Nie rób byle czego, tylko siedź.
Thich Nhat Hanh
Ostatnio kilka razy wspomniałem, że bierność lub opór nie są cechą osoby, tylko schematem postępowania wobec sytuacji nieznanej. Ponieważ w kulturze zachodniej dominuje zasada "nie siedź tak, rób coś", gdy nie wiemy co robić, często powoduje ona pojawienie się stresu. Czujemy, że coś powinniśmy robić, mamy jakiś zarysowany cel, ale nie jesteśmy świadomi, że nie wiemy co dokładnie należy zrobić, żeby się do niego przybliżyć. Miotamy się, przeskakujemy między zajęciami, a na koniec dnia i tak czujemy wyrzuty sumienia, jakbyśmy nic nie zrobili.
Aby wyjść z impasu można np. zastosować najważniejszy nawyk, żeby złożony problem uprościł się, jednak czasami żadne działanie nie jest w stanie rozwiać niepewności. Tak dzieje się zazwyczaj w przypadku prognoz giełdowych. Jednego dnia większość wskaźników przemawia za spadkiem, żeby pod koniec tygodnia wygenerować odwrotny sygnał. Błąd jaki popełniałem przez większość giełdowej "kariery" na pochodnych, polegał na szukaniu szansy każdego dnia, mimo że zazwyczaj szanse są 50-50. Co jakiś czas testowany jest silniejszy opór/wsparcie, które wraz z analizą trendu dają skuteczne sygnały. Dziś szanse na wzrost lub spadek w terminie najbliższych 2 miesięcy oceniam na 50-50. Niech za wskaźnik posłuży nam WIG20:
Kurs odbił od zgrupowania średnich i zniesienia 50% fali wzrostowej, w pół drogi do oporu ~2600 i wsparcia ~2350. Dotychczasowy kilkuletni trend spadkowy faworyzuje byki, ponieważ słabość trwała ok. 9 miesięcy (listopad-sierpień), a siła dopiero 2 miesiące. Słabo wygląda WIG20USD, który najwidoczniej dyskontuje koniec QE:
W moim odczuciu ten syntetyczny indeks jest teraz ważniejszy od bazowego, ponieważ ukazuje jak nas widzi kapitał zagraniczny, a to on jest teraz głównym rozgrywającym na GPW. Słabość tego indeksu z kolei przemawia za niedźwiedziami.
Najlepiej prezentuje się rodzimy WIG:
Po ustanowieniu nowego szczytu doszło do korekty w okolice fibo38.2 fali wzrostowej i jeśli byki pokażą moc jest szansa na wybicie szczytu. Osobiście prędzej spodziewałbym się testu wsparcia na ~52 tys. przed dalszą zwyżką, ale w sytuacji 50-50 to są tylko osobiste wizje nie potwierdzone jednoznacznymi analizami.
Do wpisu zachęcił mnie jeden z komentarzy pod ostatnim artykułem. Zacytuję fragment: "Wszyscy czekają na spadki a z kim nie rozmawiam kazdy siedzi na gotowce. Moze tak właśnie jest ze przyciągasz to o czym myslisz? I dostrzegasz tylko to co chcesz widziec?" To prawda, że oczekiwanie spadków jest powszechne, z drugiej strony w ciągu ostatniego roku pojawiło się bardzo dużo analogii do lat 80 i 90-tych zwieńczonych historyczną bańką. W moim odczuciu wiara w niezagrożone wzrosty w Stanach jest teraz silniejsza od obaw o spadki. W dodatku nawet misie nie wierzą w jakiś większy krach, tylko ewentualny retest wybitego szczytu w okolicach 1600 pkt. na SPX.
Jako dowód, że nie jestem zatwardziałym niedźwiedziem przytoczę analizę z kwietnia zeszłego roku:
http://podtworca.blogspot.com/2013/04/rynek-byka-w-usa-po-krachu.html
Zasugerowałem tam, że wzrosty akcji powinny trwać, bo analogie pokazują, że hossa trwała jeszcze 1 do 2 i pół roku, co daje rozrzut na szczyt kwiecień 2014-październik 2015. Na dziś wykres wygląda tak:
Myślę, że jesteśmy w okienku rosnącego ryzyka, dlatego prawie nie mam akcji. Owszem - MWIG40 aż się prosi o atak na 4000:
a SPX w tym kosmicznym trendzie jest niemal skazany na wzrosty do grudnia po ustanowieniu dołka w październiku. Tylko czy to jest okazja inwestycyjna, czy tradingowa? Co później? Każdy kolejny miesiąc zwiększa ryzyko. Krach następuje wtedy, gdy wsparcie uznawane dotąd za idealną okazję do zagrania zostaje wybite na wysokich obrotach. To nastąpi na jakiejś średniej 100 czy 200-dniowej. Tłum jest przyzwyczajony, że zawsze po korekcie kupuje wsparcie i szybko zarabia na odbiciu V-kształtnym. Dla mnie rosnące ryzyko nie jest warte kupna, dlatego na takim wsparciu widzę rynek 50-50, nawet jeśli spodziewam się ruchu w górę, ponieważ ewentualny spadek będzie dużo większy niż wzrost. W sytuacji niepewności wybieram bezczynność, spokój i oczekiwanie na sprzyjające do zagrania warunki.
Cierpliwość popłaca .
OdpowiedzUsuńW trendzie :)
UsuńZastanawia mnie jedna kwestia. Od jakiegoś pół roku na blogach widzę same "analogie".
OdpowiedzUsuńAnalogia do tego roku, do tamtego roku lub do jakiegoś okresu... a jakie to ma znaczenie do chwilowej ceny akcji lub indeksu. Czasy się zmieniają, a rynek jest jak rzeka. I jak to się mawia... nie da się do niej wejść dwa razy :)
Z drugiej strony formacje AT to też są analogie - tyle tylko, że one występują o wiele częściej. Nawiązując do rzeki, można się spodziewać, że w danym miejscu wystąpi wir lub jakaś inne zniekształcenie przepływu.
Siedzi np. Pan Wojciech Białek i rzutuje obecne wykresy na jakieś inne ze średniowiecza, tłumaczy cykle i lub próbuje nawiązywać do podobnych fundamentów. Ale z moich obserwacji za każdym razem działa "this time is different". Na pewno działają trendy i podstawowe formacje AT. W przypadku akcji małych i średnich spółek można się posiłkować analizą fundamentalną.
ps. miałem jakąś taką potrzebę uzewnętrznienia się :)
Pisz tak częściej, ostatnio komentują tu głównie CEO promujący jakieś lokaty inteligentnymi wpisami typu "dobry wpis, zgadzam się, ale nie do końca".
UsuńAnalogie: skoro ktoś publikuje, że w 2 roku prezydentury każdego prezydenta SPX robił dołek w październiku, a potem rósł mocno do końca roku w 88% przypadków, to myślę, że warto brać taką analizę na poważnie. W końcu trend jest jeszcze wzrostowy, a analogie (znowu ;) dają jeszcze roczny potencjał wzrostów przed krachem. Jeśli rok zakończy się wzrostami, to może klasycznie w styczniu-lutym jakieś mocniejsze tąpnięcie?
wu wei
OdpowiedzUsuń