Do napisania całego wpisu pt. dlaczego gram na giełdzie skłoniło mnie pytanie jednego z czytelników. Pisałem o tym już nie raz, ale z czasem powody dla których zostajemy na rynku (lub rezygnujemy) zmieniają się, więc ponownie przeanalizuję swoje motywy.
Dlaczego zatem wciąż zajmuję się giełdą? (nie napiszę, że gram, bo na razie głównie czekam na okazję do zagrań, a tych brakuje w dostępnym mi instrumentarium) :
1. Bo to lubię. Przez całą szkołę podstawową i średnią zagrywałem się strategiami: Civilization 1 i 2, Panzer General 1 i 2, Warcraft 2, Heroes of Might&Magic 2 i wiele innych. Gra na giełdzie jest taką grą strategiczną, w której lawirujesz swoimi oddziałami. Najtrudniejszą ze wszystkich, bo sam musisz zdefiniować punkty zwycięstwa.
Przez długi czas wcielałem się w szeregowca, który całymi dniami pykał kontraktami w nadziei na wygranie bitwy. Jednak po latach zauważyłem, że w tej grze zwyciężają generałowie, którzy koncentrują swe siły i uderzają w najczulszy punkt przeciwnika, w najlepszym możliwym momencie. Tysiące godzin spędzonych przed notowaniami, wykresami, analizami buduje bazę niezbędną do wyznaczenia tych nielicznych okienek czasowych, gdy cena pozwala na uderzenie. Tysiące godzin odnoszenia małych zwycięstw i małych porażek buduje umiejętność przyznania się do błędu i zwiania we wczesnej fazie skazanej na klęskę bitwy lub parcia naprzód gdy padły linie obronne przeciwnika i oddziały operują na jego tyłach.
Poza tym - czy jest coś piękniejszego od obserwowania notowań w czasie rynkowej paniki? :)
2. Bo nie zarobisz, jeśli nie umiesz zarabiać. Najgorszą opcją jaką można zrobić, to wejść na giełdę bez znajomości gry z dużym majątkiem. Kapitał po sprzedaży swojej firmy, spadek, pieniądze wypracowane za granicą. Lata spędzone na budowie majątku, który nieumiejętnie ulokowany na giełdzie wyparuje w kilka miesięcy. Zapomnij o encyklopedycznych formułach, że giełda to miejsce, w którym spółki pozyskują kapitał na rozwój i w zamian dzielą się zyskiem z inwestorami. Giełda to miejsce transferu majątku. Żaden inwestor nie podzieli się z tobą swoim majątkiem! Jeśli wprowadza swoją spółkę na giełdę to albo w szczycie koniunktury, gdy może sprzedać ci złotówkę za dwie, albo chciałby być już bogaty, ale jego biznes nie przynosi spodziewanych dochodów i musi znaleźć sponsora. Pierwszy typ inwestora zazwyczaj chętnie odkupi od ciebie tę złotówkę po 50 groszy, a drugi zazwyczaj sypie akcjami do końca. A koniec ten może wydłużać w nieskończoność kolejnymi dodrukami akcji.
Żeby zarabiać na giełdzie naukę należy rozpocząć jak najwcześniej, nawet z groszowymi środkami i dopiero po latach, gdy umiemy przewidzieć swoje reakcje i rozpoznajemy prawdziwe okazje, użyć majątku do kupna złotówki po 50 groszy.
3. Bo giełda to jedna z najlepszych szkół wiedzy o sobie. Nawet jeśli za pierwszym razem uda ci się kupić spółkę generującą zysk dla akcjonariuszy i tak na 99% sprzedasz ją za szybko i będziesz skakał między spółkami, aż trafisz na taką, która nie wiedzieć czemu nieustannie spada, choć na forach piszą o jej ekspansji i rychłym odrobieniu 80-cio procentowej straty. Tej spółce pozostaniesz wierny na długo. Dlaczego? Ponieważ na giełdzie wszystkie ewolucyjnie wypracowane mechanizmy, które pozwoliły przetrwać homo sapiens w dzikim środowisku działają na twoją niekorzyść. Emocje, błędy poznawcze, sposób wnioskowania - wszędzie tam gdzie wydaje ci się, że coś wiesz, nie wiesz nic. Nawet jeśli przypadkowo masz rację, zainkasujesz 10% racji, jeśli się pomylisz zgarniesz 50% pomyłki. Im lepiej ci idzie na początku, im bardziej jesteś pewny, że umiesz grać w te klocki, tym boleśniejszy będzie upadek po zmianie trendu.
Gdy wykonasz olbrzymią pracę nad samopoznaniem, nauczysz się trzeźwo oceniać, a nie fantazjować, mierzyć zamiar podług sił, zyskasz w całym życiu, nie tylko na giełdzie. Warto jednak rozejrzeć się za innymi szkołami, by nie skończyć jak pan Jarek:
4. Bo dowiaduję się jak funkcjonuje ludzki świat. Wiedzę czerpię z blogów mądrych ludzi, książek, komentarzy i dyskusji, natomiast do popularnych mediów i blogów zaglądam, by rozpoznawać panujące narracje i nastroje tłumu. Analiza światowych indeksów i kursów walut więcej mówi o prawdziwym stanie państw, niż wiadomości w TV. Nie twierdzę, że artykuły dziennikarzy są bezwartościowe - wiele z nich jest ciekawych, poszerza horyzonty i jest pisanych w najlepszej wierze. Problem w tym, że jednej osobie, w dodatku nie rozumiejącej kluczowej roli finansjery (używam tu tego terminu bez negatywnej konotacji) w kierowaniu polityką państw niezwykle trudno dojrzeć istotne czynniki wpływające na rozwój wypadków. Dziennikarze komentują to co się wydarzyło i wyciągają wnioski, które wydają się racjonalne (albo które są im podsuwane przez 'those who make the things happen').
Żebyście mnie dobrze zrozumieli - to że jakiś bloger jest popularny i odkrywa "szokującą prawdę o Fed", nie znaczy, że ma jakąkolwiek wiedzę w temacie. Pozostawanie pod wpływem wszelakiej maści spiskowców to jedna z szybszych dróg do bankructwa. Gracz giełdowy wie, że wyciągnięcie prawidłowych wniosków często jest niemożliwe, trzeba zaakceptować to co jest i reagować, zamiast przyjmować jakiekolwiek odpowiedzi, których z braku prawdziwych łaknie umysł. Pozostawanie w mocy ekspertów daje tylko złudne przekonanie, że "wiemy jak jest, tylko oni manipulują, ale zaraz będzie tak jak my uważamy, no bo tak musi przecież być" i marną pociechę, że toniemy w grupie.
5. Bo trendy się zmieniają. Po 7 latach chudych zazwyczaj przychodzi 7 tłustych. Po pęknięciu bąbla spekulacyjnego w 2007 roku GPW nie rozpieszcza. Pęknięcie bąbla na surowcach w 2008 zapoczątkowało rozpad biednych państw opartych o eksport surowców. 7 lat po tych wydarzeniach nasilają się turbulencje, wybuchają wojny i negatywne efekty zaczynają kulminować. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, że jesteśmy już uczestnikami wojny. Od blisko roku zorganizowane grupy rosyjskich hakerów i propagandystów szturmują portale i urabiają umysły Polaków. Rosja (a raczej rządząca nią oligarchia) walczy o przetrwanie i na razie (wbrew powszechnym opiniom o geniuszu politycznym Putina) wykresy akcji, walut i towarów wskazują na jej porażkę. Również analiza fundamentalna nie daje globalnych szans hegemonii kacapów. Wojny zajmują w mediach coraz więcej miejsca - gdy pesymizm osiągnie rozmiary optymizmu z 2007 roku, inwestowanie na giełdzie znowu stanie się tak proste jak w latach 2003-2007.
Nie zauważył Pan, że spekulacja na giełdzie to dla amatorów coś więcej niż zarabianie pieniędzy? Giełda zabiera czas, niszczy inne zainteresowania, zabiera duszę.
OdpowiedzUsuńZarabiać można też gdzie indziej. Z większą korzyścią dla siebei i innych (np. produkcja, handel itp.)
Punkty 3 i 4 świadczą, że raczej rozwija zainteresowania. Dusze zabiera hazardzistom, którzy myślą tylko o kasie i nie rozumieją, że trzeba się rozwijać. Wiadomo, że coś za coś - może gdybym te kilka lat poświęcone giełdzie spędził nad rozwijaniem innych umiejętności, byłby z tego większy pożytek. A może bym się wypalił przy produkcji, kto to może wiedzieć. Gracz nie wnosi nic do społeczeństwa, ale to i tak zawsze korzystniejsze dla ludu, niż praca polowy urzędników, pracowników branży reklamowej, tytoniowej, homeopatycznej itd. ;)
UsuńNie do końca się Dedek zgadzam z obserwacją GPW. Z wypowiedzi wynika, że jest źle. Tak się tylko wydaje bo mamy męczący trend wznoczący. Spójrz tak z perspektywy 10 lat:
OdpowiedzUsuńhttp://stooq.pl/q/?s=wig&c=10y&t=c&a=lg&b=1
Czy wzrost z 20 ty na 55tys to jest mało? Większość strat odrobiono
http://stooq.pl/q/?s=wig20tr&c=10y&t=c&a=lg&b=1
Oczywiście - po drodze była inflacja a wtedy tak kolorowo już nie jest.
W naszych umysłach, szczególnie osób spekulujących na forex i używających kontraktów terminowych, żyje przekonanie o ruchach i zarobkach minimum 1 do 10% dziennie. Obligacje i akcje jeśli płacą realnie 5-7% rocznie są uznawane za dobre w długim okresie. Wzrost majątku powinien być wolny ale trwały. Mam wrażenie po prostu że jak giełda nie rośnie codziennie po parę procent to wszyscy uważają że spada albo jest trend boczny. Szczególnie u młodych osób widzę chęć szybkiego zarobku oraz turbo zysków. To droga do strat.
Jednocześnie po 2007 większość indywidualnych na giełdzie traciła. Nawet w 2013 roku pomimo dynamicznych wzrostów na małych spółkach. Pisząc o latach chudych mam na myśli 2 rzeczy:
Usuń1. nawet WIG jest poniżej szczytów z 2007
2. szeroki rynek radził sobie bardzo kiepsko:
http://stooq.pl/q/?s=c_&c=mx&t=c&a=lg&b=0
odpowiednikiem byłyby ostatnie lata XX wieku i początek XXI
Pisząc o latach tłustych mam na myśli sytuację, w której większość spółek będzie rosła. Nie musi to być mocny wzrost, ale szansa trafienia w rosnącą spółkę jest znacząco wyższa, niż trafienia spadającej (a z taką sytuacją mieliśmy na dobre do czynienia tylko w 2009 i 2013 roku). W ostatnich latach było odwrotnie, dlatego tak wielu ludzi traciło. Wiele firm wchodziło na rynek, żeby zarządy mogły sypnąć akcjami czego najlepszym dowodem niewypał Newconnect.
Co do oczekiwań i przyczyn strat 100% zgody.
Sporo się zmieniło przez kilka ostatnich lat. Oczekiwania ludzi młodych znacznie się obniżyły. Wielu przestało nawet wierzyć, że studia cokolwiek w ich sytuacji zmienią i dlatego traktują je jako poczekalnię w sytuacji, gdy nie ma pracy na horyzoncie. Widać, że wiele zależy od ludzi, których spotykamy SIP, ale to akurat jest moja obserwacja.
UsuńLiczba inwestorów indywidualnych z roku na rok spada, trend boczny wielu wykończył, ale moim zdaniem wciąż pamiętamy spadki surowców i spółek z roku 2008. Kto pompuje indeksy? Rosnąca podaż pieniądza, a indywidualni są w stand-by mode. Czekamy na miesiące, w których eurogeddon przyniesie spore zyski. Sytuacja na rynku musi się oczyścić, dryfowanie na długu wkrótce się skończy.
Sebastian, a może to indywidualni zaczną w końcu gonić? Yellen powiedziała niedawno, że martwi ją rosnąca dysproporcja majątków - największa od lat 20-stych XIX wieku (wydrukowali bankierom kilka bilionów i się dziwią, że są rekordowe dysproporcje). Gorzej pod tym względem już niewiele być może..
UsuńWątpię, aby indywidualni wrócili na giełdę w najbliższym czasie. Musi nastąpić jakieś oczyszczenie. Nie wiem w jakiej postaci, więc być może będzie ona miało charakter krótkotrwały, a może wręcz przeciwnie.
UsuńCo do Yellen, to kwestia dystrybucji zasobów to ulubiony temat socjalistów, czyli również naszej klasy politycznej. Tu chodzi o zniewolenie społeczeństw i całych gospodarek. O pretekst do ograniczania wolności, kontrolowania coraz szerzej i głębiej.
>Widać, że wiele zależy od ludzi, których spotykamy SIP, ale to akurat jest moja obserwacja.
OdpowiedzUsuńWiele zależy od sytuacji, szczęścia i miejsca. Banał ale prawdziwe. Możesz być super bystry ale w złym miejscu i zostaniesz biedakiem. Możesz być kiepski umysłowo ale w dobrym miejscu i zostaniesz miliarderem w Polsce bo masz układy. Albo np byłeś agentem :)
@GPW
Liczba inwestorów może i spada bo rynek rośnie dzięki dużym spółką. Zwróć uwagę że zmiany w OFE temu też sprzyjają o czym kiedyś pisałem , np w punkcie 6 tutaj
http://stojeipatrze.blogspot.com/2014/08/jp-morgan-gpw-po-rzadowym-rabunku-na.html
OFE i inwestorzy preferować będą large caps (tj spółki z duża kapitalizacją i dywidendą) i odejdą od małych spółek.
Nie wiem czemu inwestorzy mali mają preferować małe spółki i mają cierpieć? Dlaczego nie kupować dużych społek? Dlaczego nabierać się na wiele wałów na nwconnect? Nigdy tego nie rozumiałem do końca ,chociaż uważam że to wina chęci szybkich i ogromnych zysków. Kupienia drugiego Apple itd. Na tej kanwie robi się ludziom wodę z mózgu i potem płaczą.
W końcu doczekasz się korekty czy końca tego byka, ale jak go oczekiwać skoro mamy niespotykane od dziesiątek late manipulacje banków centralnych, rekordowo niskie stopy? Trzeba odrzucić emocje. Pisałem o tym kiedyś w 2010. Może znowu napiszę. W mojej opinii większość traci bo chciałaby sprawdzieliwości. Nie ma jej na rynku i nigdy nie będzie.
Nikt nie neguje pierwiastka przypadku, ale jak wszyscy wiemy szczęściu trzeba pomagać. Układy i agentura to inna para kaloszy a o jej istnieniu dowiadujemy się najczęściej przypadkowo, jak już nie da się pewnych rzeczy zatuszować: http://stefczykradzi.pl/201-skok-wolomin-pieniadze-lubia-cisze
UsuńJa mam taką przypadłość, że analizę techniczną mogę wykonać w sytuacji wewnętrznego przekonania, że sytuacja makroekonomiczna pozwala na zajęcie konkretnej pozycji na danym rynku. Duże spółki rosną, bo duże pieniądze płyną do spółek najbardziej płynnych, ale przecież i tutaj musi nastąpić zakręcenie kurka. Uważasz, że to będzie się działo w nieskończoność? Co ostrożniejsi będą mieli z tyłu głowy tę myśl i nie zainwestują swoich pieniędzy w akcje. Pomyślą bardziej o nieruchomościach, choć i tu ceny są dość wygórowane a ryzyka spore.
Na GPW małe spółki zarabiają więcej w czasie hossy i więcej tracą w czasie bessy, co widać na oscylatorze WIG20/WIG250 :
Usuńhttp://4.bp.blogspot.com/-R6Mpmav2Z1Y/U7vDv7YXe3I/AAAAAAAAFOI/ofXD4JUu0vc/s1600/wig250_w_osc.csv.png
więc w hossie mali raczej nie powinni cierpieć - a jednak dostają po tyłku, bo większość spółek pomimo siły indeksu i tak spada (patrz ADLINE). Dopiero jak rynek się oczyści, ruszy zdrowa hossa na całej szerokości, a nie tylko wybrane papiery szybują w stratosferę, a reszta się osuwa.
SiP - ale bez tej sprawiedliwości nie ma mowy o rozwoju rynku. Coraz więcej ludzi to dostrzega że na GPW duże wałki uchodzą płazem a karani są tacy co to z 10 000PLN manipulowali kursem z dwóch rachunków.
OdpowiedzUsuńSprawa WGI i afery 4 -8 kwietna (jeśli dobrze pamiętam daty) z kontraktami o tym świadczą.
Wydaje mi się że na innych rynkach (rozwiniętych, bo do tych porównuję) jest więcej sprawiedliwości niż na GPW.
Przemek
Z innej beczki. Jak technicznie porównać dwa wykresy na stooq ?
OdpowiedzUsuńtak:
Usuńhttp://bankfotek.pl/view/1821460
u góry STX, na dole 08N