Strony

niedziela, 4 sierpnia 2019

Rozwój, zdrowie, nawyki

Dawno nie pisałem nic o rozwoju osobistym, nawykach czy zdrowiu. Planowałem w zeszłym roku stworzyć cykl "Holistyczna teoria rozwoju", jednak po pierwszym odcinku zarzuciłem kontynuację.  Przyczyny są dwie: po pierwsze poznałem i przetrawiłem już tyle różnych teorii i badań, że ciężko znaleźć cokolwiek nowego, by nie powtarzać tego, co wcześniej się napisało. Wcześniejsze zetknięcia np. z buddyzmem, modelem nawyków, błędami postrzegania czy sztuczną inteligencją wywracały mój sposób myślenia. Obecnie stykam się raczej z koncepcjami, które co najwyżej poszerzają postrzeganie rzeczywistości, bo bazują na wcześniejszych modelach.

Po drugie: praktyka. Praktyka wymaga czasu. Np. takie przeprogramowanie nawyków - najpierw trzeba uświadomić sobie jakie nawyki sterują nami w określonych sytuacjach (wg literatury 40% czasu lecimy na autopilocie). Potem zastanowić się, które nam szkodzą i na co chcielibyśmy je zamienić. Z czasem może się też okazać, że zmiana nie idzie w dobrym kierunku, albo poprzedni nawyk był częścią szerszego łańcucha zachowań, które również wymagają korekty.

W 2015 roku zacząłem prosty eksperyment: postanowiłem codziennie wykonywać proste ćwiczenie.  "Tak proste, że nie możesz powiedzieć NIE". Wtedy była to lekcja francuskiego i niemieckiego na Duolingo. Przez prawie dwa lata codziennie robiłem po jednej lekcji z obu języków. Eksperyment nie wypalił do końca, bo cel był zbyt ambitny. Należało wybrać jeden język zamiast dwóch, a pierwsze miesiące ekscytacji poświęcić na robienie większej liczby lekcji z tego jednego języka.

Wyciągnąłem wnioski i w 2017 roku moim codziennym ćwiczeniem były zimne prysznice i  hartowanie ciała. Latem niezbędne minimum, zimą praktycznie przez cały dzień mam styczność z chłodem. Efekt opisywałem - leci już trzeci rok, odkąd ostatni raz założyłem kurtkę. Nie napiszę, że nie choruję, bo ze 3 razy przechodziłem 1-dniowe osłabienie z katarem, raz nawet wziąłem prewencyjnie tabletkę Ibupromu, ale i tak jestem zadowolony z efektów :) Te ćwiczenia stały się częścią mojej tożsamości, podobnie jak regularne bieganie.

W styczniu 2018 postanowiłem zrealizować marzenie, które chodziło za mną od dziecka: postanowiłem nauczyć się podstaw boksu. Miałem najlepszych trenerów na Youtube, kupiłem gruszkę w Decathlonie i codziennie naparzałem przynajmniej przez jedną tabatę. Na początku całymi dniami oglądałem filmiki i chłonąłem wiedzę, w grudniu robiłem już głównie ćwiczenia od niechcenia. Ktoś powie, że takie ćwiczenia nic nie dają - nie twierdzę, że jestem w tym dobry. Wiadomo, że zawodnik trenujący pod okiem zawodowca położyłby mnie w jednej rundzie. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę z przepaści, jaka dzieli wyćwiczonego w podstawach amatora od zawodnika, który nie zna żadnych podstaw. Zdarzyło mi się kilka razy sparować z osobami trenującymi 1-3 lata i wytrenowane mądrze podstawy plus kilka lat biegania ultramaratonów pozwoliły mi po pierwszych sesjach nawiązać wyrównaną walkę.

W 2019 myślałem pół stycznia nad nową umiejętnością do wytrenowania i ostatecznie zdecydowałem się prowadzić dziennik oraz wydłużyłem posty częściowe. W czerwcu doszło kolejne ćwiczenie, ale o tym później. Czytałem wielokrotnie o zaletach regularnego prowadzenia pamiętnika. Obiecuje się uporządkowanie spraw życiowych, lepszą pamięć, dłuższe życie. Zrzucenie trosk codziennego życia na kartki papieru ma dawać spokój i poczucie celu w życiu. Ten proces jest na tyle płynny, że nie potrafię w tym momencie ocenić, czy to wszystko u mnie się dzieje. Zapewne prowadzenie dziennika w zeszycie wpłynęło na mniejszą liczbę artykułów na blogu. Może już wcześniej blogowanie spełniało rolę dziennika?

Co do postów, to razem z medytacją są moim długoterminowym celem jako praktyka zdrowotna. W styczniu wydłużyłem okienko nie-jedzenia z 12 do 13 godzin, potem 14, a od czerwca dobiłem do docelowych 16 plus 24 godziny postu od czwartku po południu do piątku (w wakacje ten 24-godzinny post zarzuciłem, bo przygotowuję się do wymagającego startu we wrześniu). W lipcu wreszcie udało mi się rozpocząć ćwiczenia medytacji - to jest właśnie przykład jak świetnie można łączyć nawyki. Codzienną praktyką "krio" jest zimny prysznic i wychodzenie w nocy na balkon w gatkach. Zawsze liczyłem wtedy powoli do 120 (ok. 2.5 minuty). Obecnie gdy siedzę na balkonie nastawiam budzik na 3 minuty i wykonuję podstawowe ćwiczenie obecności: zamykam oczy, skupiam się na oddechu i odgłosach otoczenia. Długa droga przede mną, ale nie patrzę na cel: to droga jest celem. Wiem, że powtarzając każdego dnia to proste ćwiczenie osiągnę kiedyś stany, o których na razie mogę tylko czytać. Jedna prosta zmiana w codziennej rutynie pozwoliła mi znaleźć miejsce na trening uważności bez dodawania kolejnego ćwiczenia i szukania dla niego czasu w ciągu doby.

Zanim zasiadłem do tego posta myślałem, że w 2019 prawie nic się nie dzieje, a jednak widzę, że wprowadziłem w tym roku 2 kluczowe ćwiczenia (dłuższy post i medytacja). W kolejce wciąż czeka przejście na pełną dietę roślinną. Jestem już prawie u celu, niestety kombinacja zima + bieganie = słodycze. Po każdym dłuższym biegu typu maraton czy ultra przez ok. tydzień pochłaniam słodycze, w dodatku są to czekolady mleczne, lody i inne śmieciowe jedzenie łączące nabiał z cukrem. A że biegam długie biegi co miesiąc, w dodatku do niektórych startów mocno się przygotowuję, to przez ok. połowę dni w roku jem słodycze z nabiałem. Widzę, że kroi się już cel na 2020 :)

Widzicie zatem, że nie zasypuję gruszek w popiele. Pracuję nad sobą, by szczerze opisać kiedyś cykl o holistycznym rozwoju. Będzie tam o postach, medytacji, diecie roślinnej, bieganiu, osiąganiu rzeczy, które wydają się niemożliwe, a czasem nawet zabójcze. Wierzę, że nasze ciała kryją potężne moce, jednak wszechobecny komfort, przesyt używek, niezdrowej żywności i brak ruchu wytworzyły fałszywe normy możliwości człowieka. Co więcej, nie ćwiczę kosztem rodziny, pracy, relacji z przyjaciółmi: wykorzystuję nabytą wcześniej wiedzę, by te ćwiczenia były częścią życia. Trudne cele rozbijam na proste ćwiczenia powtarzane każdego dnia przy podstawowych czynnościach. Niech czas robi swoje.


9 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Edek z krainy kredek :)

      Usuń
    2. A po co to wszystko i tak umrzesz a za dwa pokolenia nikt o Tobie nie bedzie pamiętał.

      Usuń
    3. Jeśli dożyję starości, to pewnie już wnuki o mnie zapomną ;)
      Właśnie po to ćwiczę i poszukuję, żeby to jedno życie na maksa wykorzystać. Poza tym niektórzy korzystają z tego co piszę i to mi daje satysfakcję.

      Usuń
  2. "Wiem, że powtarzając każdego dnia to proste ćwiczenie osiągnę kiedyś stany, o których na razie mogę tylko czytać" jakie stany masz na myśli?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wgląd we wnętrze, widzenie rzeczy bardziej jakimi są, zamiast osobistych interpretacji. Spokój umysłu, nie podążanie za myślotokiem. Świadomość swojego ciała, umiejętność nie poddawania się emocjom, ustawienia się z boku, by się wybrzmiały.

      Usuń
  3. Szacunek.
    Podoba mi się ten cykl i postawa, każdy może coś ciekawego z tego wynieść (ja przynajmniej tak uważam/robię)

    pozdrawiam, mariusz

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki Dedek za te wszystkie mądre rzeczy które piszesz !!! tyle jest durnoty na świecie :( Pozdrawiam Grzegorz Klonowski

    OdpowiedzUsuń

W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.

Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.

Podtwórca