Pobiciu historycznego rekordu przez indeks S&P500 nie towarzyszy euforia. Po dwóch krachach z aktualnego poziomu, inwestorzy spodziewają się co najmniej silnej korekty. Hossa jest już dojrzała, a wzrosty od dołka 2009 co roku 2-cyfrowe. Prześledźmy jednak kilka rynków byka po załamaniach podobnej klasy jak w 2008-2009:
Niebieska linia wskazuje długość i nachylenie aktualnej fali zwyżkowej. Widzimy, że nawet dynamika wzrostów nie jest rekordowa - jeszcze szybciej akcje rosły w latach 1982-87, ponadto poprzednie hossy pokrachowe trwały od jednego, do nawet dwóch i pół roku.
Powyższy wykres nie ma na celu przekonywania nikogo, że hossa w Stanach będzie trwać dalej. Pokazuje natomiast, że akcje mogą przez wiele miesięcy rosnąć, dochodzić do niewyobrażalnych poziomów, powodując złość stojących z boku racjonalnych inwestorów.
John M. Keynes, którego zapamiętano jako twórcę jednej z najważniejszych teorii ekonomicznych XX wieku, był również skutecznym inwestorem. W przeciwieństwie do Livermora skupiał się na fundamentach spółek, w których lokował kapitał. Jednak i on otarł się o bankructwo podczas długiej bessy w okresie Wielkiego Kryzysu, co zwieńczył słynnym cytatem: "Rynki mogą pozostać nieracjonalne dłużej, niż ty możesz pozostać wypłacalny".
Niestety takiej hipotetycznej euforycznej bańce na akcjach w USA może towarzyszyć degrengolada na peryferiach, czyli również w Polsce. Jeśli inwestorzy na całym świecie uwierzą, że tylko w Stanach jest bezpiecznie i lepiej posiadać kawałek IBM czy McDonald's, niż 100% PKO, nowym rekordom na S&P500 towarzyszyć będą niewielkie korekty wzrostowe w długim trendzie spadkowym na GPW.
W ciągu ostatnich lat różne klasy aktywów miały być bezpiecznymi przystaniami: nieruchomości w 2007, ropa i żywność w 2008, dolar, frank i jen w 2009, kruszce w 2011, dziś obligacje państwowe, ziemia rolna, a nawet przez chwilę wirtualna waluta bitcoin. Po raz trzeci odwołam się do cytatu: "tłum ma zawsze rację, ale tylko przez chwilę". Jeśli dostateczna liczba ludzi uwierzy w moc akcji amerykańskich, podłączą się do trendu i wzrosty potrwają tak długo, aż ucichną obawy o bessę.
Hello, nie chcę krakać, ale to potrójne szczytowanie na wykresie SP500 nic dobrego nie wróży. Wystarczy,że prywatny FED walnie tak ze 3% w górę w ciągu paru miesięcy /tak robił w przeszłości/ i będą niezłe jaja... Gorąco pozdrawiam Podtwórce - świetny blog! Barbapapa
OdpowiedzUsuńWitaj Dedek. Co sądzisz o tych spadkach na surowcach, zwłaszcza na złocie i srebrze? Jestem bardzo ciekaw twojej opinii, ponieważ w trakcie mojej przygody z giełdą nie byłem jeszcze świadkiem takiej sytuacji jak obecna. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAnalitycy dzielą się na 2 obozy - jedni mówią, że 2 lata temu commo skończyły ponad 10 letnią hossę, a drudzy czekają na V falę i gold po 3000$. Mój pogląd jest taki:
OdpowiedzUsuńhttp://podtworca.blogspot.com/2013/02/zoto-jednak-nie-dla-mnie.html
czyli 1000$ za 31 gram żółtego metalu może się utrzymywać przez kilkanaście lat.
Ja czekam na złoto po ok 2000 zł, wtedy kupię uncję, dwie. Cena srebrnych monet bulionowych jest już akceptowalna (ok 90 zł), ale chętnie kupiłbym taniej.
OdpowiedzUsuńCzy posiadasz jeszcze dedek agroton, ostatnio była jakaś masakra na tym papierze. No i mamy 2350 na wig20, przy ktorym pisales kupisz troche spolek z tego indeksu (zdaje sie, ze mowiles o energetyce albo tpesie). Czy to jest nadal aktualne?
Atomek
Agrotonu nie mam od hen dawna :) Z WIG20 mam tylko Tepsę, opcje odprowadziłem do 2400 jak zapowiadałem i teraz czekam na 2250.
Usuń