Strony

czwartek, 16 kwietnia 2020

Reminiscencje Twórcy Systemów cz. 3: Przyjaciel

W pierwszej reminiscencji zaszyłem naukę, żeby się nie poddawać, szczególnie w sytuacjach, gdy robią to wszyscy wokół. To wiedziałem od zawsze, działało w szkole, na boisku, przy dokańczaniu rozpoczętych prac.

Reminiscencja druga kryje prawdę, którą zrozumiałem wiele lat później. Za bardzo przywiązujemy się do pierwszej mapy. To dotyczy każdego nowego terytorium, na które wkraczamy. Błąd zakotwiczenia. Pierwszy sposób radzenia sobie z problemem wiąże się z silnymi emocjami, do których wracamy w fazie, gdy nasze kompetencje są wciąż niskie. W pewnym momencie musisz jednak eksperymentować z nowymi podejściami i porzucać stare schematy. Inaczej będziesz jak wujek, który próbował namówić mnie do pisania w Tagu pod DOSem, kiedy dostałem pierwszego pentiuma z Wordem.

Wróćmy do studiów. Mamy rok 2000. Pierwsze zajęcia. Przychodzę na wszelki wypadek godzinę przed czasem. Szeroki margines bezpieczeństwa zawsze się u mnie sprawdzał. A tu zaskocz, stoi sobie wysportowany typek (ćwiczył gimnastykę artystyczną), który przyszedł jeszcze wcześniej. Upewniłem się, że czekamy na te same zajęcia. Potem przekonaliśmy się, że faktycznie mamy jeszcze godzinę zapasu i wyszliśmy zwiedzać teren polibudy. Rozmawialiśmy o asemblerze, liczbach zespolonych i fizyce. Z jakiegoś powodu te tematy wydawały mi się kluczowe do zrozumienia na nowej ścieżce życia.



Tak poznałem swojego największego przyjaciela na studiach. Leny i Tony. Dla mnie on był Leny, bo wpadał do każdego pokoju w akademiku z bananem na twarzy jak gość z filmu Memento, który wpada na maskę auta z okrzykiem “Leny!” A ja dla niego byłem Tony, od Tony’ego Halika. Trop do sceny z “Chłopaki nie płaczą” może nie być fałszywy.

Najlepsi programiści systemów są samotnikami. Żeby ogarniać złożone systemy musisz kontemplować nad nimi tysiące godzin. Nie ma dróg na skróty. Głupie sortowanie bąbelkowe symulowałem w głowie przez wiele godzin. Wstawiałem komórki do pamięci, śledziłem wskaźniki i zachowanie procka. Za to kiedy kilku takich samotników zbierze się w grupę i ustali wspólny interfejs, nie ma dla nich rzeczy niemożliwych. 1 + 1 = 11.

2 komentarze:

  1. Dedi, a co ten twój przyjaciel teraz porabia? Czy to z nim prowadziłeś Kajko i Kokosza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Specjalizuje się w AI i dalej trenuje kung-fu. Bez związku z grami. Kajkosza robiłem z inną ekipą, miałem przez lata bardzo fajnego wspólnika grafika i parę ilustratorów.

      Usuń

W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.

Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.

Podtwórca