionej analizy i umiejętności nie poddawania się wbudowanym odruchom umysłu. Gracz jest świadomy algorytmów sterujących jego automatycznym zachowaniem: operuje tam, gdzie potrafi je przekraczać, a unika sytuacji, w których algorytmy są silniejsze. 

Osobiście nie spotkałem ani jednego gracza, który potrafi przekroczyć ewolucyjne mechanizmy naszego mózgu i regularnie zarabiać na szybkich ruchach (scalping, day-trading) na wysokim lewarze. Wiem, że tacy istnieją, mają swoje kanały na socjalach, pokazują wyciągi z rachunków. Najpowszechniejszy model zarabiającego gracza jaki znam, to analityk fundamentalny, który dokonuje radykalnej selekcji spółek, rozsądnie dywersyfikuje kapitał, choć kiedy dostrzeże okazję, nie ma oporów przed koncentracją. Kupuje akcje na długi termin w czasie bessy, a w hossie, jeśli spółka osiąga tzw. wartość godziwą (fair value), dokłada techniczne sygnały końca trendu, żeby chronić zysk.

Większość początkujących marzy o złotym strzale, który radykalnie odmieni ich sytuację. Mówią: najpierw zdobędę pieniądze, a potem zacznę się uczyć. Dlatego nigdy do pieniędzy nie dochodzą. Zawodowcy wiedzą, że nie wymuszą na rynku okazji. Jeśli środowisko nie sprzyja, będą chronić kapitał i czekać na lepszy czas. Muszą zachować kapitał, bo doświadczyli siły procentu składanego. Są jak doświadczony komandos, który nie wybiega ślepo z okopu na “hurra”, bo przypadkowa kula może strzaskać mu głowę. Mimo miażdżącej przewagi nad umiejętnościami przeciwnika, zawsze starannie planują operację i czekają na optymalny moment do uderzenia, żeby zwielokrotnić szanse ataku i zminimalizować ryzyko utraty tego, co najcenniejsze.


34 komentarze:

  1. Gratulacje! Na pewno kupię książkę. W moim przekonaniu, to najbardziej wartościowy blog poruszający całe spektrum tematów. Śledzę go od lat i wielokrotnie korzystałem z informacji tu zawartych, co skłoniło mnie do dalszych poszukiwań i eksperymentów. Szacunek za chęć dzielenia się i wytrwałość w tworzeniu mega wartościowych treści oraz osiągnięcia fazy 4 ewolucji. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Co do fazy 4 - chyba tam dotarłem, ale to nic nie gwarantuje. Tak jak zdobycie tytułu sportowego: jeśli się porzuci treningi, dietę i zacznie pić, to wszystko pięknie jak bańka mydlana.

      Usuń
  2. Wiele osób na początku uważa, że wystarczy kogoś naśladować. Następnie występuje magiczny kult wskaźników AT. Początkowo bierze się na wiarę, że są jakieś tajne ustawienia tychże artefaktów. Z kolei osoby rozwinięte jakkolwiek naukowo /i jednakowoż pracowite/ wpadną w wir badań i optymalizacji. Traktując swoją wyższość nad gusłami zatracają się w błędnym kole niemocy, dopasowywania do zdarzeń przeszłych. Następny etap przychodzi dopiero ze zrozumieniem, że przewidywanie przyszłości jest nie tylko złudnie ale zbędne. "Nie chodzi o to czy masz rację czy nie, tylko o to, co robisz kiedy masz rację lub jak się zachowujesz jeżeli racji nie masz." Nie ma pewniaków, są tylko prawdopodobieństwa. I można by tak długo jeszcze o tym pisać :) Ciekaw jestem Twojej niewątpliwie poczytnej książki, w jaki sposób można wejść w jej posiadanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedługo uruchomię przedsprzedaż, żeby dowiedzieć się ile sztuk wydrukować. Będzie info na blogu.

      Usuń
    2. Słucham książek w samochodzie. Planujesz audiobooka? Z chęcią kupię.

      Usuń
    3. Tak, nawet pisałem pod czytanie.

      Usuń
  3. Brawo Dedek, właśnie dołączyłeś do grona monetyzujących swój udział na rynku. Życzę Ci aby twoja twórczość zapewniła większe dochody niż rynek. Parafrazując znane powiedzenie, chcesz zarobić na GPW zrób książkę, szkolenie, paywalla
    p.s
    tekst 100% True, niestety nic nikomu nie pomoże, każdy trader, spekulant, inwestor, musi przejść tą drogę sam, no pain, no gain . Bez urazy. Pozdro. hd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się, prawdopodobnie tylko na dzisiejszej sesji zarobiłem więcej, niż przez całe życie wyciągnę z tej książki ;)
      Nie napisałem książki dla kasy. Każdy kto widzi ten tytuł, mówi że się nie sprzeda. Bo przede wszystkim nie chcę mieć nikogo na sumieniu. Dlatego obiecuję tylko krew, pot i łzy. Żadnych szkoleń nie będzie, żadnych porad i sygnałów. Nigdy tego nie robiłem, wszystko dawałem za darmo. Chciałem stworzyć coś ponadczasowego i myślę, że mi się udało, nawet jeśli kupi to kilka osób.

      Usuń
  4. Gratuluje ksiazki. Ta faza 4 to jak z jazda samochodem -> robisz to proaktycznei na automacie po jakims czasie. Odnosnie jednego z komentarzy o nasladowaniu i AT -> zastanawiam sie czy to nie jest tak, ze AT dziala do jakeigos stopnia jako samospelniajaca sie przepowiednia -> duzo osob interperetuje okreslone sygnaly w pewien sposob i powoduje to okreslone zachowanie kursu. Cos jak auomat komorkowy Convay i gra w zycie. Oczywiscie o wiele bardziej skomplikowany i taki gdzie znamy tylko niektore reguly.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mamy wpływu na wydarzenia, możemy
      - wybrać na czym się skupiamy,
      - określić znaczenie rzeczy,
      - wybrać co z tym zrobimy.
      Te trzy wybory kontrolują nasze życie, natomiast większość ludzi uprawia trading życzeniowy lub modlitewny.

      Usuń
  5. Trzymam kciuki za książkę! Nie odpuszczaj, bracie. PS. Na marginesie, sprzedam tipa. Może się komuś przyda :) Mam Twojego bloga zasubskrybowanego poprzez substack'a. Tak, zasysa również treści blogowe (i nie tylko) z zew., spoza "środowiska" substack'a. Dzięki temu mam swój własny pulpit informacyjny, a Twój kanał wśród najlepszych dostawców treści :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam. Dedek gratuluję książki. Bardzo jestem jej ciekawy. Zaglądam na bloga od kilku lat, ale ciągle zadziwiasz mnie czymś niezwykłym. Jestem pod wrażeniem twojego rozwoju i ciągłego poszukiwania, dążenia do czegoś nowego. Myślę, że bardzo treaz potrzeba na świecie ludzi o otwartych umysłach, którzy chcą dzielic się swoją wiedzą z innymi. Dziekuję i Pozdrawiam serdecznie. Seba

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja od 1670 na długich i czekamy na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  8. @WhiteLightning @Seba @Anonimowi - dzięki za komentarze. Prowadzenie tego bloga to przygoda. Świadomość, że komuś przydają się moje wpisy jest tym, co pcha mnie do pisania.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytam bloga od długich lat, cieszę się na książkę, na pewno zamówię. Brakuje takiej pozycji o psychologii rynku i rozwoju z punktu widzenia polskiego gracza. Uważam, że my musimy mieć dużo twardszą dupę niż ci w USA :). Tutaj rynek i otoczenie częściej i mocniej nas kopie. Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak: przeżyliśmy prawdziwy poligon na GPW. Ale od 2020 trend się odmienił, choć prawie nikt tego nie widzi. Zobacz sobie siłę SWIG80 vs S&P500 czy Russel2000. Większość patrzy na Stany i koło nosa przechodzi im prawdziwa hossa u nas.

      Usuń
    2. Psychologia jest przeceniana, jest ważna ale nie najważniejsza. Chodzi o to, że większość ludzi gra bez trading planu i na pałę, a potem jest jęczenie, że psychologia srutu tutu. To nie jest wina psychologii tylko lenistwo. Jeżeli masz przygotowany kompleksowy plan /na papierze!/ jeżeli zbadałeś i opisałeś scenariusze i jak na nie zareagować to psychologia ma marginalne znaczenie. To jest jak plan lotu przechodzisz z punktu A do B i koniec. Trading to nie jest Blues, że masz emocjolanie reagować podczas gry., wykonujesz procedury. Problem polega na tym, że mało komu chce się nad tym pracować.

      Usuń
    3. Psychologia i system gry. Nie ma jednego bez drugiego. Niektórzy naturalnie potrafią trzymać się zasad, ale to jest garstka. Ja jestem dobry w tworzeniu systemów, ale potrzebowałem lat, żeby przemóc się i stosować je w pełni. Musiałem przejść ze świata ustalonych praw i ocen do świata niepewności. Mój świat był skrojony pod szkołę, studia, etat. Tylko, że nie poszedłem na etat i musiałem nabyć umiejętności do przetrwania w środowisku biznesu i gry. Jak ktoś wzrastał (nawet nieświadomie) w takim systemie, ten może od razu przeskoczyć do fazy tworzenia zarabiających systemów.

      Usuń
    4. W środowisku niepewności retial trader ma wpływ tylko na wielkość straty/moment wyjścia/ rynek zrobi co ma zrobić nie mamy na to żadnego wpływu. Chodzi o to aby mieć plan, aby każdy punkt planu był przetestowany, policzyć wartość oczekiwaną /nie brać niczego na wiarę/. Kompleksowa mapa drogowa prowadzi nas do celu zamiast błądzenia losowego i zwalania wszystkiego na słabą psyche. Bo co widzimy powszechnie na kanałach internetowych? Hazard, ludzie otwierają pozycje i szukają na internetach co z nią dalej zrobić.

      Usuń
    5. Ale Ty już piszesz z pozycji dojrzałego gracza, który to wszystko ma we krwi i może nie pamiętać, że kiedyś był inny.
      Dałem wcześniejszą wersję swojej książki jednemu dobremu graczowi i powiedział mi coś podobnego. Musiałem wyjaśnić mechanizmy, dodać więcej przykładów. Powiedział mi: "Jak mówisz mi, że sobie pobiegłeś 50 km, ale złapała cię noc, więc biegłeś kolejne 50 do rana, to dla mnie jest kosmos. Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Ty mi mówisz, że to jest bardzo proste, ale ja po spacerze łapię zadyszkę i ci nie wierzę. Dla mnie to niemożliwe."

      Usuń
    6. Tak to wyższy level ale bardziej chodziło mi o wyjaśnienie zwalania całej winy na psychologię. Gra się toczy po prawej stronie wykresu, trzeba mieć pomysł co robić po otwarciu pozycji zanim się ją otworzy, bo prawdziwy trading zaczyna się dopiero po wejściu na rynek. A retial zazwyczaj ma odrealnione oczekiwania wobec rynku i nie jest przygotowany na inne scenariusze.

      Usuń
    7. Dokładnie. Retail gra w grę wygrywającego, dlatego przegrywa. Nawet kiedy poprawnie obstawia kierunek ruchu, i tak prędzej czy później złapie się w pułapkę, bo nie ma planu i nie utnie małej straty. Będzie czekać na cud, uśredniać i się pogrążać.

      Usuń
  10. Hej Dedek. Znalazłem u siebie elementy z fazy 2,3 i 4, więc jak to z definicjami czasem jest się gdzieś pomiędzy. Za to Cię lubię... jesteś człowiekiem wiecznie poszukującym ( wiadomo, jak to Podtwórca:) ) zwłaszcza w czasach uproszczeń i bylejakości. Szacun i dalszej wytrwałości. Z przyjemnością przeczytam książkę jako inspirację od praktyka. Przynajmniej tak można Ci podziękować, że Ci się chce.
    Sceptyk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Ja również znajduję u siebie cząstki każdej fazy. Nic nie jest dane na zawsze. Upadek ze szczytu to norma, co zresztą przytrafiało się regularnie Livermore'owi. Dzisiaj mi idzie, jutro poczuję się mocny i zbagatelizuję sygnały od rynku albo uprę się na hossę, a rynek uzna, że czas na spadki i będzie bolało. Pokora i cierpliwość.
      Pisanie płynie mi teraz samo, ale wcześniej przez pół roku miałem kryzys twórczy. Nic nie wychodziło. No i trudno, zaakceptowałem to. Chodziłem na spacery, słuchałem audiobooki. Chociaż wydawało mi się, że nic nie stworzę, nie wykrzesam żadnej myśli, głębiej wiedziałem, że to minie. Też to pewnie znasz, bo znowu zamknąłeś bloga. Szkoda, jest tu paru gości prócz mnie, którzy lubią Cię czytać. Ale rozumiem. Czasem człowiek musi się odciąć, pobyć sam ze sobą.
      Pozdrawiam

      Usuń
  11. Cześć, podział na 4 fazy przypomniał mi, że w 2017 roku czytałem i zapisałem sobie wnioski z artykułu Psychologia FX(nie pamiętam dokładnie kto był autorem ale prawdopodobnie mógł się opierać na tekstach Niala Fullera lub być jego tłumaczeniem).
    Autor definiował 4 stadia rozwoju:

    Stadium1: nieświadomość wagi czynnika psychologicznego
    Stadium2: oświecenie - szukamy odpowiedzi na pytania
    ... rynek jest nieczuły i nie reaguje na żadne nasze emocje ...
    Stadium3: rozjaśnienie i wyzwolenie - pozwalamy by rynek robił swoje. Gramy tylko pewne setupy.
    Stadium4: obiektywna analiza emocji i wykresu - potrafimy oddzielić emocje od reakcji stadnych

    Ciekawy jestem Twojej książki. Po sobie jednak widzę, że czegoś mi zabrakło by ugruntować swoje poczynania rynkowe.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pewnym sensie każdy autor budujący modele opiera je o własne doświadczenia. Dla jednego pewne rzeczy są prostsze i akceptuje je wcześniej, inny później. Wspólne są natomiast wnioski z ostatniego etapu, bo każdy prędzej czy później musi dojść do tego samego: zarabiającej metody + egzekucji scenariuszy.

      Usuń
  12. Wchodzę w temat! Dedi, kiedy Ty na to wszystko znajdujesz czas?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Projektowanie nawyków. Większość treningu idzie na autopilocie. Podobno 40% czasu dziennie wykonujemy automatyczne zadania. Jak się to dobrze zaprojektuje, łączy jedne z drugimi, to się idzie do przodu bez wysiłku.

      Druga sprawa to akceptacja cykli. Mam czasami miesiące, kiedy wypalam się w jakiejś dziedzinie. Kiedyś miałem wyrzuty, próbowałem się zmuszać do działania. Teraz poddaję się nurtowi. Robię wtedy coś innego. Nie poddaję się ani zwątpieniu, ani przesadnej ekscytacji. Mam niskie oczekiwania, więc mało co jest w stanie mnie rozczarować - przyzwyczajenie do porażek, które traktuję jak lekcje.

      Usuń
  13. Witam. Miałem kiedyś takiokres w życiu że bardzo dużo siedziałem i patrzyłem na notowania. Zauważyłem że potrafiłem wtedy bez znania analizy technicznej i fundamentów z dużym prawdopodobieństwem przewidzieć ruchy na poszczególnych spółkach. Miał ktoś może podobne doświadczenia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, szczególnie kiedy rynek rośnie szeroką ławą jak w kwietniu-lipcu 2020. Dlatego poluję na giełdowe ekstrema. Pierwsze odbicia są zawsze najlepsze, bo cokolwiek nie kupisz, urośnie. Dopiero w dalszej części klarują się liderzy i rynek wspina się po ścianie strachu. Wtedy już kluczowa jest selekcja.

      Usuń
  14. Witam. Jak myślicie na jakim etapie hossy jesteśmy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jesteśmy w bessie, a to co widzimy to odbicie. Prawdziwe spadki dopiero się zaczną.
      https://stooq.pl/q/?s=^spx&c=5y&t=c&a=ln&b=0

      Usuń
  15. Witam. Wiele przemawia za krótką ale intensywną hossą na gpw. Po której przyjdzie z USA bessa. Pytanie tylko kiedy.

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam. Ciekawe czy zdążymy z pełnowymiarową hossą.

    OdpowiedzUsuń

W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.

Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.

Podtwórca